Wish You Were Here: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Linia 7: Linia 7:
„Shine on you...” i tak dalej to główna część płyty. Jako że Columbia, nowy wydawca Pink Floyd, przyobiecał trzynać swoje brudne łapska z dala od perełki Flojdów, ta piosenka ma 26 minut. Żeby słuchacz się nie połapał, jakie to jest długie, sprytni muzycy podzielili piosenkę na dwie 13 minutowe części<ref>Mądrale, no nie?</ref>. W piosence tej <s>widać</s> słychać żal, rzewność i łąbędzi śpiew za Barrettem. Długie, płaczliwe instrumentalne kompozycje podkreślają rozpacz i żałosność<ref>W obu znaczeniach!</ref> tekstu. Jednak w tej samej piosence umieszczono także skoczne funkowe granie, zupełnie nielicujące z rapsodyczną powagą utworu. Widać im to nie przeszkadzało...
„Shine on you...” i tak dalej to główna część płyty. Jako że Columbia, nowy wydawca Pink Floyd, przyobiecał trzynać swoje brudne łapska z dala od perełki Flojdów, ta piosenka ma 26 minut. Żeby słuchacz się nie połapał, jakie to jest długie, sprytni muzycy podzielili piosenkę na dwie 13 minutowe części<ref>Mądrale, no nie?</ref>. W piosence tej <s>widać</s> słychać żal, rzewność i łąbędzi śpiew za Barrettem. Długie, płaczliwe instrumentalne kompozycje podkreślają rozpacz i żałosność<ref>W obu znaczeniach!</ref> tekstu. Jednak w tej samej piosence umieszczono także skoczne funkowe granie, zupełnie nielicujące z rapsodyczną powagą utworu. Widać im to nie przeszkadzało...


Podczas nagrywania „Shine on You Crazy Diamond” do studia wparował Barret. Gruby i łysy, nie został rozpoznany przez kumpli z zespołu... Jeden z techników myślał, że to naćpany harekrysznowiec. Dopiero po chwili rozpoznali byłego członka zespołu. Zagrali mu jakiś utwór, a potem zaproponowali mu, żeby zagrać go jeszcze raz, ten spytał „Po cholerę?”. Gdy zagrali „Wish You Were Here” stwierdził,że brzmi chujowo. Wszyscy byli bardzo smutni i było im żal.Gilmour zaprosił Barretta na swoje wesele,ale ten nie wysiedział na nim długo.Chyba strzelił kielona i wszystko mu się powywracało we łbie.Zrytym mózgownicom wiele nie trzeba,żeby je pozabierało...Biedny Syd szukał posobno kogoś,kto go podwiezie do domu,ale wszyscy wyjebali na niego chuj.Jeden gościu jak zobaczył tłustego dziada kręcącego się koło jego auta to aż schylił się pod kierownicę.Potem nikt już nie widział i nie słyszał o Sydzie...
Podczas nagrywania „Shine on You Crazy Diamond” do studia wparował Barret. Gruby i łysy, nie został rozpoznany przez kumpli z zespołu... Jeden z techników myślał, że to naćpany harekrysznowiec. Dopiero po chwili rozpoznali byłego członka zespołu. Zagrali mu jakiś utwór, a potem zaproponowali mu, żeby zagrać go jeszcze raz, ten spytał „Po cholerę?”. Gdy zagrali „Wish You Were Here” stwierdził,że brzmi chujowo. Wszyscy byli bardzo smutni i było im żal.Gilmour zaprosił Barretta na swoje wesele,ale ten nie wysiedział na nim długo.Chyba strzelił kielona i wszystko mu się powywracało we łbie.Zrytym mózgownicom wiele nie trzeba,żeby je pozabierało...Biedny Syd szukał podobno kogoś,kto go podwiezie do domu,ale wszyscy wyjebali na niego chuj.Jeden gościu jak zobaczył tłustego dziada kręcącego się koło jego auta to aż schylił się pod kierownicę.Potem nikt już nie widział i nie słyszał o Sydzie...


=== Welcome to The Machine ===
=== Welcome to The Machine ===

Wersja z 03:24, 15 lis 2011

Wish You Were Here to koncept[1] album nagrany przez fajfokloków z zespołu Pink Floyd. Miał być hołdem dla byłego członka zespołu, Syda Barreta, który to odszedł z powodu swej zbytniej psychodeliczności[2]. Generalnie to Flojdzi twierdzili, że żal im było Syda, ale tak naprawdę to świetnie się bawili we własnym sosie, mając go w dupie i ogólnie hipokryzja. A więc muzycy zebrali się w Abbey Road Studios i zaczęli grać.

