Deftones

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Chino we własnej osobie

Deftones? Oni, kBlad.pnga, grają nłu metal!

Przeciętny metalowiec o Deftones

AGdsSDFSDFfadfaFUckFuckMoTHErFuck!!!

Chino w „Back To School”

Deftones – zespół grający wyjątkowo dziwną odmianę metalu, rzadziej muzykę bitową. Charakteryzuje się wokalistą, który nadużywa słowa „fuck”. Mimo wszystko krytycy dobrze ocenili ten zespół i ich muzyka wywołuje pozytywne wrażenie na ludziach. Ma za zadanie bycie „awangardowym[1]”. Podobno grają bardzo ważną rolę w „Modern Metalu”.

Obecny skład[edytuj • edytuj kod]

  • Chino Moreno – wyjec i siekierzysta, pianino, bycie ekscentrykiem, nadmierne wykorzystywanie wulgaryzmów, fikołki i skoki na bombę w fanów, pokazywanie swoich majtek (co przejął zapewne od Madonny, u której nagrywał swoje plyty), modlenie sie do butelki po piwie, itp. Dotychczas wiadomo, że gra lepiej na tej swojej siekierze lepiej, niż Stef. Kocha Przyjaźni się z Shaunem Lopezem;
  • Chi Chengpatelnia, też awangardzista, machanie dredami, skakanie po scenie jak opętany, dodatkowe bekanie do mikrofonu. Omalże nie zginął w wypadku samochodowym i wylądował na łóżko. Niestety zmarł w 2013 roku;
  • Stephen Carpenter (Zjarany Stefan) – wiosło, tulenie gitar ESP, także bycie awangardzistą, czasami gary, gdy nie ma Abe'a. Ma ciałko, długie włosy i jest tró, chociaż łamie parę zasad. Podczas koncertów, w niektórych piosenkach stoi i zdrętwiale bije w wiosło, by po chwili nerwicowo się miotać. Często też coś kręci, żeby nie powiedzieć za często;
  • Abe Cunninghambeczki. Bycie awangardzistą. Gra, bo tata mu kazał. Szczyci się swoją posadą, a bardziej zaskakującym faktem jest to, że dorobił się tej posady tylko z podstawowym zestawem perkusyjnym;
  • Frank Delgado – wszystko, co ma klawisze, płyty, i takie tam. Siedzi przy gramofonach, jest obserwatorem i leniem. Awangardzista;
  • Sergio Vega – kolejny łopatolog. Usiadł na tron Chi. Typowy dresik z grabiami w rękach. Przejął rolę awangardzisty i prawie mu to wychodzi. Ortodoksyjni dżezmeni powiedzą, że jest ciotą, bo gra na basie kostką.

Początki[edytuj • edytuj kod]

Stephan Carpenter zaczął jako słaby deskorolkarz. Nie interesowała go muzyka. Chciał od razu dobrze jeździć, ale na dzień dobry bęcknął się z ciężarówką i złamał sobie parę żeber, parę palców, parę kości. Musiano mu także formatować dysk. Za odszkodowanie kupił sobie gitarę. I było na odwrót, teraz to deskorolkę ma w dupie, a muzyka go kręci.

Rok 1988. Taki jeden Chino Moreno przechodzi trudny okres rośnięcia włosów na kroczu. Rozumiał tylko breakdance i deskorolkę. Nic innego dla niego nie było ważne. Później w zawodówce liceum poznał Stefa.

Stef zaprosił Chino do szopy na przesłuchanie. Zagrał pięknie, no i tak wepchał się do zespołu. Grali dużo koncertów. Ich początkowy basista był dobry, ale nie aż tak dobry, jak by sobie Deftones wymarzyli. Podobno spadły mu spodnie na koncercie, ale grał mimo wszystko i się tym nie przejął. Zaprosili jeszcze Chi ze względu na długie włosy i dobry sprzęt[2]. I zespół był w komplecie. Potem postanowili, że będą awangardowi.

