Mechanik samochodowy: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
(to mi chyba dygnie)
(kurwa przejadłem się i nie pograłem)
Linia 3: Linia 3:


== Budowa ==
== Budowa ==
Projekt broni powstał w 1994 roku jako odpowiedź na zapotrzebowanie na broń, którą będzie można bardzo łatwo dostosować do warunków panujących na polu walki. Dlatego każdy egzemplarz broni ma dodatkowe wyposażenie w postaci kilku dodatkowych chwytów podlufowych, granatnika, tłumika i celownika optycznego, a to wszystko zapakowane w gustownej, aluminiowej walizeczce, żeby tego wszystkiego nie pogubić.
Jak przystało na… a chuj idę grać, później coś napiszę

Jak przystało na rosyjski karabin, jest to kolejna zrzynka z [[Karabinek AK|kałacha]], a dokładniej z [[Karabinek AKSU|AKSU]]. Dzięki temu Groza powiela takie cechy poprzednika jak małe rozmiary broni utrudniające kontrolę podczas strzelania, niemożność korzystania z broni przez strzelców leworęcznych, sama broń waży (w zależności od wersji) od 3 do prawie 4,5 kilograma, a od siebie projektanci dorzucili wspólny . Na pociechę pozostaje układ bezkolbowy, który sam z siebie jest wygodny, godny i bardzo modny. A, no i moc obalająca.

=== Wersje ===
W użyciu znajdują się dwie wersje broni: z 30-nabojowym magazynkiem na kaliber 7.62x39mm (to samo, co w kałachu) i z 20-nabojowym magazynkiem na specjalny poddźwiękowy<ref>Zamiast zwyczajowych 700-900 m/s lecą z prędkością ok. 300 m/s</ref>nabój 9x39mm. O ile siłę tego pierwszego wszyscy znają od dobrych kilkudziesięciu lat, o tyle ten drugi wymaga dodatkowych kilku słów wyjaśnień. Mimo małego zasięgu (ok. 400 metrów) pocisk ten jest zdolny do przebicia każdej kamizelki kuloodpornej na odległość nawet 500 metrów.

Ponadto planowano wprowadzenie wersji na kaliber 5.45x39mm i 5.56x45mm, ale stwierdzono, że ta pierwsza jest za słaba (właściwie to byłaby jeszcze brzydsza kopia AKSU), a tej drugiej i tak nikt nie kupi.


<!--{{przypisy}}
<!--{{przypisy}}
Linia 66: Linia 73:
*''(środa i ucieczka z browaru, Koleś wychodzi ze skrzyni i bierze do ręki szpadel)<br />– Łoo Jezu, Wiechu, tera łon ma łopatę! Aaaaa!''
*''(środa i ucieczka z browaru, Koleś wychodzi ze skrzyni i bierze do ręki szpadel)<br />– Łoo Jezu, Wiechu, tera łon ma łopatę! Aaaaa!''
<!--[[Kategoria:Cytaty informatyczne|Postal 2]]-->
<!--[[Kategoria:Cytaty informatyczne|Postal 2]]-->
<references/>

Wersja z 19:00, 5 cze 2014

Co to kurwa jest?

Rosyjski sołdat na widok Grozy

Szablon:T karabin szturmowy produkcji jedynej słusznej, zaprojektowany w układzie bezkolbowym (tzw. bullpup). Występuje w kilku wersjach, różniących się coraz mniejszym podobieństwem do klasycznej broni palnej.

Budowa

Projekt broni powstał w 1994 roku jako odpowiedź na zapotrzebowanie na broń, którą będzie można bardzo łatwo dostosować do warunków panujących na polu walki. Dlatego każdy egzemplarz broni ma dodatkowe wyposażenie w postaci kilku dodatkowych chwytów podlufowych, granatnika, tłumika i celownika optycznego, a to wszystko zapakowane w gustownej, aluminiowej walizeczce, żeby tego wszystkiego nie pogubić.

Jak przystało na rosyjski karabin, jest to kolejna zrzynka z kałacha, a dokładniej z AKSU. Dzięki temu Groza powiela takie cechy poprzednika jak małe rozmiary broni utrudniające kontrolę podczas strzelania, niemożność korzystania z broni przez strzelców leworęcznych, sama broń waży (w zależności od wersji) od 3 do prawie 4,5 kilograma, a od siebie projektanci dorzucili wspólny . Na pociechę pozostaje układ bezkolbowy, który sam z siebie jest wygodny, godny i bardzo modny. A, no i moc obalająca.

