Mechanik samochodowy

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 13:36, 6 cze 2014 autorstwa Pangia (dyskusja • edycje) (zaraz będą obrazki)

Co to kurwa jest?

Rosyjski sołdat na widok Grozy

Szablon:T karabin szturmowy produkcji jedynej słusznej, zaprojektowany w układzie bezkolbowym (tzw. bullpup). Występuje w kilku wersjach, różniących się coraz mniejszym podobieństwem do klasycznej broni palnej.

Budowa

Projekt broni powstał w 1994 roku jako odpowiedź na zapotrzebowanie na broń, którą będzie można bardzo łatwo dostosować do warunków panujących na polu walki. Dlatego każdy egzemplarz broni ma dodatkowe wyposażenie w postaci kilku dodatkowych chwytów podlufowych, granatnika, tłumika i celownika optycznego, a to wszystko zapakowane w gustownej, aluminiowej walizeczce, żeby tego wszystkiego nie pogubić.

Jak przystało na rosyjski karabin, jest to kolejna zrzynka z kałacha, a dokładniej z AKSU. Dzięki temu Groza powiela takie cechy poprzednika jak małe rozmiary broni utrudniające kontrolę podczas strzelania, niemożność korzystania z broni przez strzelców leworęcznych, sama broń waży (w zależności od wersji) od 3 do prawie 4,5 kilograma, a od siebie projektanci dorzucili wspólny spust dla broni i dla granatnika przełączany niewielkim dzyndzlem z boku broni, dzięki czemu można bardzo łatwo przez przypadek wystrzelić sobie granat pod nogi (zwłaszcza po zażyciu środków na odwagę. Na pociechę pozostaje układ bezkolbowy, który sam z siebie jest wygodny, godny i bardzo modny. A, no i moc obalająca.

Wersje

W użyciu znajdują się dwie wersje broni: z 30-nabojowym magazynkiem na kaliber 7.62x39mm (to samo, co w kałachu) i z 20-nabojowym magazynkiem na specjalny poddźwiękowy[1] nabój 9x39mm. O ile siłę tego pierwszego wszyscy znają od dobrych kilkudziesięciu lat, o tyle ten drugi wymaga dodatkowych kilku słów wyjaśnień. Mimo małego zasięgu (ok. 400 metrów) pocisk ten jest zdolny do przebicia każdej kamizelki kuloodpornej na odległość 500 metrów, a dzięki niskiej prędkości wylotowej pocisku strzał z wytłumionej broni jest niesłyszalny. Pozwala to na pacyfikację tłumu prostestujących z dachu kościoła bez obawy bycia wykrytym i ukamienowanym.

Ponadto planowano wprowadzenie wersji na kaliber 5.45x39mm i 5.56x45mm, ale stwierdzono, że ta pierwsza jest za słaba (właściwie to byłaby jeszcze brzydsza kopia AKSU), a tej drugiej i tak nikt nie kupi.


– Jak nazywa się powypadkowy Mercedes?
– Mercedes-Bęc!

Branżowy suchar o Mercedesie

Szablon:T niemiecka firma produkująca samochody dla kierowników, prezesików i innych garniturków chcących poczuć się tak wygodnie jak we własnym bujanym krześle. Kiedyś Mercedesy słynęły z niezawodności, dzisiaj słyną głównie z tego, że są najbardziej przepacanymi samochodami, na jakie można zmarnować swoje pieniądze sobie pozwolić.

Historia

Początki przypominają trochę reklamę batona Twix z tą różnicą, że przeciwnie do reklamy najpierw byli podzieleni, a później połączyli siły. A więc: było sobie dwóch kolesi o nazwiskach Daimler i Benz, którzy postanowili zmotoryzować Stuttgart, bo denerwującym był fakt, że na czas podróży trzeba było brać poprawkę na to, żeby koń się najadł, napił i wysr… to znaczy, zrobił, co trzeba. Ten pierwszy założył firmę sygnowaną własnym nazwiskiem w 1890 roku, ten drugi nieco wcześniej – w 1883. Gdzieś w okolicach 1900 roku Daimler zmienił nazwę na Mercedes (to po córce E. Jellinka, który władował ponad pół miliona marek w firmę, więc coś mu się należało), co z hiszpańskiego oznacza „łaska” (co pokrywa się z rzeczywistością: Mercedes robi łaskę właścicielowi, jeśli się nie zepsuje).

Konkurencja rozwijała się i trwała do 1914 roku… Jak to: co się wtedy stało? Jakbyś na historii słuchał, a nie grał w kółko i krzyżyk, to byś wiedział, że w 1914 w Sarajewie zaje… noo, zabili austrowęgierskiego księcia, co spowodowało wybuch I wojny światowej, nieuku! No ale mniejsza. W każdym bądź razie po zakończeniu wojny gospodarczo zrównane z ziemią Niemcy wymusiły na Daimlerze i Benzie połączenie przedsiębiorstw, jeśli nie chcieli wylądować na bruku (i tak mieli szczęście, że wtedy wujek Adolf siedział w więzieniu i pisał pamiętniki).

Dalsza historia jest niemal tak bardzo nieciekawa, jak tylko się da: firma Daimler-Benz istniała aż do 1997 roku, bez problemu radząc sobie w okresie II wojny światowej, kryzysów gospodarczych, politycznych, zmiany ustrojów, połączenia RFN z NRD, aż w 1997 roku zdecydowano się na wykupienie akcji Chryslera, licząc na opanowanie amerykańskiego rynku. Ale wtedy przyszedł wielki i niedobry kryzys gospodarczy, hamerykańska gospodarka poleciała na łeb, na szyję i wszystkie plany szlag trafił.

