NonNews:Pod Śląskiem palą się kopalnie
7 września 2006
Jak donoszą konfidenci, Górnośląski Okręg Przemysłowy już niedługo może stać się tylko górnośląski, a jak się pozapada, to i równośląski. Sztygar z kopalni „Halemba” zasnął z wódką pod pachą i z petem w twarzy. Pet wyślizgnął się sztygarowi i wpadł do szybu, gdzie pył węglowy dopełnił dzieła. Ogień rozprzestrzenia się szybciej, niż reforma zdrowia ministra Łapińskiego, pierwszej ofiary tejże reformy. Jeszcze 1600 lat i spłaciłbym kawalerkę – żali się jeden ze śląskich górników – a tak będę musiał jechać na cztery miesiące do Wielkiej Brytanii. Sztygara po wydarzeniu dobudzono, ocucono klinem i wzięto na widły.
Na miejscu szybko zjawiła się policja, ale na dźwięk sygnału syreny wszyscy zaczęli spierdalać. Zdezorientowani funkcjonariusze udali się na przeszkolenie w temacie tego, co robić, jak nikt cię nie lubi. Mieszkańcy Katowic już sprawdzili w Google i teraz kozaczą, że znają historię miasta Centralia, z którego w wyniku pożaru wszyscy wynieśli się. Burmistrz Katowic znalazł sposób na ugaszenie pożaru: jeśli pozostaniemy ślepi na nielegalne kopalnie, to mróweczki same to ugaszą, bo im się wrati – zawieśniaczył z czeskiego. Węgiel jest ostatnią nadzieją na utworzenie Autonomii Śląskiej – bez niego Ślązacy najwyżej palcem po szybie będą sobie mogli skodyfikować swoją gwarę. Sztygar, który zawinił, został nazwany gojem, Murzynem wśród narodów świata i gorolem. Wielowątkową sprawę papierosów, które nie gasną po wrzuceniu do szybu, zbada Bogusław Wołoszański – za jakieś 50 lat, jak już pogaszą światła.
Źródło[edytuj • edytuj kod]
- Przedjutrze, 7 września 2006.