Wersje

W użyciu znajdują się dwie wersje broni: z 30-nabojowym magazynkiem na kaliber 7.62x39mm (to samo, co w kałachu) i z 20-nabojowym magazynkiem na specjalny poddźwiękowy[1]nabój 9x39mm. O ile siłę tego pierwszego wszyscy znają od dobrych kilkudziesięciu lat, o tyle ten drugi wymaga dodatkowych kilku słów wyjaśnień. Mimo małego zasięgu (ok. 400 metrów) pocisk ten jest zdolny do przebicia każdej kamizelki kuloodpornej na odległość nawet 500 metrów.

Ponadto planowano wprowadzenie wersji na kaliber 5.45x39mm i 5.56x45mm, ale stwierdzono, że ta pierwsza jest za słaba (właściwie to byłaby jeszcze brzydsza kopia AKSU), a tej drugiej i tak nikt nie kupi.


– Jak nazywa się powypadkowy Mercedes?
– Mercedes-Bęc!

Branżowy suchar o Mercedesie

Szablon:T niemiecka firma produkująca samochody dla kierowników, prezesików i innych garniturków chcących poczuć się tak wygodnie jak we własnym bujanym krześle. Kiedyś Mercedesy słynęły z niezawodności, dzisiaj słyną głównie z tego, że są najbardziej przepacanymi samochodami, na jakie można zmarnować swoje pieniądze sobie pozwolić.

Historia

Początki przypominają trochę reklamę batona Twix z tą różnicą, że przeciwnie do reklamy najpierw byli podzieleni, a później połączyli siły. A więc: było sobie dwóch kolesi o nazwiskach Daimler i Benz, którzy postanowili zmotoryzować Stuttgart, bo denerwującym był fakt, że na czas podróży trzeba było brać poprawkę na to, żeby koń się najadł, napił i wysr… to znaczy, zrobił, co trzeba. Ten pierwszy założył firmę sygnowaną własnym nazwiskiem w 1890 roku, ten drugi nieco wcześniej – w 1883. Gdzieś w okolicach 1900 roku Daimler zmienił nazwę na Mercedes (to po córce E. Jellinka, który władował ponad pół miliona marek w firmę, więc coś mu się należało), co z hiszpańskiego oznacza „łaska” (co pokrywa się z rzeczywistością: Mercedes robi łaskę właścicielowi, jeśli się nie zepsuje).

Konkurencja rozwijała się i trwała do 1914 roku… Jak to: co się wtedy stało? Jakbyś na historii słuchał, a nie grał w kółko i krzyżyk, to byś wiedział, że w 1914 w Sarajewie zaje… noo, zabili austrowęgierskiego księcia, co spowodowało wybuch I wojny światowej, nieuku! No ale mniejsza. W każdym bądź razie po zakończeniu wojny gospodarczo zrównane z ziemią Niemcy wymusiły na Daimlerze i Benzie połączenie przedsiębiorstw, jeśli nie chcieli wylądować na bruku (i tak mieli szczęście, że wtedy wujek Adolf siedział w więzieniu i pisał pamiętniki).

Dalsza historia jest niemal tak bardzo nieciekawa, jak tylko się da: firma Daimler-Benz istniała aż do 1997 roku, bez problemu radząc sobie w okresie II wojny światowej, kryzysów gospodarczych, politycznych, zmiany ustrojów, połączenia RFN z NRD, aż w 1997 roku zdecydowano się na wykupienie akcji Chryslera, licząc na opanowanie amerykańskiego rynku. Ale wtedy przyszedł wielki i niedobry kryzys gospodarczy, hamerykańska gospodarka poleciała na łeb, na szyję i wszystkie plany szlag trafił.

Modele

Mercedes zawsze produkował auta niezawodne, szybkie, piękne, luksusowe i bezpieczne, przy czym należy pamiętać, że żaden z modeli w prawie stuletniej historii firmy nie łączył w sobie wszystkich tych cech. Młodzi, piękni i bogaci sprawiali sobie zawsze modne roadstery, które z niezawodnością miały tyle wspólnego co Korea Północna z demokracją, taksiarze brali W123 albo „stodziewięćdziesiątkę” z dieslem i przekazywali sobie te auta z pokolenia na pokolenie, a Pruszków woził się ściąganymi z reichu „600” i „eskami”.


Mechanik samochodowy – cytaty.

