Mieszko I: Różnice pomiędzy wersjami
Linia 1: | Linia 1: | ||
{{Nekrolog}} |
|||
{{cytat|'''Mieszko''', '''Mieszko''', mój koleżko...|[[T-raperzy znad Wisły]] o '''Mieszku'''|}} |
{{cytat|'''Mieszko''', '''Mieszko''', mój koleżko...|[[T-raperzy znad Wisły]] o '''Mieszku'''|}} |
||
Wersja z 12:45, 18 kwi 2018
Szablon:Nekrolog Mieszko, Mieszko, mój koleżko...
- T-raperzy znad Wisły o Mieszku
Mieszko I – kierownik imprezy od około 960 roku. Syn Siemomysła i wnuk dyrektora kraju Lestka. Tata Bolka Chrobrego. To od niego synek wyuczył się, jak kopać dupy Niemcom i innym sąsiadom. Mieszko, jako pierwszy dobrze opisany władca Polski, uważany jest za odpowiedzialnego za to, co się stało potem, czyli zmoczenie polskich ziem wodą święconą. Poprzez wybryk na imprezie musiał się ożenić z Dobrawą. Niestety ta zmarła w 977 roku, więc Mieszko zakręcił do Ody z Niemczech i wraz z jej pomocą stworzył trójkę niesławnych dzieci, o których nikt nie wspomina.
Dzieciństwo
Mieszko urodził się w gęstym dębowym borze, kiedy przyroda budziła się dopiero ze snu zimowego. Matula jego trzymała go na ramionach swych i karmiła wielką, jędrną piersią. Wówczas jego ojciec powiedział: „Będzie miał na imię Mieszko!” I tak już zostało. Jako młody podrostek wychowywał się on na gałęziach drzew i pod liśćmi krzewów. Wraz z innymi rówieśnikami polował na bestie leśne, popijał miód pitny i szalał z dziewkami.
Droga do tronu
Pewnego razu, gdy walił konia szedł do domu po pijaku, miał poważny wypadek, który odmienił jego życie. Mieszko otarł się o śmierć i postanowił, że musi coś zrobić dla świata. Rzekł więc: „Chodźcie tu do mnie, ludziska, oto nowy kraj teraz będzie się narodzi w bólach i powstanie z pól”. Po czym ludziska się zeszły i założyły Polskę.
Bitwa pod Cedynią
Pewnego dnia roku pańskiego 972 niemiecki szlachcic łużycki Hodon postanowił ot tak zebrać kilkutysięczną armię i najechać Pomorze polskie. Mieszko znalazłszy o tym informację na Facebooku Hodonam zadzwonił do wszystkich swoich rycerzy, oraz brata Czcibora, który zgodził się na udział w bitwie tylko pod warunkiem, że będzie dowodził jednym z oddziałów. Mieszko zgodził się i wysłał Czcibora wraz z jego oddziałem (składającym się głównie z łuczników i garstki konnicy) do lasu, by czekali aż on im da znak, kiedy sam (z prestiżową chmarą koni) wjechał w armię Hodona w rzece. Mieszko jednak nie był w ciemię bity, a to wszystko było misternym planem. Dał on znak odwrotu do Cedyni, co sprawiło że Hodon pognał za Mieszkiem, zostawiając swoich piechurów w tyle. Kiedy las zawierający Czcibora i przyjaciół był już za nimi, Mieszko dał znak ataku. Czcibor wyleciał z lasu jak ostatni bambus, blokując drogę ucieczki wojskom Hodona. Gdy zaś z samej Cedyni wyleciała reszta armii Mieszka, z Niemców nie było co zbierać, jednak sam Hodon zdołał uciec na jednorożcu.
Organizacja terytorialna państwa Polan Mieszka I
Co nieco o organizacji polańskiego państwa pod wodzą Mieszka I pisze podróżnik z arabskiej Hiszpanii o trochę żydowsko brzmiącym nazwisku Ibrahim-ibn-Jakub:
(...) i dotarłem do najrozleglejszego państwa północy, a tam bandy dzikusów się tłuką. Większa nieco banda a zorganizowana bardziej, z brodatym i brzydkim jegomościem na czele, tłucze tych bardziej z północy po pyskach aż trzeszczy (chodzi o niejakich Pomorzan – nie wiemy komu kibicowali i na jakim tle owe waśnie się odbywały – przyp. red.). Nie pomnę o co idzie, bo język ich nieznany a bełkotliwy nadto dla uszu mych. Otóż i kończą walkę i jadą świętować z tymi, co zwyciężyli do jakiegoś, jak to mówią tubylcy klabu, w mieście Gnieźnie. Po drodze odpytuję trochę owego przywódcę, co każe zwać się Mieszkiem, o organizację terytorialną ich państwa. Co zrozumiałem z owego bełkotu - przekazuję:
– My to zbyt zorganizowanie nie jesteśmy, nie wiemy nawet za bardzo, co znaczy słowo „organizacja”, ale mamy podatki. Jak kto to ma, ten daje srebro, jak kto nie ma srebra – daje coś do podtrucia się, a jak kto nie ma ani tego, ani tego – to też coś musi dać, bo jak nie to ubijemy. I zawsze coś dają... – zaszczebiotał.
– Mam też drużynę z chłopaczynami – trochę gramy, trochę się okładamy mieczami – wiesz jak jest. Jak ktoś ma problem na dzielni, to go zaraz z chłopaczynami z drużyny najeżdżamy i jest spokój. Ale za to chłopaki muszą być w gotowości i jak wojna idzie to najpierw oni się tłuką, a dopiero potem cała reszta. Mają za to szacunek.
– Poza tym mam parę większych grodów – tam mamy nasze kwadraty, handlujemy towarem, wiesz o co chodzi. A ludzie ze wsi muszą wykonywać dla nas różne prace gospodarcze albo coś nam dawać, bo tak postanowiłem. I od tego, co nam dają wymyślamy dla nich przezwiska - Świniary, Szewce, Kowale. Trochę mniej śmiesznie jest jak nam gówno dają...
– Nasze ziomki to głównie wolni kmiecie, co dałem im trochę ziemi, bo akurat miałem taki kaprys. Niewolników to raczej ni ma, chyba że jacyś jeńcy, ale tych to pchamy do najcięższych robót albo podrzynamy gardła dla różnych bożków o śmiesznych nazwach. Są jeszcze jacyś rzemieślnicy czy handlarze, wiesz pieniądz w obrocie musi być, proste.''
Takie to właśnie rzeczy wykładał mi brodaty Mietek I, przywódca Polan. Potem byliśmy w Gnieźnie, gdzie dużo wina się piło i mało się spało. Tak zaczęła się moja kolejna wakacyjna przygoda...
Tutaj kończą się opisy dotyczące państwa Mieszka I.
Koronacja
Mieszko miał też po wypadku prawdopodobnie sklerozę, gdyż zapomniał przywdziać na swą tęgą głowę pozłacanego kasku zwanego koroną. Inna hipoteza głosi, że nie zrobił tego, ponieważ było zbyt wiele papierkowej roboty (tak, tak, Mieszko znał papier przed Chińczykami!) i nie zdążył opatentować wzoru korony. Przez to niedopatrzenie to jego syn Bolek został zapamiętany jako pierwszy król Polski.