Jakub Wawrzyniak
Ten artykuł dotyczy polskiego piłkarza. Zobacz też hasła o innych osobach o tym imieniu. |
Stacja metra dedykowana miszczowi
Kto uważa, że popełniłem błąd, jest niepoważny!
- Warzywniak po pośliźnięciu się w meczu z Niemcami
To mój osobisty dramat.
- Zadufany Mr. Poślizg po tym samym meczu
Dajcie Leo spokój!
- Kubuś o krytyce Leosia
Lubię wąchać koniczynkę…
- On sam na wieść o przejściu do Panathinaikosu
I nie tylko koniczynkę.
- Próbka A w teście antydopingowym o Jakubie
Ciacho!
- Dziewczyny o anielskiej twarzy Jakuba
Podążaj białą ścieżką…
- Pewne głosy, słyszalne dla Kubusia
Grajcie na Wawrzyniaka, on jest cienki!
- Pewien kibic drużyny przeciwnej nie do końca wierzący w umiejętności Jakuba
Szablon:Tkryjący na radar polski kopacz nożny grający na pozycji środkowego lub lewego rezerwowego. Wielokrotny szprycarz, koksiarz, polski steryd.
Kariera w Polsce
Kubuś został wypatrzony podczas zbierania poziomek niedaleko Stargardu Szczecińskiego, gdzie działacze Legii Warszawa napuścili na niego wściekłe psy. Jakub zwiał, zdając tym samym test na wydolność celująco i nieopatrznie wylądował w stolicy. Grał przeciętnie, czego nie zmieniły powołania do kadry Leo Beenhakkera, ale mimo to znalazł się naiwny kupiec na niego. Szczęśliwymi frajerami okazał się Panathinaikos Ateny, który wydał za Jakuba „Metroszczęka” Wawrzyniaka tyle, co na Maybacha. Złośliwi sądzą, że bardziej opłacałoby się wystrugać z najszlachetniejszego drewna drugiego Pinokia, niż kupować kalekę, znaną w polskiej lidze głównie z krycia na radar.
Liga miszczów 2008/2009
Kubuś jest bardzo utalentowany, dzięki czemu w debiucie w Champions League w barwach Panathinaikosu Ateny sprokurował karniaka. Swoim kryciem „sonda-namierz-doskocz” zawalił kolejną bramkę. Suma summarum w dwumeczu Kubuś wtopił tylko dwa razy i zasiadłby na klimatyzowanej ławce rezerwowej, gdyby nie to, że konkurentów do składu ciął równo z trawą.
Doping
W sezonie 2008/2009 Jakub stał się ofiarą pozytywnego testu na doping, przypadkowo po pamiętnym meczu z Walią. Po internecie przetoczyła się fala teorii spiskowych. Według Wojciecha Kowalczyka Wawrzyniakowi dosypywano białe proszki do herbaty, aby go kulturalnie na zbity pysk wywalić z klubu (bo jest zbyt dobry, by tam grać). To jest o tyle niedorzeczne, ponieważ sam zawodnik nie pija kawy, lubi tylko mleko. Anonimowe wypowiedzi piłkarzy wskazują na to, że polscy lekarze klubowi nie tylko nie wiedzą, że sterydy i anaboliki są na liście zakazanych przez MKOl substancji, ale nawet sami zachęcają do szprycy.
Menadżer Reprezentacji Polskich Nieudaczników Kopiących Gałę – Jan de Zeeuw – uważa, że Kuba zjadł zbyt dużo czekolady i wobec tego podwyższyło się mu stężenie THC we krwi. Wskazywał na przypadek Euzebiusza „Hash Bombera” Smolarka, którego miał osobiście poczęstować tzw. „space-makowcem”, zawierającym dawkę najczystszego THC. Sam makowiec odmówił składania zeznań, a popularny Ebi przez pół roku odpoczywał od (wielkiej) piłki.
Sprawa wydaje się mocno skomplikowana. Nie ułatwia ją fakt, że Kubuś mógł sam wciągnąć kreseczkę fajnego dopalacza dla jaj, by poczuć się jak rastaman po spaleniu bambusa fajką wodną. Ostatnią z możliwych teorii jest hołd oddany największemu z polskich sterydów, Mariuszowi Pudzian Pudzianowskiemu.
W końcu sam zainteresowany ujawnił prawdę. Całą zimę wpieprzał fastfood, jak kebab czy hamburgery i zaczął przybierać wagę małego tira z naczepą. Niedozwolony środek, który leży w sklepach pakerskich tuż obok kreatyny i glutaminianów, miał pomóc Kubusiowi zrzucić na wadze. Pytanie, dlaczego zamiast mocniej potrenować postanowił zaufać telezakupom Mango, które każdemu obiecuje kaloryfer i klatę jak Pałac Kultury. Kuba podążył białą ścieżką.
Inspiracje
Możliwe, że Jakub zainspirował się Diego Maradoną, który w podobny sposób chudł przed Mundialem 1994. Nie wiadomo, czy to ten sam środek, głosy mówią o dopuszczalnych środkach, o których należy powiadomić sportowe władze. Wtedy stawiałoby to Jakuba w pierwszym rzędzie razem z Justyną Kowalczyk, która zapomniała poinformować MKOl, że jej syrop na kaszel zawiera sterydy. tylko, że Justyna jest i tak zajebista, a Kubuś, jakby to powiedzieć, mniej.
Po Kamilu „Midasie” Grosickim jest to kolejny przykład zdegenerowanego piłkarza Legii Warszawy, sądzącego, że Pana Boga za nogi schwytał. tymczasem Pan Bóg potrafi strząsać z nóg te i tamte brudy. Wawrzyniaka czeka długa pokora i sportowy czyściec – mówi się o dwóch latach dyskwalifikacji.
Mecz z Niemcami
6 września 2011 roku Warzywniak załatwił Niemcom remis i przegrał nam wygrany mecz. Była ostatnia minuta…
Pan Poślizg odpiera jednak wszystkie zarzuty i przeżywa osobisty dramat.