Dalsze losy zespołu[edytuj • edytuj kod]

Koncerty, albumy i takie tam. Ładnie im szło, byli fascynacją dla Linkin Parku, osiągnęli wiele sukcesów, nawet chcieli zmienić wokalistę. Dostali też kilka rad od łysiny z Toola. Te sukcesy ciągnęły się aż do czasu, gdy Chi miał zderzenie z rowerem wypadek samochodowy. Zespół nie wiedział, co zrobić. Doszedł Sergio Vega. Nagrali album „Diamond Eyes” i mają zamiar nagrać kolejny. Sergio przyjął postanowienie bycia awangardzistą. No i wiodło im się dobrze. Zagrali też koncert w Polsce. W listopadzie 2012 wydali album „Koi No Yokan”. Fani bardzo szybko dowiedzieli się o tym. Deftones ukradkiem zamieścili parę utworów z tego albumu, czego skutkiem był masowy ich download. Nie udało się jednak lekarzom uratować Chi, co poskutkowało śmiercią.

Codzienność Deftones[edytuj • edytuj kod]

  • Bycie awangardzistami;
  • Żartowanie w piątkę przy stole i popijanie piwerka;
  • Kłócenie się ze sobą;
  • Sporadyczne dobijanko na gitarach akustycznych;
  • Zbieranie funduszy dla Chi;
  • Granie coverów;
  • Bycie awangardzistami;
  • Robienie tatuaży;
  • Bycie inspiracją dla Linkin Parku;
  • Szukanie dodatkowych członków zespołu na wszelki wypadek;
  • Palenie zioła (!).

Albumy[edytuj • edytuj kod]

  • Adrenaline – czyli zlepka molestowania gitary i jęków onanisty.
  • Around The Fur – patrz wyżej, ponadto zaprosili gardłowca Sepultury;
  • White Pony (My Little Pony) – czyli o „Zmianie”, „Cyfrowej Kąpieli”, „Numerze Domu”, itp. Ciekawym faktem jest to, że ten album jest jednym z tych spokojniejszych.
  • Deftones – czwarty z kolei album. Zespół wykorzystał ostatnią przysługę, jaką jest nazwanie albumu swoim zespołem.
  • Saturday Night Wrist – jeden z tych nowszych albumów, gościnnie udał się na pielgrzymkę Serj Tankian.
  • Diamond Eyes – album, nagrany bez Chi, ale za to jest Sergio. Nie brakuje tu wrzasków i wyrywania strun w harfie gitarze ośmiostrunowej.
  • Koi No Yokanno nie już taki świeżutki album, dopiero co wydany.
  • Gore – tutaj zespołowi tak się zachciało czegoś nowego, że wzięli sobie za nazwę określenie krwawej łaźni, a na okładkę dali flamingi[3].

Ciekawostki[edytuj • edytuj kod]

  • Dziewczyna, która widnieje na okładce „Around The Fur” to laska koleżanka Stephena.
  • Chi wyśmiewa(ł) się z kolegów, bo ma od nich większe wykształcenie, gdyż tylko on ukończył szkołę wyższą.
  • Nagrali jeszcze dwie EP-ki. Jedną z nich jest „B-Sides and Rarities”, ale i tak większość utworów jest w EP-ce „Covers”.
  • W hołdzie dla Chi Chenga zespół założył stronę „One Love For Chi”, która zbiera kasę na jego rehabilitację.
  • Stephen Carpenter, mimo swojej wagi, potrafi robić najostrzejsze sztuczki na BMX-ie.
  • Podczas nagrywania utworu „Headup”, jedyne, co Max Cavalera zapamiętał z nagrywania to to, że Chino wziął obraz i rozbił go o swoją twarz.

Przypisy

  1. Uwaga! Trudne słowo!
  2. Czyli mimo wszystko mógł grać na basie w zespole tylko ze względu na wygląd i sprzęt? To niby dlaczego zespół jest znany i lubiany na taką skalę?
  3. Bardzo spójnie i jednolicie, nie?