Henryk Sienkiewicz
Henryk Ssienkiewicz (ur. 5 maja 1846 w Woli Okrzejskiej, zm. 15 listopada 1916 w Vevey w Szwajcarii) – najbardziej znany polski pisarz fantasy i harlequinów, laureat nagrody Jobla.
Początki
Gdy Henio się urodził, rodzice zapragnęli go wychować. Karmili go przeto ptasim mlekiem, podcierali pupcię i ścierali kapkę z noska, żeby najukochańszy Henio miał jak najlepsze warunki rozwoju, a w przyszłości dostał nagrodę Wedla. Nieważne w jakiej dziedzinie, ważne, żeby dostał. Skutkiem tego mały Henio siedział nad gramatyką łacińską pod okiem srogiego guwernera i tęsknym wzrokiem patrzył na dzikie wygłupy swoich rówieśników, zamiast skupiać się nad zawiłościami III deklinacji. Miało to niebagatelny wpływ na jego późniejszą twórczość.
Kariera
Henio całe życie marzył o tym, żeby dostać w/w nagrodę Jobla. Robił wszystko, żeby to osiągnąć, ku utrapieniu wszystkich dokoła. Zadebiutował wierszykiem Sielanka młodości, który jednak bezlitośnie odrzucono. Potem próbował wiele razy – szkicował węglem, jeździł za chlebem, został latarnikiem, a nawet wykorzystywał starego sługę, co i tak mu nie pomogło, bo go olewano. Postanowił zrobić karierę w Ameryce, więc urwał się z Modrzejewską, ale i to nie dało nic. W końcu wkurzył się i napisał Ogniem i mieczem – wielką powieść z gatunku fantasy, w której Polacy, walczący z wszystkim i wszystkimi dokoła, nie okazują się totalnymi cieniasami, a wręcz przeciwnie.
Nagroda Jobla
Książka odniosła sukces, więc Henio napisał drugi odcinek: Potop, a potem trzeci... Wydawca jednak przeraził się – co będzie jeśli Henio będzie długo, długo żył i zaproponował Heniowi jakiś inny temat. Na przykład: Krzyżaków. Henio nie dał się długo prosić i popełnił tę powieść. A potem jeszcze Quo vadis i W pustyni i w paszczy. I kilka innych. W końcu ludzie nie wytrzymali i dla świętego spokoju przyznali mu tę cholerną nagrodę Jobla, żeby się zamknął i przestał pisać. Heniu dostał nagrodę i zamknął się. Przestał pisać. Świat odetchnął z ulgą.
Henio prywatnie
Odchuchany i odpicowany nie nadawał się do niczego. Jak mówi wszystkowiedząca plotka – druga żoną zażądała rozwodu z nim po tym jak zabronił jej otworzyć okno w pociągu, którym jechali, bo mogłoby zawiać delikatne nereczki Henrysia.
Tfurczość
Henio, który nigdy nie rozbił sobie kolanka, nie zdarł skóry na łokciu, ani nawet nie złamał paznokcia, obdarował tym wszystkim z nawiązką (choćby – wydłubane oczy i obcięty język Juranda) swoich bohaterów. Kazał im nabijać się na pal (Azja Tuhaj-bej), wysadzać w powietrze (Wołodyjowski, Kettling), wpadać w łapy dzikich bestii (chrześcijanie w Quo vadis), itp., itd. W ten sposób kompensował braki w swojej psychice, czego nie dopatrzył się nawet sam Zygmunt Freud.
Ponadto w każdej jego książce można spotkać jakąś ckliwą dziewicę, którą porywa jakiś brutalny cham, a odbija jakiś dzielny Zbysio, czy Jasio. Ten schemat stał się tak popularny, że potem naśladowały go wszystkie Harlequiny i seriale jakie tylko napisano i nakręcono.
Według Romana Giertycha autor Naszej Szkapy
Posiadłość
Jednak ludzie nie wiedzieli czy Henio na prawdę jeszcze czegoś nie pisze. Dlatego dla pewności z kasy społecznej kupili mu chatę w Oblęgorku, żeby naprawdę dał im spokój i miał czym poszpanować (wtedy nie było srebrnych porschaków).