NonNews:Nasi są beznadziejni, ale TONIO JEST THE BEST!!!

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Niektóre nasze latajła powinny zostać zamknięte na jakiejś skoczni tak długo aż nie oddadzą pięciu kolejnych dobrych skoków… Dla niektórych to mogłoby być jednak dożywocie

17 stycznia 2010

MIRPUR, Bangladesz – właśnie tam wylądował nasz reporter w drodze do Sapporo. Niestety, Bartosz Heller pomylił samoloty na lotnisku w Berlinie i poleciał do Mirpuru, niezbyt znanego zbiornika wodnego… yyy… miasta w Bangladeszu.

Na szczęście dzięki nowoczesnym technologiom udało nam się skontaktować z Bartoszem Hellerem, który z Mirpuru zrelacjonuje nam miniony weekend w skokach narciarskich.

Witam wszystkich, jestem obecnie w centrum Mirpuru albo w jakimś jeziorze. Nie jestem pewien. - relacjonuje Bartosz Heller - Tak czy siak widziałem w necie transmisję skoków w Eurosporcie zamiast tych odtwarzanych na jedynce. Powiem, że Polacy, bez względu na to, iż w Sapporo wystąpił trzeci a może i czwarty garnitur skoczków, spisali się beznadziejnie. Szóstka pojechała na wycieczkę, spędziła kilka dni w japońskim hotelu po 800 euro za dobę, po czym wracają już do Polski. Jedyny Łukasz Rutkowski zdobył 40 punktów, Stefan Hula błysnął w sobotę zdobywając punkt, a Marcin Bachleda zdobył dokładnie 11 punktów (na dwa razy). Reszta Polaków powraca do Polski z niczym.

Niestety, utraciliśmy łączność z Mirpurem.

Są jednak pozytywne aspekty weekendu w Sapporo, nawet nie licząc ilości sprzętu elektronicznego przywiezionego do Polski przez naszych. Po pierwsze, Maciek Kot wyśrubował swój rekord 24 kolejnych konkursów Pucharu Świata bez zdobycia punktu. Łukasz Kruczek zdobył argument na to, że Rafał Śliż nie jest godny skakania w Pucharze Świata. Co do Dawida Kubackiego, dzięki temu, że nie zdobył punktów, nie zagrozi żadnemu staremu wydze jak Marcin Bachleda, co więcej, zwiększa to szanse Tonia Tajnera na występ w Zakopcu w najbliższy weekend.

Co prawda żaden Japończyk się po rozbiegu nie tarzał, ale przynajmniej zdyskwalifikowali skurwy… Thomasa Morgensterna, bo za wcześnie odpiął pasek od kombinezonu. Dobrze mu tak.

A skoro o Toniu mowa, możemy powiedzieć tylko jedno. TONIO IS THE BEST! Przynajmniej był najlepszym spośród Polaków w Kontynentalu w Titisee. W sobotę był 32, podczas gdy Piotr Żyła i któryś z braci Kowali byli daleko za nim. Sytuacja miała miejsce we wszystkich treningach. Co prawda niedzielny konkurs odwołano, ale Tonio zgłosił akces do występu w Zakopanem, a wszystko dzięki prawie-trzydziestce w średnio obsadzonym konkursie Pucharu Kontynentalnego. TONIO IS THE BEST!!!!

Na marginesie warto dodać, że gnojek, znaczy Klimek Murańka wygrał dwa FIS Cupy w Szczyrku, w tym jeden wespół z Grześkiem Miętusem. To oczywiście da nieograniczone argumenty i niespożyte siły do dyskusji fanom Klimka, którzy na siłę wpychają go do Pucharu Świata. Oczywiście obsada konkursu nie ma najmniejszego znaczenia, no bo przecież konkurs w którym dwaj Rumuni są w trzydziestce jest jak najbardziej normalnym konkursem.

Następca Roberta Matei, Jędrzej Ścisłowicz, z naszej kadry B, raz był w trzydziestce, ale w niedzielę już nie. Dalej Jędrek!

Źródło[edytuj • edytuj kod]