Gang Słodziaków

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Słodziaki – obiekt kultu wśród rodziców, którzy nie zdają sobie sprawy, że bardziej przeżywają promocje co ich pociechy

Dej, mam horom curke

Madka na samą myśl o słodziakach

– Mam już jeża Jerzego i sowę Zosię!
– A skąd zdobyła Pani tyle naklejek?!

Przeciętna rozmowa o Słodziakach

Gang Słodziaków (Słodziaki) – teoretycznie bezpłatne maskotki, które znajdziemy w sklepach Biedronka. W praktyce najpopularniejsza w Polsce kryptowaluta, która wyznacza status społeczny polskich rodzin, a także obiekt kultu wśród madek i ich chorych synów, córek i siostrzeńców. Akcja promocyjna ruszyła 27 sierpnia 2018 roku.

Fenomen słodziaków

Słodziaki cieszą się takim samym sukcesem jak Świeżaki. Młodzi rodzice, którzy myślą, że asertywność jest zaburzeniem umysłowym wywołanym przez szczepionki, bez oporu zgadzają się na kupno tych pluszaków. Biedni[1] rodzice nie zdają sobie sprawy, że ta maskotka tak naprawdę kosztuje około jednego dolara i że została wyprodukowana przez dwunastoletniego Chińczyka, który codziennie za przysłowiową michę ryżu szyje klonuje kilka tysięcy egzemplarzy takich przedstawicieli podobnego sortu, wzoru i gatunku.

Osoby odpowiedzialne za reklamę sieci sklepów doskonale zdają sobie sprawę, że zabawki będą hitem, jak nie będą tak łatwo dostępne. Wprowadzono proste zasady, które zrozumie każdy klient Biedronki: każda maskotka jest warta 60 naklejek, a jedną naklejkę dostaniemy za zakupy o wartości 40 zł. Aby urozmaicić zabawę, zdecydowano się na rozdawanie naklejek bonusowych za kupno owoców lub warzyw, produktów specjalnych lub też za zakupy z kartą „Moja Biedronka”. Przeciętny klient nie jest sprytną osobą i nie zdaje sobie sprawy, że jedna maskotka wymaga od niego zrobienia zakupów o wartości 2400 zł (chyba, że umiejętnie korzysta z dodatkowych opcji bonus – wtedy wystarczy wydać jedynie 600 zł, by otrzymać upragnionego Słodziaka). Rzecz jasna trzeba codziennie kupować produkty żywnościowe. Co prawda w Biedronce często brakuje ludzi, jest spory bałagan, wyjścia ewakuacyjne są zawsze zastawione paletami, a klientów jest od groma, ale czego się nie robi dla sowy Zosi?

Rzecz jasna samą maskotkę można kupić po prostu za jedyne 49,99 zł, ale co to za frajda? Domagające się maskotek dzieci często przechwalają się, że ich mama ma już 35 naklejek, a jutro do jego domu w Ostrowitach przyjedzie bogata matka chrzestna z samej Bydgoszczy, która da 20 naklejek i paczkę słodyczy, bezpośrednio importowanych z Niemiec[2]. Jednak kupiona tak od razu za gotówkę zabawka nie sprawia nikomu żadnej przyjemności, tak jak taka uzyskana w wyniku naklejkowej rywalizacji.

Skład Gangu

W skład Słodziaków wchodzą:

  • Jeż Jerzyk – przypominający wypchanego kota i mający oczy kosmity.
  • Bóbr Borys – fan solarium z uzębieniem jak u ośmiolatka, który czeka na aparat ortodontyczny.
  • Ryś Rysio – łysy jak Rysiek z Misia, upaćkany czarną farbą, która ma imitować kropki.
  • Sowa Zosia – mądra głowa z stylizowanym trójkątem w technice 2D, który w zamierzeniu twórców jest jego dziobem.
  • Lis Lucek – odpad poddany gruntownemu face liftingowi po nieudanych Jerzykach, stylizowany na Lucjana Mostowiaka.
  • Zając Zuzia – z charakterystycznymi uszami, które umożliwiają powieszenie na gwoździu tej maskotki.

Wyłudzenia i kradzieże

Klient rzucający się na osobę, która wyrzuciła naklejki do kosza na śmieci
Dziecko na widok Bobra Borysa

Ponoć nic tak nie smakuje jak zakazany czy unikalny egzotyczny owoc. Trudno dostępne Słodziaki skłaniają niektórych ludzi do poniżania się przed całą Polską. Wiele madek zaczepia zwykłych klientów, pytając się, czy potrzebują naklejki, bo jak nie, to oni wezmą dla Brajanka. Słodziaki wymagają włożenia nieco wysiłku i cierpliwości, bo uzbieranie 60 naklejek jednak wymaga czasu i pracy. Dlatego nie ma co się dziwić, że część rodziców zaczepia klientów, wyzywa niewinne kasjerki oraz szarpią się z innymi kolekcjonerami tych dzieł sztuki współczesnej. No cóż, przynajmniej dziadkowie nie muszą opowiadać wnukom, jak robiło się zakupy za komuny i na czym polegało rzucenie towaru. Dzisiaj wystarczy tylko pojechać do najbliższego supermarketu i czekać za irytującym klientem na potencjalną ofiarę...

