Fryderyk Nietzsche

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Fryderyk gołowąs
Fryderyk wąsaty

Nietzsche mieszka w każdym bloku.

Łona o Fryderyku Nietzsche

Bóg nie żyje!

Nietzsche przed 25 sierpnia 1900

Nietzsche nie żyje!

Bóg po 25 sierpnia 1900

Nie będzie Nietzschego!

Kscheschtov Kononowitzsch

Jak Nietzsche, nie przeczę/Ja z nimi się policzę!

Piotr Łuszcz – magik

Netz..., Nietsz..., Niestsze..., Jak się czyta to chCenzura2.svgrne nazwisko?!

Polak o Nietzschem

– Czego pan szuka?
– Nietzschego...

Typowa rozmowa w bibliotece

Szablon:Tniemiecki piekarz, zapalony biegacz przełajowy i hodowca kóz górskich. W wolnym czasie filozofował. Urodził się... i umarł. Stworzył historię o wielbłądzie, lwie i dziecku, której plagiatu dopuścił się C. S. Lewis, tworząc Kroniki z Narnii.

Co jakiś czas jacyś mierni epigoni biegają z majtkami na głowie po centrum Berlina wykrzykując maksymę jego autorstwa: Bóg umarł! Bóg umarł!

Streszczenie filozofii Nietzschego

Nietzsche zawsze powtarzał:

  • Bądźcie dla siebie mili.
  • Ubierajcie się cieplutko.
  • Widzę martwych ludzi.
  • Pomagajcie sąsiadom.
  • Niech mi ktoś nocnik poda.
  • Chciałem dobrze.
  • Racja jest jak dupa, każdy ma swoją.
  • Fajnie być Polakiem.

Nietzsche a Hitler i Wagner

Filozof był idolem Adolfa Hitlera. Przejął od niego faworki, powiedzenie chciałem dobrze oraz trochę ideologii. Chciał zapuścić sobie podobny morsi wąs, jednak poprzestał na mało modnym kwadracie pod nosem.

Fryderyk zasłynął wspaniałym pokazem u Ryszarda Wagnera w jego letniej rezydencji, kiedy to razem z młodą panią Wagner, cała trójka tańczyła nago grzybowy taniec. Warto nadmienić, iż Wagner był ulubionym kompozytorem wspomnianego Hitlera. Zbieg okoliczności?

Imieniowy egocentryzm złodziejczy Fryderyka Nietzschego

Nietzsche nie lubił ludzi różniących się od niego. Jako że cierpiał na schizofrenię, krótkowzroczność oraz płaskostopie, nie lubił większej części „normalnego” niemieckiego społeczeństwa. De facto lubił wyłącznie takich ludzi, jak on sam. Chcecie dowodów?

Zacznijmy od imienia. Friedrich Wilhelm Nietzsche uwielbiał każdego, kto miał z nim coś wspólnego – choćby samo imię. Bardzo cenił Friedricha Hölderlina, identyfikował się z nim.

Następną osobą tolerowaną przez Pana N. był filozof Friedrich Albert Lange. W czym był dobry Lange, w czym chciał być dobry Nietzsche? Otóż dobry był w byciu nowym Immanuelem Kantem. Jasne wszak jest, że jeśli Nietzsche chciał się „uzbroić” filozoficznie zapożyczając coś od I. Kanta, musiał to zrobić pośrednio, gdyż Kant nie miał imienia ani nazwiska nawet podobnego do "Friedrich Nietzsche". A to plasowało go gdzieś na czarnej liście, mimo ciekawych do ukradzenia elementów filozofii, takich jak agnostycyzm poznawczy oraz satanizm. Więc Fryderyk Lange wpłynął na myśl Fryderyka Nietzschego – jakżeby inaczej.

Idziemy dalej, niesławny Artur Schopenhauer. Ówczesna moda wśród filozofów. Miał wszystko czego pragnął Nietzsche: pesymizm, inteligencję, krytycyzm, elokwencję, siłę manipulacji oraz wszystkie młode damy na sali. Co jednak hamowało go przed publicznym opiewaniem A. Schopenhauera? Brak cech wspólnych. Artur nawet nie do końca był Niemcem! Tu wchodzi na scenę znany kompozytor niemiecki, wielki zwolennik Schopenhauera, Wilhelm Richard Wagner. Dlaczego Wagner? Zbyt skomplikowane, by w tej prostej encyklopedii to tłumaczyć (patrz jego imię). Nietzsche nawet posunął się do pochwalnych, pozerskich wypowiedzi na temat rzekomo wspaniałej muzyki Wagnera, byle tylko móc się w ten sposób przybliżyć do Schopenhauera i uwielbiać go poprzez identyfikacje z Wagnerem.

Ostatnim, a jednocześnie koronnym dowodem na imieniowy egocentryzm złodziejczy Fryderyka Wilhelma Nietzschego był jego mentor, nauczyciel a zarazem partner gejowski. Podejrzany się zdaje ten jego fanatyzm zabiegania o względy znanego ówcześnie znawcy starożytności – Fryderyka Wilhelma Ritschl. Nietzsche był w niego tak zapatrzony (podkradał od niego implikacje starożytnej myśli filozoficznej), że gdy Ritschl przeniósł swoje seminaria z Bonn do Lipska, Nietzsche niczym dzisiejsze groupies po prostu pojechał za nim. Spali w tych samych hotelach, siadywali na tych samych krzesłach barowych, w końcu Nietzsche zapisał się na ten sam uniwersytet w Lipsku, na którym wykładał Ritschl.


NonNews
Zobacz w NonNews temat: