Kluczewska Sopka: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Linia 13: Linia 13:
W 1993 wulkan przeżył załamanie nerwowe i wybuchł po raz kolejny z powodu nieobecności [[Yeti|Yeti'ego]]. Żeby przybliżyć wydarzenie, publikujemy wywiad przeprowadzony z panem Tomisławem Krzywińskim, słynnym polskim naukowcem, przeprowadzającym kiedyś badania nad aktywnością wulkanów, obecnie dogorywa na emeryturze:
W 1993 wulkan przeżył załamanie nerwowe i wybuchł po raz kolejny z powodu nieobecności [[Yeti|Yeti'ego]]. Żeby przybliżyć wydarzenie, publikujemy wywiad przeprowadzony z panem Tomisławem Krzywińskim, słynnym polskim naukowcem, przeprowadzającym kiedyś badania nad aktywnością wulkanów, obecnie dogorywa na emeryturze:


''Wybralim się, czekaj pani, niech se przypomnę... tak w 1993, a może 4? Nie wiem, za chuja tego nie pamiętam. No to bylim na odpoczynku, daleko o od tego... no ten, no... wulkanu. Nawet mielim tam laski, żeby nam się nie nudziło. Co prawda, stare to trochę było, rocznik chyba coś koło 1920. No więc dobieralim się do nich, a one, no, nie chciały... Ale dobra... Wtedy jedlim [[obiad]]ek, bo mama koledze zrobiła, on zresztą dziwak jakiś czy co, ciągle wychodził z Romkiem i Jankiem, no to se myślę „co za pedały i jeszcze tak we trzech, a mnie to kurwa nie zaproszo”. A tu nagle tak pierdolnęło, że ujebałem koszulę, no matka prawie mnie zabiła, bo, wie pani, to nowa koszula. Jak dowiedziałem się, że to wulkan miał.. no tą... erekcję, yyy... znaczy się erupcję, to se myślę, że to czort i koniec świata, jak za [[II wojna światowa|II wojny]], no... Chyba pójdę do lekarza, bo łeb zaczyna mnie napierdalać. A ostatnio jak do niego przyszedłem, to mnie nie przyjął, bo się wepchnąłem w kolejkę... To je chamstwo normalnie! Wezmę się legnę może, czy cuś...''
''Wybralim się, czekaj pani, niech se przypomnę... tak w 1993, a może 4? Nie wiem, za chuja tego nie pamiętam. No to bylim na odpoczynku, daleko o od tego... no ten, no... wulkanu. Nawet mielim tam laski, żeby nam się nie nudziło. Co prawda, stare to trochę było, na oko koło siedemdziesiątki miały. No więc dobieralim się do nich, a one, no, nie chciały... To spotkalim taką ładną, nie wiem skąd, może z Kazachstanu, zresztą chuj wie, gdzie to zadupie jest. Ale dobra, nieważne... Wtedy jedlim [[obiad]]ek, bo matka koledze zrobiła, on dziwny jakiś był, ciągle wychodził z Romkiem i Jankiem, no to se pomyślałem „co za pedały i jeszcze tak we trzech, a mnie to kurwa nie zaproszo”. A tu nagle tak pierdolnęło, że ujebałem koszulę, matka tak mnie sprała do krwi, że wstać nie mogłem... Bo, wie pani, to nowa koszula. A ta stara to w ogóle się usamodzielnić nie chciała i wyprowadzić z domu. Jak dowiedziałem się, że to wulkan miał tą ... erekcję, yyy... znaczy się erupcję, to myślałem, że to czort i koniec świata, jak za [[II wojna światowa|II wojny]], no... Pani, wyobraża to se pani!? Chyba pójdę do lekarza, bo łeb zaczyna mnie napierdalać. A ostatnio jak do niego przyszedłem, to mnie nie przyjął, bo się wepchnąłem w kolejkę... Co za chamy na tym świecie żyjo! Wezmę się legnę może, czy cuś...''


Po czym pan Tomisław rzucił się na łóżko i doznał urazów kręgosłupa, złamania nosa w siedmiu miejscach i zawału serca. Po przeprowadzonej z sukcesem przez dziennikarzy reanimacji, pojechał do szpitala, po 4 godzinach lekarze przeprowadzili operację. Obecnie odpoczywa w sanatorium, gdzie rehabilituje się przy ładnej fizjoterapeutce.
Po czym pan Tomisław rzucił się na łóżko i doznał urazów kręgosłupa, złamania nosa w siedmiu miejscach i zawału serca. Po przeprowadzonej z sukcesem przez dziennikarzy reanimacji, pojechał do szpitala, po 4 godzinach lekarze przeprowadzili operację. Obecnie odpoczywa w sanatorium, gdzie rehabilituje się przy ładnej fizjoterapeutce.

Wersja z 16:03, 18 sty 2014

Szablon:Twulkan gdzieś w Azji, dokładniej to na takim wygwizdowie jak Kamczatka. Służy głównie do straszenia zasmuconych końcem Golluma dzieci wrzuceniem tam, zastanawiania się nad ekonomicznością egzekucji poprzez spuszczenie na linie oraz wyczynów młodzieży próbującej odtworzyć swoje ulubione sceny z filmów. Jeszcze coś dla ciekawskich – największy, najaktywniejszy, prehistoryczny, psychodeliczny i psychiatryczny za jednym zamachem, a nawet dwoma.

Historia

Początkowo na Kluczewskiej Sopce było całkiem fajnie, jednak miejscowy neandertalczyk wrzucił tam mydło i stała się rzecz tak tragiczna, że wszystkie muchy spadły na ziemię, a karaluchy musiały odbyć pieszą wędrówkę do mieszkań polskich studentów. Kiedy ludzie z okolic zobaczyli czerwoną lejącą się substancję, pobiegli się wykąpać, myśląc, że firma Dove wynalazła nowy kosmetyk. Kiedy lawa ich dosięgła, jaskiniowcy zaczęli tańczyć w rytm disco polo, modlić, przeklinać i przypominać swoim przyjaciołom o zobowiązaniach w ostatnich słowach, między innymi: „Heniek, nie oddałeś mi za wczorajsze piwo!” i „zaczekaj, mieliśmy dzisiaj wynaleźć koło!”. Niektórzy uciekali, nie chcąc zostać umyci ani podzielić losu sąsiadów. Od tej pory na każdą wzmiankę o prysznicu i wannie mieszkańcy jaskiń reagowali krzykiem, płaczem lub wiciem się w rytm Harlem Shake'a.

Przez kolejne tysiąclecia wulkan miał się dość dobrze, czasem postraszył mieszkańców Azji wybuchem, ewentualnie obsypał popiołem w ramach kary za nieprzestrzeganie netykiety[1]. Chętnie przyjmował gości, którzy chcąc skończyć ze swoim życiem czytali mu na dobranoc listy pożegnalne i skakali lub spuszczali się na linie. Chociaż sporo odwiedzających miał też konkurent Kluczewskiej Sopki – Bajkał, bo według niektórych możliwość zostania w przyszłości wyłowionym przez amerykańskich naukowców była lepsze od bycia kolejnym człowiekiem utopionym w wannie lub czytania wierszy gotyckich lawie, która sprawiała, że autor miał wyrzuty sumienia z powodu faktu, że nawet zamieszkałe tam pająki nie chciały słuchać deklamowania jego dzieł.

W średniowieczu Kluczewska Sopka zaczęła być aktywna, co ówcześni naukowcy uznali za znak Szatana, po czym sypnęli groszem do sakiewki wielebnych i wrócili do zastanawiania się, czy ziemia przypomina kształtem kwadrat, czy też raczej prostokąt. Spór rozciągał się stuleciami, a rozwiązań było tyle, co działania 2+2. Jednak gdzieś około 1697, w epoce oświecenia, gdzie już odkryto, że wynosi ono 5, a nasza planeta jest wielką piłką do koszykówki, popularność wulkanu zmalała i zaczął przypominać o swoim istnieniu i domagać się czytania bajek na dobranoc. Trzy lata później szczyt zdobył pierwszy człowiek, oczywiście Polak z dziada pradziada, a nawet babki prababki. Anglicy niestety nie przepadali za naszymi rodakami, więc zorganizowali spisek stalowymi i żelaznymi nićmi szyty, w którym uznali, że Kluczewską Sopkę zdobył obywatel Wielkiej Brytanii. Przyjaźni i mądrzy amerykańscy naukowcy jednak wyznali światu prawdę. Od nich dowiedzieliśmy się również, że obywatele Rzeczpospolitej zdobyli między innymi biegun północny, południowy i Mount Everest i po raz pierwszy przepłynęli świat dookoła.

Obecnie wulkan cieszy się sporym zainteresowaniem stron takich jak Wirtualna Polska i fronda. Na tej pierwszej dziennikarze piszą, że cierpi na zespół napięcia przedmiesiączkowego i raz jest aktywny, a kiedy indziej zasypia głębokim snem po obejrzeniu kreskówki na MiniMini. Z kolei na drugiej piszą, że niedługo wulkan wybuchnie, świat zaleje lawa, a Jezus objawi się wszystkim w wannie.

Relacje z 1993

W 1993 wulkan przeżył załamanie nerwowe i wybuchł po raz kolejny z powodu nieobecności Yeti'ego. Żeby przybliżyć wydarzenie, publikujemy wywiad przeprowadzony z panem Tomisławem Krzywińskim, słynnym polskim naukowcem, przeprowadzającym kiedyś badania nad aktywnością wulkanów, obecnie dogorywa na emeryturze:

Wybralim się, czekaj pani, niech se przypomnę... tak w 1993, a może 4? Nie wiem, za chuja tego nie pamiętam. No to bylim na odpoczynku, daleko o od tego... no ten, no... wulkanu. Nawet mielim tam laski, żeby nam się nie nudziło. Co prawda, stare to trochę było, na oko koło siedemdziesiątki miały. No więc dobieralim się do nich, a one, no, nie chciały... To spotkalim taką ładną, nie wiem skąd, może z Kazachstanu, zresztą chuj wie, gdzie to zadupie jest. Ale dobra, nieważne... Wtedy jedlim obiadek, bo matka koledze zrobiła, on dziwny jakiś był, ciągle wychodził z Romkiem i Jankiem, no to se pomyślałem „co za pedały i jeszcze tak we trzech, a mnie to kurwa nie zaproszo”. A tu nagle tak pierdolnęło, że ujebałem koszulę, matka tak mnie sprała do krwi, że wstać nie mogłem... Bo, wie pani, to nowa koszula. A ta stara to w ogóle się usamodzielnić nie chciała i wyprowadzić z domu. Jak dowiedziałem się, że to wulkan miał tą ... erekcję, yyy... znaczy się erupcję, to myślałem, że to czort i koniec świata, jak za II wojny, no... Pani, wyobraża to se pani!? Chyba pójdę do lekarza, bo łeb zaczyna mnie napierdalać. A ostatnio jak do niego przyszedłem, to mnie nie przyjął, bo się wepchnąłem w kolejkę... Co za chamy na tym świecie żyjo! Wezmę się legnę może, czy cuś...

Po czym pan Tomisław rzucił się na łóżko i doznał urazów kręgosłupa, złamania nosa w siedmiu miejscach i zawału serca. Po przeprowadzonej z sukcesem przez dziennikarzy reanimacji, pojechał do szpitala, po 4 godzinach lekarze przeprowadzili operację. Obecnie odpoczywa w sanatorium, gdzie rehabilituje się przy ładnej fizjoterapeutce.

Niestety obecnie pan Krzywiński jest niedysponowany, więc zadanie przybliżenia sytuacji jest w rękach Nonsensopedystów. Była to zimna noc, jak każda na Kamczatce. Yeti oddalił się do pobliskiego baru z kebabami, żeby coś zjeść, zaszedł dość daleko, bo aż do Chin. Kiedy dotarł do baru, zobaczył, że zamknięte, a właściciel jest w meczecie. Czekał pół nocy, położył się na podłodze, wtulił w kołderkę i zasnął. Kiedy Mahomet natknął się na stwora, kopnął go i powiedział „ej, kupujesz pan, bo jak nie to won do swojego domu!”. Yeti się zdenerwował, ale kupił zestaw rodzinny i wracając do Kluczewskiej Sopki, zjadł wszystko. Podczas nieobecności przyjaciela, wulkan tak się zdenerwował, że chmury na niebie były czarne i zamiast układać się w wizerunek Matki Boskiej Warszawskiej, kształtem zaczęły przypominać mapę Europy, co Rosjanie oraz Koreańczycy wzięli za znak i wyemigrowali. Potem wulkan wybuchł tak, że było słuchać nawet w Rwandzie i Somalii.

Flora

Kluczewska Sopka nie tylko historię ma długości, którą można zmierzyć za pomocą dziesięciocentymetrowej linijki. Przed incydentem z mydłem rosło wiele mchu i porostów. Niekiedy można było zobaczyć drzewo, a nawet las. Niektórzy wyruszali na poszukiwanie jabłek Hesperyd i kwiatu paproci, co kończyło się trzydniową nieobecnością, a w gorszym przypadku, zatruciem poprzez zjedzenie muchomora sromotnikowego i niemożnością wybrania się do notariusza, żeby zapisać dzieciom w spadku prototyp koła i dom, który zabierał komornik lub wygrywał w licytacji miejscowy bogacz niestety nie będący Gatesem, ale posiadał chociaż ładnie wyremontowaną jaskinię z malowidłami, dwie żony i kozę[2]. W tamtejszym klimacie było dość wesoło, ludzie mogli tarzać się w błocie i biegać nago po łąkach, ale mieli jeszcze inne problemy, takie jak wojna na kamienie z innym plemieniem i brak nowych dostaw od Palmolive, co spowodowało wybicie połowy ludności, bo pchły i takie inne. Inni popełniali samobójstwa, bo nie mogli znieść bijącego na furlongi i łańcuchy odoru o zapachu świeżo wyprodukowanego końskiego obornika.