Trochę mądrzejsi klienci nie chcą się poniżać publicznie. Oni wolą zdobyć dodatkowe naklejki poprzez Internet. Allegro, Olx i inne portale aukcyjne pełne są ogłoszeń typu Kupię/Sprzedam naklejki do Słodziaków. Niektóre biedne madki wolą wymienić swoje rzeczy na naklejki. Ogłoszenia typu Wymienię strój kąpielowy za 5 naklejek są łatwo dostępne.

Z kolei ci najgłupsi najwięksi desperaci zdobywają się na popełnienie czynu kradzieży naklejek. Najwięksi cwaniacy kradną naklejki, aby je potem odsprzedać większym od siebie frajerom za kilkaset złotych. 12 września 2018 roku mieszkaniec Koluszek ukradł 1500 naklejek, które później wymienił na pluszaki. Jak przyznał, chciał tylko sprawić dzieciom przyjemność. Trzeba stwierdzić, że dzieciakom dużą przyjemność będzie sprawiać tatuś, którego przez kilka miesięcy będą musiały oglądać tylko na widzeniach. Ale przynajmniej „stary” nie będzie marudzić, że jego Pjoter znowu nie umył zębów.

Krytyka

Słodziaki doczekały się grona konserwatywnych krytyków, którym nie podoba się cała akcja. Przeciwnicy promocji zwracają uwagę na bezsens wydawania kilku tysięcy złotych za bobra Borysa i na natrętnych klientów, którzy poniżają się przed innymi, byle tylko zdobyć za friko naklejki. Wielu z nich krytykuje też samą sieć sklepów. Trzeba jednak przyznać, że większość hejterów ma podobny iloraz inteligencji do madek. Krytycy jednak nie zdają sobie sprawy, że zakupy trzeba robić codziennie, a naklejki są li tylko i wyłącznie bezpłatnym dodatkiem, a wyrzucanie ich na złość jest tak samo dziecinnym nieodpowiedzialnym zachowaniem co kupowanie naklejek na Allegro (bo powiedzenie kasjerce Dziękuję, nie potrzebuję naklejek nie wywoła już aż tak dużego bólu dupy). Niektórzy ekstremiści skłaniają się nawet do uzbierania odpowiedniej ilości naklejek, byle tylko zdobytą zająca Zuzię puścić z dymem jak Joannę d'Arc, a filmik z tego rytuału voodoo czy prezentacji jednej z metod nieśw. inkwizycji niezłocznie wrzucić na YouTuba. Wszak nic tak nie sprawia frajdy jak czytanie komentarzy półgłupków i trolli internetowych, którzy piszą, żeby nagrać i podpalić tego debila, który na złość niszczy Słodziaka.

Teoria spiskowa

Nie wszyscy zdają sobie sprawę, ale wokół Słodziaków krąży teoria spiskowa. Niektórzy uważają, że Słodziaki mają doprowadzić do upadku Prawa i Sprawiedliwości. Wśród działu marketingu mają krążyć agenci Platformy Obywatelskiej, którzy chcą zemścić się za wprowadzenie zakazu handlu w niedzielę. Sam zakaz ma posłużyć za broń.

Klienci w 2017 roku mogli kupować Świeżaki codziennie. W 2018 roku, ze względu na niedziele wolne od handlu, pojawiają się ograniczenia w zdobyciu maskotek. Jest duże prawdopodobnie, że nie wszystkim rodzicom uda się uzbierać całą kolekcję. Po zakończeniu promocji rozczarowane madki zaczną atakować rząd, który nie pozwala im na spełnianie ich zachcianek, gdyż kilka dni wyłączono z handlu. Chleb to za mało – społeczeństwo potrzebuje igrzysk, jakimi są dzisiaj zabawki z Biedronki. Wściekli rodzice zorientują się, że partia nie dba o ich interesy, co przełoży się na sondaże. Biedronka to największa sieć sklepów w Polsce, a więc łatwo jest podburzyć część klientów. Madki nie są największą grupą społeczną w Polsce, ale dzięki zakazu handlu i obietnicy Schetyny, że nie wycofa 500+ może przynieść Platformie kilka punktów procentowych, a tym samym, umożliwić zdobycie władzę w 2019 roku.

Ciekawostki

  • Pierwszy Słodziak został zgarnięty po 47 minutach od rozpoczęcia promocji.
  • Dotychczas żadna madka nie zaproponowała za plik naklejek oddania się. Krążące po sieci opowieści, że jakaś kobieta przespała się z kimś za naklejki są jeszcze miejskimi legendami.

Zobacz też

Przypisy

  1. Umysłowo
  2. Przecież musi się pokazać z jak najlepszej strony. Słodycze z Biedronki mały Pjoter ma codziennie, a oryginalne Sznikersy i Tłiksy nie są byle czym