Modele

Mercedes zawsze produkował auta niezawodne, szybkie, piękne, luksusowe i bezpieczne, przy czym należy pamiętać, że żaden z modeli w prawie stuletniej historii firmy nie łączył w sobie wszystkich tych cech. Młodzi, piękni i bogaci sprawiali sobie zawsze modne roadstery, które z niezawodnością miały tyle wspólnego co Korea Północna z demokracją, taksiarze brali W123 albo „stodziewięćdziesiątkę” z dieslem i przekazywali sobie te auta z pokolenia na pokolenie, a Pruszków woził się ściąganymi z reichu „600” i „eskami”.


Mechanik samochodowy – cytaty.

Koleś

Zabójstwa:

  • Jasna cholera… Chodziłem sobie za własnymi sprawami, ciesząc się prawem do noszenia broni, a wyście się na mnie rzucili!
  • Hehehe, upadłeś i nie możesz wstać!
  • A ten – za tatusia.
  • Mówcie mi: Doktor Eutanazja.
  • (również przy przebraniu się w nominalny strój Kolesia) Broń nie zabija ludzi. Ja to robię.
  • Przykro mi, chłopcy. Biblia mówi, że mam rację.
  • Słodko.
  • Ktoś mi rąbnął pączki i teraz wszyscy za to zapłacicie.
  • I czy jest to dopuszczalne przez konstytucję!
  • Wydaje mi się, że politycznie poprawnym byłoby najpierw pozabijać kobiety i kolorowych.
(w szale zabijania, wyliczane przy kolejnych zabójstwach)
  • Za mamusię… Za tatusia… Za papieża… Za małego Jasia… Za małpkę Bobo… Za twój krzywy ryj… Za moją ochotę… Za resztę amunicji.
(przy spaleniu kogoś)
  • Pachnie jak… kurczak…
  • Hmmm, dobrze wysmażone pyszności!
(przy korzystaniu z broni białych)
  • Ciekawe, czy mógłbym tym jednym ciosem przeciąć kilka osób…
  • Uu, ostra broń… Ktoś mógłby stracić kończynę… Ekstra…
  • (tylko przy łapaniu rzuconej maczety) A paluchy dalej się trzymają. Heh, dziękuję bardzo.
  • Łaaał… Te rzeczy nigdy się nie nudzą.

Sytuacje:

  • (poniedziałkowa wizyta u szefa)
    – Hej, Koleś, nie wiem, jak ci to powiedzieć, ale jesteś ZWOLNIONY.
    – Przecież dopiero wczoraj zacząłem.
    – (śmiech) Twój czek leży na biurku. Idź i go sobie weź.
  • (realizacja czeku w banku)
    – Czeeeść. Czy ktoś w ogóle może ci pomóc?
    – Chciałbym zrealizować ten żałosny czek.
  • (w lokalnym sklepie spożywczym, prowadzonym przez talibańskiego sprzedawcę-terrorystę)
    – Łooo Jezu, co tak capi? Czy ktoś tu zarżnął kozę? Nie no, pytam serio!
    (później przy kasie)
    – Czołem. Coś byś chciał?! Tu nie jest gapiernia, żeby się gapieć! To-o będzie: PIĘĆ dolarów. (po zapłaceniu) Dziękuje za twoją nieczystą wizytę. A teraz wynocha! I zapraszam ponownie!
    – Hm, skoro tak mówisz…
  • (podczas wtorkowej spowiedzi)
    – Pobłogosław mnie, ojcze, bo ciężko zgrzeszyłem. No naprawdę, nie robię sobie jaj! Nie jestem jakimś grzesznikiem po byku!
    – Czy złożyłeś ofiarę na kościół?
    – Tak.
    – W takim razie odpuszczam ci grzechy, synu. Następny!
    – Dzięki!
  • (rozmowa kilku ludzi pod kościołem, tuż po spowiedzi)
    – O co ci chodzi? Własnego tyłka byś nie poznał!
    – Hej, kolego! Jeśli nie jesteś częścią rozwiązania, stanowisz część problemu!
    (zza kontenera wybiega talib-samobójca)
    – (wszyscy) JASNA DUPA!
    (eksplozja, pojawia się kolejny terrorysta)
    – Odzyskujemy te ziemie w imię Allaha. Szykujcie się na śmierć, niewierni!
    (z kościoła wybiegają uzbrojeni po zęby księża)
    – Wychodźcie, moi pokojowo nastawieni bracia. Czas na biczowanie o biblijnych rozmiarach. Już czas, chodzący w piżamach poganie.
  • (zadanie z petycją)
    – Hm, muszę zebrać podpisy pod tą… petycją… Na szczęście mam podejście do ludzi.
    (bezpośrednie rozmowy)
    – Dzień dobry. Czy zechcesz podpisać petycję? (odmowa) Po prostu podpisz tę głupią petycję. Mam inne rzeczy do zrobienia! (kolejna odmowa) Podpiszesz to ty czy pozostali przy życiu członkowie twojej rodziny?/Podpisz tę cholerną petycję albo pójdę za tobą do domu i zabiję cię jak psa.
  • Hm, głupia książka do biblioteki. Suka [żona Kolesia] i tak nie umie czytać.
  • (dialog z Garym Colemanem)
    – Dzień dobry, panie Kuleman.
    –cośtam cośtam, muszę w grze sprawdzić co, i później na końcu
    – Dobra, dobra, ale jak zobaczę, że sprzedajesz moją książkę na Allegro, to cię znajdę i skopię ci dupala.
  • (środa i ucieczka z browaru, Koleś wychodzi ze skrzyni i bierze do ręki szpadel)
    – Łoo Jezu, Wiechu, tera łon ma łopatę! Aaaaa!
  1. Zamiast zwyczajowych 700-900 m/s lecą z prędkością ok. 300 m/s