Nonźródła:Jedna Rosja

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Uwaga: W tym artykule znajdują się słowa powszechnie uznane za wulgarne!
Jeżeli nie jesteś pełnoletni lub cię to razi – zajmij się czymś typowym dla nastolatków, np. oglądaniem stron z gołymi babami!
Hammer and sickle.svg
Hammer and sickle.svg
JEDNA ROSJA
Jeden car, jedna Rosja!

Francja to piękny kraj, choć ludzie tam dziwnie mówią

Władimir Putin

Czasem wypada włączyć telewizor, choć większość prezentowanych tam treści od lat kręci się wokół tej samej, niezmiennej propagandy. Dawniej, w czasach młodości a tak nie było, choć wszelkie ślady przeszłości władza próbowała starannie zacierać. Propagandowe treści obecne były nie tylko w krajowych mediach, ale również w zdawałoby się niezależnych środkach informacji w internecie. Dwa lata temu zamknięto francuską Uncyclopedię, rok później dołączyła do niej jej i tak zakłamana podróbka.

Od lat jedyną telewizją dostępną w kraju, zwanym teraz republiką federacyjną był jedyny oficjalny kanał państwowy – Zachodnij Pierwyj Kanał. Oczywiście wciąż pozostawała możliwość odbioru przez satelity, ale talerze były niemal nie do kupienia, od kiedy 98% produkcji przeznaczano bezpośrednio na wschód.

– Obecnie trwają przygotowania do operacji mającej na celu wzięcie pod opiekę Rosjan w Kanadzie – przekonywała gruba, wąsata spikerka w mało zrozumiałym dla Françoisa Villona czy jak chciała nowa nomenklatura, Фрэнсис прядь, śpiewnym języku. – Zachodnia imperialistyczna propaganda wciąż utrudnia nam to zadanie, negując z uporem fakty znane z historii powszechnej. Wystarczy bowiem przypomnieć sobie, że to wikingowie pierwsi odkryli Amerykę, jak również dali początek ruskiej dynastii Rurykowiczów, która dała początek naszemu państwu. Oznacza to, że mieszkańcy Kanady są takimi samymi Rosjanami jak Skandynawowie, których wzięliśmy pod opiekę piętnaście lat temu...

W tym momencie François uzmysłowił sobie, że włączenie odbiornika było błędem. Tylko niepotrzebnie się denerwował.

Wszystko zaczęło się trzydzieści trzy lata temu od aneksji niewielkiego półwyspu krymskiego. Europa nie przejmowała się tym i zajmowała się w najlepsze debatą nad prawidłową krzywizną banana. Dopiero wzięcie pod opiekę przez Putina Łotwy przykuło uwagę deputowanych. Wtedy jednak było już za późno, działania władz rosyjskich nabrały bowiem tempa i kolejne województwa Polski ogłaszały niepodległość i przyłączały się do Monarchii Rosyjskiej szybciej niż można było przypuszczać.

Zdawało się, że zwrot nastąpi w czasie brania pod opiekę Rosjan niemieckich, gdyż wtedy ówczesny prezydent dostał zawału. Wydawało się, że będzie po wszystkim, radzieccy uczeni zdołali jednak skopiować tożsamość Putina do ciała starannie wybranego osobnika z Austrii, odpowiadającego prezydenckiemu profilowi psychologicznemu. Nowy Putin był jeszcze bardziej rosyjski niż poprzedni, koronował się na cara i ogłosił aneksję Skandynawii, po czym ruszył na zachodnią Europę. Właściwie po przeszczepie świadomości car działał bez zarzutu, jedynie zagorzali opozycjoniści twierdzili, że jodłuje w trakcie orgazmu. Skąd i jak się o tym dowiedzieli, pozostawało jednak tajemnicą.

Zrezygnowany François zdecydował poszukać czegoś do jedzenia. Stara lodówka marki Сиeмeнc świeciła jednak pustkami. Trzeba było iść do sklepu i liczyć, że uda się coś dostać.

Na skrzyżowaniu Stalingradzkiej z aleją Lenina jakiś Nowy Ruski rozwalił się o przejeżdżający autobus i teraz darł się na całą okolicę Job twoju mać!. W pobliżu jakaś starowina sprzedawała owoce rzekomo z własnego chowu. Jednym słowem typowe obrazki jakie towarzyszyły Paryżowi od czasów aneksji do Federacji Rosyjskiej. Zresztą sama aneksja miała też dobre strony. Między innymi w ramach walki z terroryzmem wywieziono wszystkich Arabów do kołchozów na Sybir, co poniekąd uchroniło naród francuski przed anihilacją.

