NonNews:Papież się skomercjalizował: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M (drobne)
Linia 1: Linia 1:
[[Grafika:Dominator.jpg|thumb|200px|right|Figurka papieża świeci oczami i mówi „[[Matka|mama]]”]]
[[Plik:Dominator.jpg|thumb|200px|right|Figurka papieża świeci oczami i mówi „[[Matka|mama]]”]]
[[Grafika:Pope.jpg|thumb|200px|right|Papież mówi: „Kupujcie moje pamiątki!”]]
[[Plik:Pope.jpg|thumb|200px|right|Papież mówi: „Kupujcie moje pamiątki!”]]
'''12 września 2006'''
'''12 września 2006'''



Wersja z 16:29, 25 paź 2010

Figurka papieża świeci oczami i mówi „mama
Papież mówi: „Kupujcie moje pamiątki!”

12 września 2006

W Bawarii próbuje się zbić na papieżu nieziemską kasę. W Bawarii przed papieską wizytą kwitnie handel pamiątkami, związanymi z głową Kościoła katolickiego. Z pomocą oficjalnie zatwierdzonych dewocjonaliów Kościół chce zbić kapitał na popularności Benedykta XVI.

Od pięciu pokoleń znany w Ratyzbonie ród beretników zamieszkuje dom naprzeciwko katedry. Klientami manufaktury byli królowie, książęta, hrabiowie, baronowie, barany, osły i posłowie. Dewizą szacownego rzemieślnika jest stateczność, ale w tym roku zdecydował się zrobić od niej odstępstwo. Od kilku dni w oknie wystawowym jego sklepu leżą moherowe berety o nazwie „Benedykt”. Dzieła w stylu Dominator III są do kupienia aż w pięciu fasonach. Najbardziej ekskluzywny z moheru z popiołu heretyków i z czerwoną (farbowaną krwią) taśmą na aksamicie kosztuje ciężarówkę pieniędzy: 7483446958598 euro.

W Bawarii, w Ratyzbonie i takich miasteczkach jak Marktl czy Altötting trwa odliczanie przed papieską wizytą. Już od tygodni próbuje się zbić na Ojcu Świętym nieziemską kasę. W sklepach pojawił się kapelusz Ratzingera, kiełbasa ratzingerska, piwo Benedykta, filiżanki z wizerunkiem głowy Kościoła, a nawet gumka-myszka ARatzefummel”. Do tego dochodzi wódka Ratzingerówka, kościelne prezerwatywy, przypinki, naszywki, samochody, rzeźby w błocie i zabawki w kształcie papieża które po naciścnięciu na brzuch mówią „mama”. Bawarskie Towarzystwo Turystyki i Marketingu już teraz podnieca się perspektywą zbicia grubego szmalu, a wszystko dzięki papieskiej wizycie, tłumom pielgrzymów i masom turystów, zapełniających przydrożne sklepiki i ignorujących duchowochy wymiar wydarzenia.

Kościół katolicki angażuje się mocno w robienie interesów, jak gdyby przełożony Ratzingera – Jezus – nigdy nie wygnał ze świątyni handlarzy. Papież planuje wnieść poprawkę do Pisma Świętego, według której handlarze nie zostali wygonieni, ale ich stoiska zostały wykupione przez Jezusa.

Tylko jedna firma, wytypowana przez ratyzbońskie duchowieństwo, ma oficjalne prawo sprzedawania dewocjonaliów z wizerunkiem Benedykta podczas jego wizyty w Bawarii. Firmą tą jest oczywiście Adidas, znany głównie z produkowania ubiorów dla gorliwych katolików z Młodzieży Wszechpolskiej. Jakby nie było, uzyskane tą drogą pieniądze mają sprawić, że 2 miliony euro wydane na pielgrzymkę zwrócą się z olbrzymią nawiązką i Kościół wreszcie będzie mógł posłać bombę atomową Arabom.

Wystarczy wystukać internetowy adres: [1] a do wirtualnego koszyka można wrzucić wszystko, czym dysponuje Stolica Apostolska, łącznie z tytułem biskupa, arcybiskupa lub kardynała.

Roman Giertych wyjaśnia, że nie będzie się sprzedawać zwykłych pamiątek, o nie, lecz symbole walki Kościoła z Arabami, muzyką rockową, literaturą fantasy, SLD, gejami i liberałami. I zaraz mówi jasno, co wolno, a czego nie. Na przykład wizerunek Najświętszego Sakramentu nie powinien być zniekształcany, ani umieszczany na misiach czy pluszowych poduszkach, od tego są kubki, kapelusze i zabawkowe pistolety na kulki – dodaje grzecznie prezes LPRu.

Papieski sklep z pamiątkami ma w sprzedaży ręcznie robione różańce z wodotryskiem i odporne na heretyków kubki do kawy ze zdjęciami papieża. Wśród przedstawionych przez Müllera pielgrzymich akcesoriów są wiadra na wodę święconą, ozdobione portretem Ojca Świętego i oficjalnym logo, po 666 euro od sztuki. Można też nabyć watykańską chorągiewkę samochodową – z gwarancją do maksymalnej prędkości 15 kilometrów na godzinę.

Tym razem duchowieństwo potrzebuje inkwizycji, aby rozłożyć na łopatki niechcianą konkurencję. Często nie wystarczy łagodny nacisk. Tu kilka napominających słów miejscowego duchownego, tam wizyta lokalnego polityka, złożona niechętnie widzianemu sprzedawcy pamiątek papieskich, gdzie indziej płonące stosy. Jeszcze niedawno w pięknym Marktl, rodzinnym mieście papieża, oferowano kiełbaski Ratzingera. Niestety, zostało to zabronione ponieważ papież woli kaszankę. Również cukiernicy zdegradowali „Tort papieża Benedykta” do „Nieoficjalnego Undergroundowego Tortu Papieża Benedykta”.

Papieski długopis z wbudowaną miniaturą Watykanu działa nawet na raczej pogański Berlin. Zwierzchnik tamtejszych protestantów, berliński biskup luterański Wolfgang Huber, nabył długopis podczas swojej wizyty w Altötting. Ewangelicki duchowny zachwyca się, że w czasie pisania z Watykanu wylatują niewielkie rakiety niszczące inne, heretyckie długopisy. Teolog Huber komentuje to jako symboliczną metaforę. Wylatujące rakiety można uznać za nową, lepszą inkwizycję – wyjaśnia. Jego ratyzboński kolega taką dawkę duchowego oddziaływania przypisuje tylko oficjalnym papieskim pamiątkom.

Źródło

  • Święta tandeta, Onet.pl, 12 września 2006.