Real Madryt

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 10:52, 28 kwi 2011 autorstwa Makakmax (dyskusja • edycje) (Przywrócono przedostatnią wersję, jej autor to 83.23.66.171. Ofiarą rewertu jest 83.26.70.170.)
Herb klubu

Real Madryt – założony dnia 6 marca 1902 roku hiszpański klub sportowy, którego celem jest coroczne zdobywanie wszystkich możliwych pucharów nie zważając przy tym na ilość młodych zdolnych ludzi, którzy nie zdążą się zestarzeć zanim z hukiem wylecą za brak sukcesów. Real zmienia trenera co najmniej raz na sezon, przez co jest absolutnym rekordzistą w tej dziedzinie (przegrywa tylko z Polonią Warszawa), wyprzedza nawet taką potęgę jak Legia Warszawa. Największym sukcesem madryckiego klubu w ciągu ostatnich dwóch lat jest zhakowanie nieoficjalnej polskiej strony traktującej o FC Barcelonie.

Kadra

NonNews
Zobacz w NonNews temat:

Bramkarze

  • Iker Casillas – (pseud. Krótkie Rączki); rodzice myśleli, że Ikar. Czasem wytoczy babola, lecz ogółem, dobry jest, skubany. Niegdysiejszy syn Dedala. Stefana Dedala.
  • Jerzy Dudek – ekspert od przybijania piątek (nie mylić z wybijaniem) i grzania ławy; biega z obnażonym kijem po golfowym polu. Legenda i najlepszy zawodnik Realu.

Obrońcy

  • Alvaro Arbeloa – sprowadzenie jego z Liverpool FC to wypadkowa zdarzeń sprzed końca roku obrotowego; ogólnie jeno Eskimosi wierzyli w umiejętności, ponieważ tylko im jego cena zdawała się być dość wysoką.
  • Pepe (Pan Dziobak) – pokojowo usposobiony środkowy defensor. Wikipedia pisze o nim, że „niektórzy mówią, że posiada w nogach nożyczki, ponieważ przecina każdą akcję i dominuje w pojedynkach powietrznych jak mało kto”; drzewiej posiadacz bujnej gęstwiny na łysym niegdyś czambule, na chwilę obecną pierwszej wody łysiak.
  • Sergio Ramos – (pseud. Serżjo; nadany przez Darka Sz.); kiedyś utalentowany 23-latek - dziś niestety 25-letni depilator . Sobowtór Jima Morrisona i Vala Kilmera.
  • Marcelo – bez szkoły i pomysłów na przyszłość. Do tego jest czarny. W młodości chciał być aktorem, ale mama przerobiła go na krem do rąk.
  • Royston Drenthe – prawdziwy, ciemnoskóry obywatel Holandii. Sprowadzony w 2007 roku wskutek masowej wyprzedaży w Feyenoordzie z akcji „For sale 75% off”. Miał być wielką gwiazdą, ale póki co kopie się po głowie, dogrywając piłki niewiele gorsze od tych zagrywanych przez Wojtka „Kiwam w jedną stronę, a nuż się uda” Łobodzińskiego. W 2010 wypożyczony do Herculesa, bo Mourinho nie podobał się jego sposób grzania ławy. Z zawodu raper.
  • Raul Albiol – wyrodny syn Albionu, bardzo chciał grać w Valencii, ale bał się, że w następnym okienku transferowym znajdzie zatrudnienie przy wydobyciu ropy, albo, co gorsza, przy zraszaczach; defensywna kopia Raula.
  • Ricardo Carvalho - Przypomina jednego z Łowców.B. Ale dobrze gra. No, raczej dobrze. Do Realu przybył za generalissimusem Józefem.

Pomocnicy

  • Fernando Gago – potrafi robić fikołki, wyznawca Beckhama. Nie gra od 2 lat, a mimo to jest nadzieją argentyńskiego futbolu. Na treningach wiąże krawaty lewą stopą, stąd antypatia Narkodony. Idol wszystkich piwnicznych łapsów.
  • Angel Di Maria - sprowadzony z Benfiki Lizbona, był tani, wiec miał grzać ławę, nie do końca wiadomo, czy to Anioł, czy Maryja. Kolejny lewonożny zawodnik ściągnięty celem wypełnienia luki po Diosie.
  • Lassana Diarra - zakup Ramona Calderona, zapowiadany następcą niezastąpionego Kloca Makelele. Został nabyty w celu zastąpienia zawodnika na tej samej pozycji, o tym samym nazwisku. Biega najwięcej, choć niemal nigdy się to nie przydaje. Marzył, aby wziąć gorącą kąpiel udział w Maratonie, ale w Realu płacą więcej i może biegać co weekend.
  • Kaka – Ze względu na zbyt młody wiek niechciany w Milanie. Ma być kontynuacją sagi rodu Galacticos, podpisał kontrakt do końca świata i trzy lata dłużej. Dzieci znają go z jednego zwodu w stylu Zidane'a, choć sam Kaka utrzymuje, jakoby nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Z wykształcenia teolog, z zawodu pastor. Kibice nie pamiętają jego ostatniego meczu, czego przyczyną są ciągłe kontuzje.
  • Krystyna Ronaldo – Największy talent globu. Gdy biegnie, łupież spada mu z włosów. To powoduje, że wszyscy zawodnicy uciekają od niego łącznie z bramkarzem. Za wielką wodą znany jako ,„ten co podwalał się do Paris Hilton”. Przed przejściem do ligi angielskiej pracował w portugalskiej gazowni (stąd Krystyna z gazowni).
  • Xabi Alonso – desant z Liverpoolu. Jego ojciec (w przeszłości piłkarz Barcelony) wywalił go za to gumką z testamentu. Ale Realowi może się przydać - wypasa baskijskie bydło.
  • Mesut Oezil - Niemiec pochodzenia tureckiego. Jedynym powodem, dla którego Florentino Perez kupił Mesuta, była wzmożona chęć posiadania biegającej po boisku emotikonki (O_O). Pożycza żel do włosów od "boskiego" Cristiano. Podobno lewą nogę dostał od Allaha (prawej używa do podpierania się). Po godzinach dorabia jako Mały Głód w reklamach Danio. Prywatnie fan FC Barcelony.
  • Sami Khedira - rasowy Szwab, urodzony w Tunezji. Kolejny, z mistrzowskiej(no prawie) drużyny. Do Realu przyszedł bo strzelił gola Urugwajowi i, w przeciwieństwie do Momodona, potrafi prosto kopnąć piłkę. Jak na razie, jedynie w kierunku własnego bramkarza.

