Aleksandar Atanasijević

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 18:06, 11 kwi 2012 autorstwa JTTS (dyskusja • edycje) (Przywrócenie i poprawa, spróbujmy na SDU.)
(różn.) ← przejdź do poprzedniej wersji • przejdź do aktualnej wersji (różn.) • przejdź do następnej wersji → (różn.)

Aleksandar Atanasijević (ur. 4 września 1991) – nadzieja serbskiej siatkówki. To dzięki niemu 99% fanek Skry zaczyna uczyć się języka serbskiego, więc szkoły językowe w województwie łódzkim nie narzekają na brak pracy. Posiadacz najpopularniejszych loków w Pluslidze, a może nawet i na całym świecie. Bywali śmiałkowie, którzy nieudolnie próbowali skopiować tę uroczą fryzurę, jednak w naszych polskich Biedronkach, Polomarketach i podobnych nie ma szamponu o dziwnej, serbskiej nazwie. Jedyny Szampon to znienawidzony przez młodego atakującego, stary atakujący Mariusz W.

Oleczek pomimo młodego wieku nie ma obaw przed wpuszczaniem na swój profil na Facebooku namiętnych zdjęć z blondynką, która jest koszykarką. Cud, że sportsmenka jeszcze żyje, bowiem armia aleksandaroholiczek już była gotowa, by rozpocząć pierwszą wojnę polsko-serbską. Całe szczęście Kędziorowaty nie zakrył swej tablicy na wcześniej wspomnianym portalu społecznościowym i dzięki temu każdy ma dostęp do całkiem ciekawych informacji.

Serb nie narzeka na brak towarzystwa, bowiem w swoją ciężką walizkę zapakował Konstantina Cupkovicia, którego przypadkiem spotkał w drodze do Bełchatowa. Tak więc obaj na pewno nie zapomną ojczystego języka i na Bałkany kiedyś jeszcze wrócą. Młodzieniec jednak uważa, że Kraj Kwitnącej Wódki mu się podoba i nie ma zamiaru jej opuszczać. Widać te Polki tak nalały mu ruskiego spirytusu do głowy, że udzielał wywiadu mając około 1,5 promila alkoholu – nie wiemy tylko, czy we krwi, czy też w lokach. Pomimo tego welcome in WódkaLand, drogi Serbie!

Niestety, Atanasijević jest narażony na niebezpieczeństwa napływające ze strony Starego Atakującego, który nie dość, że nie chce grać w polskiej reprezentacji[1], to na dodatek nie daje Loczkowi pograć. A szkoda, bo on też ma złoty medal Mistrzostw Europy, tak jak te nasze polskie cioty, które z Ruskimi o dziwo wygrali w walce o brąz. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że bardziej była to walka na to, kto więcej się nawalił, bowiem zapach w szatniach obu drużyn pozostawiał wiele do życzenia. Tak czy siak, grać potrafi i tego nie zmienimy. Brawo za zacięty bój z Makaroniarzami!

Chwała Bogu, panicz zdobył MVP podczas ligowego meczu z AZS Tytanem Częstochowa. Tak, za jakiś czas możesz liczyć, kochany Oleczku, że Papa Smerf Komorek osobiście wręczy ci obywatelstwo polskie, tak jak niegdyś Rogerowi[2] i będziesz zdobywał złote medale dla nas, nie dla Serbii, Macedonii, Czarno- i Białogóry czy Krainy Brudem, Smrodem i Ubóstwem płynącej, która i tak już zbankrutowała i nawet na jednego zamiatacza ulicy ich nie stać.

Dziękujemy, że od dziś imię Aleksander nie będzie nam się kojarzyć z Łukaszenką czy Aleksandrem Łaskawym. Od dziś twe imię kojarzymy tylko i wyłącznie z konkurencją dla islandzkich owiec. Dziękujemy! Będziesz nasz! Polak potrafi, ole!

Przypisy

  1. Za mało płacą?
  2. A po jaką cholerę nam Kanar był w reprezentacji?!