Mimo to żyło się źle. We wspomnianym sklepie chociażby croissanty i szampana zastąpiły chleb ze smalcem oraz Coвeтcкoe Игpиcтoe, a zamiast cycatej blondynki na kasie pojawił się spasły babochłop. Niby Françoisowi to nie przeszkadzało, bo lata już nie te, żeby sobie wyobrażać nie wiadomo co, ale jednak wcześniej było jakoś tak... estetyczniej. Zakupiwszy wspomniane wcześniej towary pierwszej potrzeby (za wyjątkiem brzydkiej, grubej baby), skierował swe kroki z powrotem do domu. Od aneksji Francji nie mógł znaleźć pracy, bo wszędzie wymagali znajomości rosyjskiego. Wcześniej tak naprawdę też jej nie miał, ale przynajmniej państwo zapewniało mu zasiłek.

Przed drzwiami stała walizka. Ot, zwykła kanciasta waliza, oblepiona wakacyjnymi wizami do Republiki Bułgarskiej. Ponieważ mogło być w niej coś cennego – złoto albo jeszcze lepiej dolary, zdecydował się zabrać ją do mieszkania. Natychmiast spróbował ją otworzyć, niestety chroniona była zamkiem szyfrowym. François wziął nóż i pogodzony ze zniszczeniem walizy zaczął ciąć. Ze środka wypadły jakieś dokumenty i telefon komórkowy. Z papierów, zapisanych piękną francuszczyzną, którą pamiętał z dzieciństwa, wynikało, że waliza należała do opozycji. Sugerowały bowiem, że na telefonie znajdowało się nagranie, będące ostatecznym dowodem choroby psychicznej cara.

François poczuł, że serce podchodzi mu do gardła. Z lękiem włączył swój komputer Małomiękkiego – polskiej podróbki zachodniego Microsoftu – i podpiął do niego telefon. Na ekranie pojawił się przywódca opozycjonistów, człowiek, który był tak tajny, że nawet nie znał własnego imienia.

– Dziś jest ten dzień! – mówił, wznosząc ręce ku niebu jak Jezus, co nie spodobało się Françoisowi, który był wojującym ateistą. – Zdobyliśmy upragnione dowody, że nasz władca jest niespełna rozumu. Ujrzycie teraz ostateczne dowody!

Obraz się zrobił ciemny i zamazany. Dało się tam jednak dostrzec sylwetki cara i jakiejś kobiety, z którą rzeczony car wesoło sobie poczynał. Najgorszy był jednak ten dźwięk – rytmiczne jodłowanie. Przerażony François natychmiast wyłączył głośniki.

– Otwierać, kurwa! – rozległo się nagle od strony drzwi.

Polacy. To mogło znaczyć tylko jedno – służby specjalne.

Polscy antyterroryści wyważają otwarte drzwi

Oblany zimnym potem Francuz natychmiast poszedł wykonać polecenie.

– Na ziemię, kurwa! – ryknął jeden z dwóch bysiorów z kałachami, którzy wpadli do środka przy akompaniamencie granatów hukowych. François bardzo chciał, żeby okazało się, że i tym razem pomylili drzwi.
– Gdzie,kurwa, waliza? Co, kurwa?
– Jest w...
– Gadaj, kurwa!
– Przy komputerze!
– Oglądałeś to? Widziałeś, kurwa?
– T... Tak.
– Nie no, ja go zapierdolę, kurwa!
– Felek, spok...

Powietrze rozdarł huk wystrzału. W jednej chwili François poczuł, że robi mu się błogo. Polscy antyterroryści stracili na znaczeniu, podobnie jak jodłujący w czasie seksu Putin. Francuza przyzywało jego niemal równie francuskie niebo. Już czuł zapach camemberta i Beaujolais...

– Przykro nam, nieba dla Francuzów już nie ma – stwierdził święty Piotr, wydmuchując czerwony od kataru i przepicia nos. – Zresztą pan jako ateista powinien nie szukać nieba.
– Ale jak nie ma, skoro się tu znalazłem?
– No nie ma, te pierdolone Arabusy zajęły lepsze kawałki. A resztę wzięli Ruskie.
– Święty nie powinien chyba mówić tak brzydko.
– Bo co? Bo jestem Żydem i nie mogę? Masz coś do Żydów? Antysemita pierdolony!
– Ale coś musiało zostać... Chociaż jakiś mały kawałek.
– Tak, chuj, dupa i kamieni kupa... Żartowałem! Idź już i nie psuj powietrza.

Heaven is there, where hell is, and hell is down on earth

Accept, Heaven or Hell