Absurd: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M (Przywrócono przedostatnią wersję, jej autor to Szoferka. Autor wycofanej wersji to 83.8.5.7.)
Linia 1: Linia 1:
'''Absurd''' – sytuacja normalna, przeciętna, do przewidzenia,zawierająca [[bezsens]], nie powinna wzbudzać większych emocji; jednak ciesząca się dużym zainteresowaniem [[motłoch|motłochu]] oraz o. [[Tadeusz Rydzyk|Tadeusza Rydzyka]], wg którego ma ona powiązania z [[Żyd]]ami, [[masoneria|masonerią]] i innymi pomiotami.
absurd - bezsensowne, tępe zrzynanie czyjejś wypowiedzi z braku sił umysłowych do stworzenia włąsnej. później kasowanie postów autora wypowiedzi jeśli tylko się zapyta dlaczego zerżnęli bez pytania coś co on stworzył

===Przykład absurdu===

''W słonecznym [[cień|cieniu]], na miękkim [[kamień|kamieniu]] siedziała pięcioletnia staruszka i nic nie mówiąc rzekła:''
:''– Byłam ja bezdzietna, miałam ja trzech synów. Pierwszy pojechał na [[wojna|wojnę]] i zginął śmiercią tragiczną, a teraz siedzi na [[tapczan]]ie i bawi się [[bocian]]em. Drugi pojechał do [[port]]u, gdzie były trzy statki, jeden cały, drugiego połowa, a trzeciego wcale nie było. Wsiadł do tego, którego wcale nie było i pojechał na [[bezludna wyspa|bezludną wyspę]] szukać białych [[Murzyn|Murzynów]]. Trzeci poszedł do [[sad]]u, wlazł na [[grusza|gruszkę]] i zerwał [[pietruszka|pietruszkę]]. Przyszedł własciciel tego [[bananowiec|banana]] i mówi: złaź pan z tego [[kasztanowiec|kasztana]], to ten wziął [[ziemniak]]i i poszedł nad [[jezioro]] na [[rak]]i.''

===[[Anonimowy użytkownik]] o absurdzie===
Kiedyś nie byłem wstanie zajebać żadnego absurdalnego [[tekst]]u, jednak po obowiązkowej lekturze zajebizmu i pacjentyzmu w postaci ścieżki audio, i przeczytaniu lektur dodatkowych czyli połowy [[forum internetowe|forum]], mogę stwierdzić że stałem się pojebanym [[manekin]]em, smakują mi pieczone zawiasy, suszone tłumiki od czołga, nadziewane wapnem krasnoludy, i mój przysmak – wędzone zawieszenie od [[Żuk (samochód)|Żuka]]. Lubie spływy w głąb studni w kombinezonie ze zespawanych łyżew, moje hobby to sranie ludziom do gaci, pracuje w łódzkiej służbie zdrowia jako potforny piec-do-zwłok, w wolnych chwilach poleruje swój plazdykowy odwłok o krawężnik wystający z [[sufit]]u [[bunkier|bunkra]]. A pomysleć że byłem kiedyś wokalistą [[Budka Suflera|Budki suflera]] z wykładziną podłogową zamiast skóry, i nadmuchiwanym ołowianym pontonem w kształcie szweckiego weterynarza zamiast oka. Prowokator zmienia kosmitów, trzeba uważać na spadające klony [[Sokrates]]a, [[Platon]]a i [[Arystoteles]]a z bakiem [[ropa naftowa|ropy]] zamiast [[pęcherz]]a. Więc zamiast podejmiesz decyzje, uwzględnij przepowiedzi indiańskich [[górnik]]ów w sprawie nadużywania zasobów [[koń]]skiego moczu do procesu zlutowywania [[pępowina|pępowiny]] młodych [[gąsienica|gąsienic]] do [[tramwaj]]a, które się wykluły w rocznice wynalezienia człowieka.

[[Kategoria:Filozofia]]
[[Kategoria:Życie codzienne]]

Wersja z 08:43, 29 wrz 2006

Absurd – sytuacja normalna, przeciętna, do przewidzenia,zawierająca bezsens, nie powinna wzbudzać większych emocji; jednak ciesząca się dużym zainteresowaniem motłochu oraz o. Tadeusza Rydzyka, wg którego ma ona powiązania z Żydami, masonerią i innymi pomiotami.

Przykład absurdu

W słonecznym cieniu, na miękkim kamieniu siedziała pięcioletnia staruszka i nic nie mówiąc rzekła:

– Byłam ja bezdzietna, miałam ja trzech synów. Pierwszy pojechał na wojnę i zginął śmiercią tragiczną, a teraz siedzi na tapczanie i bawi się bocianem. Drugi pojechał do portu, gdzie były trzy statki, jeden cały, drugiego połowa, a trzeciego wcale nie było. Wsiadł do tego, którego wcale nie było i pojechał na bezludną wyspę szukać białych Murzynów. Trzeci poszedł do sadu, wlazł na gruszkę i zerwał pietruszkę. Przyszedł własciciel tego banana i mówi: złaź pan z tego kasztana, to ten wziął ziemniaki i poszedł nad jezioro na raki.

Anonimowy użytkownik o absurdzie

Kiedyś nie byłem wstanie zajebać żadnego absurdalnego tekstu, jednak po obowiązkowej lekturze zajebizmu i pacjentyzmu w postaci ścieżki audio, i przeczytaniu lektur dodatkowych czyli połowy forum, mogę stwierdzić że stałem się pojebanym manekinem, smakują mi pieczone zawiasy, suszone tłumiki od czołga, nadziewane wapnem krasnoludy, i mój przysmak – wędzone zawieszenie od Żuka. Lubie spływy w głąb studni w kombinezonie ze zespawanych łyżew, moje hobby to sranie ludziom do gaci, pracuje w łódzkiej służbie zdrowia jako potforny piec-do-zwłok, w wolnych chwilach poleruje swój plazdykowy odwłok o krawężnik wystający z sufitu bunkra. A pomysleć że byłem kiedyś wokalistą Budki suflera z wykładziną podłogową zamiast skóry, i nadmuchiwanym ołowianym pontonem w kształcie szweckiego weterynarza zamiast oka. Prowokator zmienia kosmitów, trzeba uważać na spadające klony Sokratesa, Platona i Arystotelesa z bakiem ropy zamiast pęcherza. Więc zamiast podejmiesz decyzje, uwzględnij przepowiedzi indiańskich górników w sprawie nadużywania zasobów końskiego moczu do procesu zlutowywania pępowiny młodych gąsienic do tramwaja, które się wykluły w rocznice wynalezienia człowieka.