Deep Purple
Deep Purple – angielski brytyjski zespół założony w 1968. Razem z Led Zeppelin i Black Sabbath są uznawani za pionierów metalu, mimo że grali co najwyżej hard rock z domieszką idiotycznych melodyjek.
Historia
Historia grupy była bardzo burzliwa i z tego powodu składom trzeba było przydzielić numery, aby sami członkowie się w tym nie pogubili.
Skład Mk I
Swoją działalność „fioletowi” rozpoczęli od pokazania odcieni ciemnej purpury głębokiego fioletu, następnie napisali książkę[1] i nagrali album Deep Purple, żeby nikt nie miał wątpliwości, kto gra taki szajs. W 1969 r. z zespołu wylecieli ci dwaj, których nie znasz i zostali zastąpieni basistą, którego słychać oraz Gillanem.
Mk II
Ten skład był później dwukrotnie reaktywowany, bo fani nie chcieli słuchać czegoś co nie było tró. W tym czasie DP odwiedzili Mount Rushmore, po czym udawali ognistą kulę oraz głowicę maszyny i w końcu nie mogąc się zdecydować kim są wydali album Who Do We Think We Are. Na czterech albumach z tego okresu DP wyprodukowali trochę śmiesznych melodyjek i hard rocka[2], a ich reputację ratują tylko Child in Time i Smoke on the Water.
Mk III
W tym okresie chłopcy nauczyli się śpiewać z uśmiechem o paleniu się i zagładzie, a procent debilnych melodyjek w utworach odrobinę zmalał. Niestety dwóch płytach główny szarpidrut wkurzony tym, że nie ma na kim się wyżywać założył własny zespół.
Mk IV
Po rozwiązaniu zespołu przez Blackmore'a reszta jakimś cudem dostała prawa do nazwy i po znalezieniu jakiegoś lipnego gitarzysty nagrała jeden album. Muzyka nie jest nawet warta wspominania, bo wtedy zawartość Deep Purple w Deep Purple wynosiła tylko 20% przez to nie była tró i kvlt.
Pustka 1976–1984
Mk IIb
Spadająca popularność Rainbow i nieudana współpraca Gillana z Black Sabbath (Ian odszedł z zespołu po tym, jak w połowie Born Again Tour Tony Iommi chciał mu wstrzyknąć działkę heroiny) skłoniły obu liderów do wznowienia działalności. Reaktywowali się, grali w miarę zgodnie, nie licząc ustawicznych bójek. Nagrali dwie płyty, w którym wrócili do źródeł, czyli debilnych melodyjek. Dowodem na to jest singiel Perfect Strangers. No i klawiszy nie było słychać, choć Lord jeszcze się nie zorientował. A potem dziewczynki się podrapały…
Mk IIc
Ze względu na to, że nikt nie chciał już słuchać składu innego niż jedyny właściwy, Ritchie ściągnął Gillana z powrotem. Efekt był taki, że muzycy nawiązali do tytułu albumu The Battle Rages On… i po długich próbach wzajemnego zadźgania się łyżkami Blackmore poszedł grać gdzieś, gdzie obowiązują zasady BHP.