Gabriel Narutowicz

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Prezydent Gabriel Naruto-wicz w ludowym nakryciu głowy

Precz z niepolskim prezydentem![1]

Może i prezydent niepolski, ale błędem byłoby stwierdzić, że nie Polski.

Gabriel Narutowicz (własc. Gabriele Narutowitz, zwany również Gabrielem Naruto-wiczem; ur. 29 marca 1865 w Telszach, zm. 16 grudnia 1922 w Warszawie) – Szwajcar[2], hydrotechnik, mason i ateista, który przez przypadek objął w 1922 roku prestiżowe stanowisko pierwszego prezydenta w Polsce.

Narutowicz wygrał wybory właściwie tylko dlatego, że był i tak najbezpieczniejszym kandydatem spośród barwnej szajki, wśród której znajdowali się m. in. Maurycy Zamoyski - szlachcic i ziemianin o skrajnie prawicowych poglądach oraz Jan Beduin Baudouin de Courtenay, którego nazwiska nawet nikt nie był w stanie wymówić. W trakcie wyborów, Zgromadzenie Narodowe co rusz oddawało głosy na innego kandydata, co koniec końców przyniosło niespodziewane zwycięstwo Naruto-wicza. Po objęciu fotelu prezydenta, Narutowicza nikt nie szanował: Zwykli Polacy za to, że był Szwajcarem, księża za to, że był ateistą, chłopi za to, że nie był z PSLu, etc. etc. W zasadzie jego wybór akceptowała tylko jedna grupa społeczna w Polsce.

Pięć dni po dostaniu posady w Belwederze, Narutowicz pojechał oglądać dzieła sztuki do galerii Zachęta w stolicy. Czekał tam na niego niejaki Eligiusz Niewiadomski, który (mówiąc łagodnie) był endekiem miał delikatnie odchylone na prawo poglądy i nie do końca zgadzał się z wynikiem wyborów. Zdesperowany zastrzelił Narutowicza, po czym sam poprosił dla siebie o karę śmierci. Zgodnie z jego życzeniem, sąd skazał go na rozstrzelanie, postąpił więc bardzo niesprawiedliwie: Nie dość, że nie ukarał zabójcy prezydenta, to jeszcze spełniał jego zachcianki.

Zobacz też

Przypisy

  1. Endeckie nagonki na Narutowicza
  2. Tak naprawdę Polak, tyle że pracował w Szwajcarii i miał tamtejsze obywatelstwo.