Teraz nie jest jednak tak źle, gdyż spoglądając przez lupę, od czasu do czasu można tam dostrzec trawę ze zwiędłymi kwiatami, które można zebrać w bukiet podarować dziewczynie, jeśli się za nią nie przepada albo wybrała Romka z 4b. Mity mówią także o drzewie kosmicznym, życia, międzygalaktycznym i innych dotąd nieodkrytych okazach, których naukowcy jeszcze nie wymyślili. Co do jedzenia, to nie występuje, o ile nikt go nie wyrzucił, a tego nie raczej ludzie nie robią, bo w tamtym rejonie pożywienie jest na wagę Internetu. Ale Kluczewska Sopka nie ma ubogiej roślinności, można zobaczyć śnieg i lód na własne oczy, a nie na obrazku, więc bogacze często organizują wycieczki wokół wulkanu, co może się skończyć przykrym wypadkiem, złamaniem kości ogonowej, a w ostateczności biletem w jedną stronę do Krainy Wiecznych Łowów.

Fauna

Występują tam też takie stworzenia jak pająki, a również kameleony ukrywające się głęboko w śniegu. Poza szukającymi schronienia obywatelami obozów w Korei Północnej, nie ma tam za bardzo co oglądać. Istnieją też legendy o neandertalczykach, którzy podobno nie wyginęli. Wręcz przeciwnie, żyją, mają się całkiem dobrze, tylko po prostu nie chcą stać się atrakcją turystyczną dla znudzonych czekaniem w kolejce do lekarza emerytów i rencistów.

Do zwierząt, które można by policzyć na palcach od prawej stopy zaliczają się także:

  • Szablon:T wysłani przez Putina, żeby wygryźć swoich amerykańskich kolegów. Niektórzy zgłosili się na ochotników, bo chcą umrzeć, ewentualnie zaliczają się do upośledzonych umysłowo w stopniu lekkim. Głównie zajmują się mierzeniem odległości lewej strony wulkanu od prawej przy pomocy ekierki i kątomierza oraz szukaniem odpowiedniego miejsca do wykonania kary śmierci z użyciem liny.
  • Szablon:Towady te przetrwałyby nawet koniec świata. Umilały dinozaurom śmierć swoim wesołym brzęczeniem, towarzyszyły Mojżeszowi podczas wyprawy na górę Synaj, a Żydzi pracowali z nimi w obozach koncentracyjnych.
  • Szablon:Tz powodu braku dożywiania świeżymi owocami, giną jak zauropterygi[3]. Czasem jedynie dożywiają je radzieccy naukowcy, ale oni wolą mięcho i wódkę od jabłek. Jeżeli zdarza się jakiś wegetarianin, to albo dostosowuje się do reszty, albo zabija wszystkie muszki Super Timorem.
  • Szablon:Toni są wszędzie. Jako pierwsi odkryli drogę morską do Indii, wylądowali na księżycu i znaleźli wodę na Marsie. Obecnie zajmują się tym, co radzieccy naukowcy, ale w sposób cywilizowany. Wiedzą, z której strony talerza położyć sztućce, a wódkę nalewają do kieliszków. Wymyślili nawet bardziej ekonomiczny sposób przeprowadzania egzekucji za pomocą prawego sierpowego bądź kopnięcia delikwenta z półobrotu, w efekcie czego leci daleko w głąb Kluczewskiej Sopki i zażywa orzeźwiającej kąpieli.
  • Szablon:Tnieprawdą jest fakt, że Yeti'ego można spotkać w Himalajach. Podczas gdy Amerykanie szukają go i wołają po imieniu gdzieś na Mount Everest, on ogrzewa się przy wulkanie, czytając „Pana Tadeusza”. O 3 w nocy można usłyszeć jak recytuje Inwokację, żeby uprzykrzyć życie ludziom, zwierzętom i roślinom. Dotąd nie wykryty, co można tłumaczyć upośledzeniem umysłowym Rosjan i ochroną polskich dóbr narodowych.

Przypisy

  1. Taki moderator z forum, tylko, że online całą dobę
  2. Świni nie posiadał, bo zostawił w meczecie
  3. Nie przejmujcie się, autor tego artykułu też nie wie co to jest, ale ma mądrą nazwę i kiedyś tam wymarło