Koleś

Zabójstwa:

  • Jasna cholera… Chodziłem sobie za własnymi sprawami, ciesząc się prawem do noszenia broni, a wyście się na mnie rzucili!
  • Hehehe, upadłeś i nie możesz wstać!
  • A ten – za tatusia.
  • Mówcie mi: Doktor Eutanazja.
  • (również przy przebraniu się w nominalny strój Kolesia) Broń nie zabija ludzi. Ja to robię.
  • Przykro mi, chłopcy. Biblia mówi, że mam rację.
  • Słodko.
  • Ktoś mi rąbnął pączki i teraz wszyscy za to zapłacicie.
  • I czy jest to dopuszczalne przez konstytucję!
  • Wydaje mi się, że politycznie poprawnym byłoby najpierw pozabijać kobiety i kolorowych.
(w szale zabijania, wyliczane przy kolejnych zabójstwach)
  • Za mamusię… Za tatusia… Za papieża… Za małego Jasia… Za małpkę Bobo… Za twój krzywy ryj… Za moją ochotę… Za resztę amunicji.
(przy spaleniu kogoś)
  • Pachnie jak… kurczak…
  • Hmmm, dobrze wysmażone pyszności!
(przy korzystaniu z broni białych)
  • Ciekawe, czy mógłbym tym jednym ciosem przeciąć kilka osób…
  • Uu, ostra broń… Ktoś mógłby stracić kończynę… Ekstra…
  • (tylko przy łapaniu rzuconej maczety) A paluchy dalej się trzymają. Heh, dziękuję bardzo.
  • Łaaał… Te rzeczy nigdy się nie nudzą.

Sytuacje:

  • (poniedziałkowa wizyta u szefa)
    – Hej, Koleś, nie wiem, jak ci to powiedzieć, ale jesteś ZWOLNIONY.
    – Przecież dopiero wczoraj zacząłem.
    – (śmiech) Twój czek leży na biurku. Idź i go sobie weź.
  • (realizacja czeku w banku)
    – Czeeeść. Czy ktoś w ogóle może ci pomóc?
    – Chciałbym zrealizować ten żałosny czek.
  • (w lokalnym sklepie spożywczym, prowadzonym przez talibańskiego sprzedawcę-terrorystę)
    – Łooo Jezu, co tak capi? Czy ktoś tu zarżnął kozę? Nie no, pytam serio!
    (później przy kasie)
    – Czołem. Coś byś chciał?! Tu nie jest gapiernia, żeby się gapieć! To-o będzie: PIĘĆ dolarów. (po zapłaceniu) Dziękuje za twoją nieczystą wizytę. A teraz wynocha! I zapraszam ponownie!
    – Hm, skoro tak mówisz…
  • (podczas wtorkowej spowiedzi)
    – Pobłogosław mnie, ojcze, bo ciężko zgrzeszyłem. No naprawdę, nie robię sobie jaj! Nie jestem jakimś grzesznikiem po byku!
    – Czy złożyłeś ofiarę na kościół?
    – Tak.
    – W takim razie odpuszczam ci grzechy, synu. Następny!
    – Dzięki!
  • (rozmowa kilku ludzi pod kościołem, tuż po spowiedzi)
    – O co ci chodzi? Własnego tyłka byś nie poznał!
    – Hej, kolego! Jeśli nie jesteś częścią rozwiązania, stanowisz część problemu!
    (zza kontenera wybiega talib-samobójca)
    – (wszyscy) JASNA DUPA!
    (eksplozja, pojawia się kolejny terrorysta)
    – Odzyskujemy te ziemie w imię Allaha. Szykujcie się na śmierć, niewierni!
    (z kościoła wybiegają uzbrojeni po zęby księża)
    – Wychodźcie, moi pokojowo nastawieni bracia. Czas na biczowanie o biblijnych rozmiarach. Już czas, chodzący w piżamach poganie.
  • (zadanie z petycją)
    – Hm, muszę zebrać podpisy pod tą… petycją… Na szczęście mam podejście do ludzi.
    (bezpośrednie rozmowy)
    – Dzień dobry. Czy zechcesz podpisać petycję? (odmowa) Po prostu podpisz tę głupią petycję. Mam inne rzeczy do zrobienia! (kolejna odmowa) Podpiszesz to ty czy pozostali przy życiu członkowie twojej rodziny?/Podpisz tę cholerną petycję albo pójdę za tobą do domu i zabiję cię jak psa.
  • Hm, głupia książka do biblioteki. Suka [żona Kolesia] i tak nie umie czytać.
  • (dialog z Garym Colemanem)
    – Dzień dobry, panie Kuleman.
    –cośtam cośtam, muszę w grze sprawdzić co, i później na końcu
    – Dobra, dobra, ale jak zobaczę, że sprzedajesz moją książkę na Allegro, to cię znajdę i skopię ci dupala.
  • (środa i ucieczka z browaru, Koleś wychodzi ze skrzyni i bierze do ręki szpadel)
    – Łoo Jezu, Wiechu, tera łon ma łopatę! Aaaaa!
  1. Zamiast zwyczajowych 700-900 m/s lecą z prędkością ok. 300 m/s