TŻ Ostrovia: Różnice pomiędzy wersjami
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Dronerczyk (dyskusja • edycje) M (egzekwowanie SDU) |
|||
Linia 19: | Linia 19: | ||
* [[Lotos Wybrzeże Gdańsk]] |
* [[Lotos Wybrzeże Gdańsk]] |
||
* [[Stal Rzeszów]] |
* [[Stal Rzeszów]] |
||
* [[Unia Tarnów]] |
|||
{{Żużel}} |
{{Żużel}} |
Aktualna wersja na dzień 18:56, 12 paź 2024
TŻ Ostrovia – klub żużlowy z Ostrowa Wielkopolskiego, znany ze słynnego „gaszenia światła”, braku pieniędzy (KMO i ŻKS) oraz częstego odbudowywania wielu zawodników, którzy już dawno stracili swój blask. Prezesem tegoż klubu jest Waldemar Górski, który do 2020 roku lubił oglądać dziadków na torze, ale w końcu powiedział dość i odmłodził skład.
Kibice[edytuj • edytuj kod]
Tak naprawdę, to Ostrovia prawie w ogóle nie ma kibiców. Każdy, kto był na Stadionie Miejskim wie, że 99% widowni przychodzi na mecz tylko po to, żeby zjeść sobie obiad i wypić piwo, i tylko nieliczni chodzą na tzw. młyn i wiernie dopingują swoją drużynę.
Najciekawsze mecze w historii klubu[edytuj • edytuj kod]
Klub ten istnieje dopiero od 2017 roku, więc oto zostały przedstawione najciekawsze mecze klubu od tegoż roku:
- wygrana z Gnieznem w 2017 roku – mecz bardzo zacięty do samego końca, napięcie niesamowite. W ostatnim biegu ostrowianie pokonują Gniezno 46:44.
- rewanżowy mecz finałowy z Rzeszowem w 2018 roku – pierwszy mecz finałowy Ostrovia przegrała dwoma punktami. Emocji co nie miara, o dziwo jak na mecz wyjazdowy Ostrovia jechała wyśmienicie, lecz padł remis, który dawał Stali awans do 1 ligi. Może by było inaczej gdyby nie zhowardwebbowanie sędziego w jednym z biegów. Co prawda, Rzeszów i tak nie jeździł w 1 lidze bo rozsypał się przez brak pieniędzy.
- Historyczne zwycięstwo w Tarnowie w 2019 roku – ostrowianie nigdy nie spisywali się dobrze na wyjazdach lecz Unii brakło kontuzjowanego Artura Mroczki. Mecz w większości był kontrolowany mimo wszystko przez zawodników Ostrovii którzy wygrali 43:47.
- Ten słynny mecz półfinałowy w Ostrowie w 2019 roku – mecz, który z pewnością przeszedł do historii ostrowskiego żużla. Pierwszy mecz w Gnieźnie Ostrovia przegrała 49:40, mimo to kibice wierzyli w to, że ta strata jest do odrobienia. Cały mecz, jak i wynik dwumeczu był bardzo na styku, i przed ostatnim biegiem ostrowianie musieli wygrać podwójnie, żeby dostać się do wielkiego finału. Kibice z Gniezna już się po czternastym biegu cieszyli że pojadą w finale, a tu niespodzianka bo ostrowianie przywożą 5:1 i mecz kończy się wynikiem 50:40 (90:89 w dwumeczu). Euforia w trakcie tego ostatniego biegu jak i po meczu jest nie do opisania. Myślano, że mecz w podobnym stylu się nie powtórzy ale…
- Jeppesen pogromcą Apatora – no właśnie, ale prawie rok później tak jakby historia się powtórzyła tylko w jeszcze lepszym stylu. Mecz rozegrano w błocie, czyli dosyć niestandardowo jak na mecze żużlowe obecnie. Przewaga Apatora Toruń w tym meczu była dosyć widoczna, ale w dziesiątym biegu za tragicznego Okoniewskiego wchodzi Jonas Jeppesen, człowiek który został wypożyczony z Falubazu, bo się tam okrutnie marnował. Wchodzi i z niewiarygodną łatwością przywozi „trójeczkę”. W jedenastym i dwunastym biegu sytuacja się powtórzyła. W czternastym biegu Jeppesen znowu przywiósł trzy punkty i był niepokonany. Ostatni bieg. Ostrovia prowadziła dwoma punktami. Jeppesen jechał osamotniony, ponieważ wykluczony został jego kolega z pary, Nicolai Klindt. Mało kto się spodziewał tego, co się wydarzyło dwadzieścia sekund później. W ciągu jednego okrążenia Jeppesen objechał z dziecinną łatwością Musielaka i Chrisa Holdera. Stadion był w euforii. Apator został pokonany po raz pierwszy w sezonie przez dosyć średnią drużynę Ostrovii jak na tamten sezon.