Morały i prawidła

Treść albumu nie skupia się tylko na Barrettcie. Część kompozycji odsłania hipokryzję i zło, jakie szerzy się w przemyśle muzycznym. Szok! I to mówią artyści, którzy mają miliony, podpisali korzystny kontrakt, mają pełne prawa do piosenek i do tego wytwórnia nie ingeruje w zawartość albumu...

Shine on You Crazy Diamond

„Shine on you...” i tak dalej to główna część płyty. Jako że Columbia, nowy wydawca Pink Floyd, przyobiecał trzynać swoje brudne łapska z dala od perełki Flojdów, ta piosenka ma 26 minut. Żeby słuchacz się nie połapał, jakie to jest długie, sprytni muzycy podzielili piosenkę na dwie 13 minutowe części[3]. W piosence tej widać słychać żal, rzewność i łąbędzi śpiew za Barrettem. Długie, płaczliwe instrumentalne kompozycje podkreślają rozpacz i żałosność[4] tekstu. Jednak w tej samej piosence umieszczono także skoczne funkowe granie, zupełnie nielicujące z rapsodyczną powagą utworu. Widać im to nie przeszkadzało...

Podczas nagrywania „Shine on You Crazy Diamond” do studia wparował Barret. Gruby i łysy, nie został rozpoznany przez kumpli z zespołu... Jeden z techników myślał, że to naćpany harekrysznowiec. Dopiero po chwili rozpoznali byłego członka zespołu. Zagrali mu jakiś utwór, a potem zaproponowali mu, żeby zagrać go jeszcze raz, ten spytał „Po cholerę?”. Gdy zagrali „Wish You Were Here” stwierdził,że brzmi chujowo. Wszyscy byli bardzo smutni i było im żal.Gilmour zaprosił Barretta na swoje wesele,ale ten nie wysiedział na nim długo.Chyba strzelił kielona i wszystko mu się powywracało we łbie.Zrytym mózgownicom wiele nie trzeba,żeby je pozabierało...Biedny Syd szukał podobno kogoś,kto go podwiezie do domu,ale wszyscy wyjebali na niego chuj.Jeden gościu jak zobaczył tłustego dziada kręcącego się koło jego auta to aż schylił się pod kierownicę.Potem nikt już nie widział i nie słyszał o Sydzie...

Welcome to The Machine

„Welcom to The Machine” to też nie jest taka krótka piosenka, ma raptem 8 minut, jednak w porównaniu z „Shine on You i tak dalej” da się znieść. W tej piosence jest wiele dziwnych efektów (jak na przykład przewijanie taśmy), które jednak zostały powklejane bez ładu i składu, co zmniejsza piosence poziom tru. Tekst jest o źle w wytwórni płytowych, jak to one kontrolują wykonawców, kradną, mordują, gwałcą...

Have a Cigar

„Miej cygaro” na pierwszy rzut oka propaguje palenie, ale tak naprawdę jest to sprytnie zawoalowana piosenka o głupscie dziennikarzy, rzekomo inspirowana prawdziwymi wypowiedziami[5]. Piosenka sama w sobie jest jedną z najbardziej ognistych floydów, a wokale, jako że Gilmoura bolało gardziołko, nagrał Roy Harper. Jakimś głupim sposobem ta piosenka przechodzi[6] w „Wish You Were Here”...

Wish You Were Here

„Wish You...” No kurwa, czemu te tytuły muszą być takie długie? W każdym razie piosenka to ballada na gitarę akustyczną i gitarę akustyczną, której treść można streścić następująco: „Syd, jesteś chory psychicznie, ale i tak cię kochamy.” Po tej piosence następuje druga część „Shine on You Crazy Diamond” i papa!

Sukces!

Nie był to może taki przebojowy album jak ten z 73, ale wciąż można było balangować i zarabiać miliony. Także było bardz dobsz.

Przypisy

  1. Czyli z pomysłem!
  2. W sensie że ćpał i miał choroby psychiczne
  3. Mądrale, no nie?
  4. W obu znaczeniach!
  5. Taaa, jassne...
  6. Jacyś Dziadkowie i radio jakieś, coś...