Napastnicy

  • Karim Benzema - wieszczono mu rychły koniec kariery po transferze do Madrytu; ciągle jeszcze uczy się, jak zginać kolana w trakcie sprintu i jaka jest definicja spalonego. Dobry kolega Jurka Dudka z ławki rezerwowych. Świetnie nadaje się na benzynę.
  • Gonzalo Higuain - bardziej znany w świecie jako „Słupek-W-Meczu-Z-Lyonem”. Czasem zdarza mu się uszczknąć jakiegoś gola. Jeśli nie trafia, bywa sprzedawany do Malagi, żegnany często machaniem białych chusteczek.

Byli zawodnicy

  • Guti – dios. Katalończykom bardziej znany jako Guti Imperator. Miał zbierać maki, ale po drodze znalazł się klub, do którego wstąpił. Okazało się jednak, że to Beşiktaş JK, gdzie Gutek ustawicznie pokazuje, jakim to jest koksem.
  • Christoph Metzelder – sprowadzony wraz ze zmianą trenera na niemieckiego. U nich nazywa się to solidarnością, u nas – wtykami. Jego rola w drużynie opiera się na czekaniu aż jakiś inny klub zechce go kupić i narzekaniu na brak gry w pierwszym składzie. Miał być bestseller, wyszedł salceson.
  • Raul – guru sztuki komentatorskiej nazywają go Rałlem, zaś nieortodoksyjni wyznawcy Pastuchem. Zawodnik na poły legendarny, spędził w klubie więcej czasu niż lat ma 75% ogółu raulofrustratów; znany z tego, że czasem ukłuje bramkę uchem. Nieoficjalnie mówi się o tym, że Raul po zakończeniu swojej kariery piłkarskiej ma zostać nagrodzony honorową prezesurą w Barcelonie – wszak w ciągu swej kariery zdobył więcej Pucharów Europy niż Barka w całej historii.
  • Michaś Owen – wzrost Owena predestynowałby go do gry w Barce, ale od dziecka bał się włosów Puyola.
  • Robinho – kondotier z Brazylii (jedyny godny adwersarz w tej materii to Cygan z San Siro). Zapowiadał się nieźle, obecnie całuje herby.
  • David Beckham - szukał miejsca gdzie, wraz z żoną, będzie mógł robić zakupy. Marzył o Londynie, ale Madryt też nie był zły. Znany z reklam oraz rozdawania piłek z rzutów karnych kibicom. Robił zakupy w Los Angeles, ale miał też wypady do Mediolanu. Obecnie żadna gazeta o nim nie pisze, więc nikt nie wie gdzie jest.
  • Mahamadou Diarra – znany również jako Momodon bądź Dziki. Posiada oddaną sektę wyznawców pod Radomiem. Nie bardzo umie prosto kopnąć piłkę i długo zasuwał na famie ery Capa. Obecnie Dziki zażywa kąpieli leczniczych gdzieś na Lazurowym Wybrzeżu.

Polityka transferowa

Real Madryt od lat słynie z prowadzenia mądrej polityki kadrowej. W 1999 roku był tak skłócony, że zmiennicy śmiali się z kiksów piłkarzy którzy za nich weszli.

Świetną politykę kadrową prowadził też słynny Florentino Perez, szczególnie pod koniec swych rządów w Madrycie, gdzie do drużyny pełnej napastników, gdzie na ataku o miejsce w składzie walczyli m.in: Ronaldo, Luis Figo, Fernando Morientes, Michael Owen i Roberto Soldado, dokupiono Julio Baptistę i Antonio Cassano - napastnika niechcianego w Romie, który w ciągu roku w Realu strzelił dwie bramki i skłócił się ze wszystkimi.

Godnym następcą Pereza stał się kolejny prezes - Ramon Kalderon. Szczególne brawa należą mu się za sprowadzenie Pepe za 30 mln euro z FC Porto. Pepe jest obrońcą, który z twarzy przypomina Tomasza Jachimka, a jednak wydawać się może, że gra słabiej od starej baby z Wesela. Zdarzyło mu się zagrać tak fenomenalnie w finale Superpucharu Hiszpanii, że zarząd powierzył mu bardzo ważną rolę - wygrzewanie ławki rezerwowych dla kolegów z drużyny.

Ostatnio Real popisał się kilkoma dobrymi zagraniami na okienku transferowym. Brawa należą się za sprowadzenie za 40 mln euro dwóch zawodników grających jesienią w pucharze UEFA, podczas gdy przepisy nie pozwalają na zgłoszenie zimą więcej niż jednego takiego zawodnika. Należy również pochwalić ich za wypożyczenie 32–letniego francuskiego rezerwowego z West Hamu, który bez wątpienia podniesie rywalizację w drużynie. Godne podziwu jest również wydanie 250 mln na zakupy, które i tak nic nie przyniosły dla klubu. Oficjalnym sponsorem tego klubu jest sieć sklepów "Real".