Nonźródła:Theatrum mundi: Starożytność: Różnice pomiędzy wersjami

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
M (Turbuję mi nieprawidłowe zamknięcia html tegów)
 
(Nie pokazano 4 wersji utworzonych przez 3 użytkowników)
Linia 1: Linia 1:
<poem><center>
<poem><center>
-Czy to [[ptak]]?
Czy to [[ptak]]?
– Nie!
– Nie!
– Czy to samogon?
– Czy to samogon?
– Nie, niestety…
– Nie, niestety…
– A co to?
– A co to?
– Teatr Świata!<center/>
– Teatr Świata!</center>
A tak właściwie to…
A tak właściwie, to…
<nomobile>{{font|algerian|black|32|Theatrum mundi}}</nomobile>
<div class="nomobile">{{font|algerian|black|32|Theatrum mundi}}</div>
<mobileonly>{{font|Linux Libertine|black|32|'''''Teatrum mundi'''''}}</mobileonly>
<div class="mobileonly">{{font|Linux Libertine|black|32|'''''Teatrum mundi'''''}}</div>
Dramat, ale jeszcze nie tragedia na faktach autentycznych oparty, której sam [[Bóg]] scenariusze pisał, a każdy człek jest aktorem. Ja tu tylko sprzątam.</poem>
Dramat, ale jeszcze nie tragedia, na faktach autentycznych oparty, któremu sam [[Bóg]] scenariusze pisał, a każdy człek jest aktorem. Ja tu tylko sprzątam.</poem>


== Scena… Która to była? Nieważne ==
== Scena… Która to była? Nieważne ==
[[Plik:Happy Valley Beijing 3.jpg|thumb|250px|–Nie za duży ten koń?<br />–Gdzie tam, tylko 10 razy. Trochę się mury nadkruszą, ale i tak wyjdzie taniej niż nowa, szersza brama przez którą król i tak ledwo przechodzi]]
[[Plik:Happy Valley Beijing 3.jpg|thumb|250px|– Nie za duży ten koń?<br />– Gdzie tam, tylko dziesięć razy. Trochę się mury nadkruszą, ale i tak wyjdzie taniej niż nowa, szersza brama przez którą król i tak ledwo przechodzi.]]
<poem>
<poem>
''Sypialnia królewska, król leży w [[łóżko|łóżku]] z podłożonym pod głowę Jaśkiem. Sługa Jasiek grymasi twarz, widać że nie jest zadowolony. Po chwili uśmiecha się – zupełnie tak jakby zdał sobie właśnie sprawę, że mógł leżeć w [[noga]]ch. Nagle słuchać pukanie do [[drzwi]], król spogląda zza Judasza, żydowskiego skarbnika królewskiego, który wpuszcza wykończonego sługę.''
''Sypialnia królewska, król leży w [[łóżko|łóżku]] z podłożonym pod głowę Jaśkiem. Sługa Jasiek grymasi twarz; widać, że nie jest zadowolony. Po chwili uśmiecha się – zupełnie tak, jakby zdał sobie właśnie sprawę, że mógł leżeć w [[noga]]ch. Nagle słychać pukanie do [[drzwi]], król spogląda zza Judasza, żydowskiego skarbnika królewskiego, który wpuszcza wykończonego sługę.''


'''Agammemnon''': Co tam się dzieje? Co to za hałasy?
'''Agamemnon''': Co tam się dzieje? Co to za hałasy?
'''Sługa''': Stajenny powiedział, że Grecy nam nowego [[koń|konia]] dali.
'''Sługa''': Stajenny powiedział, że Grecy nam nowego [[koń|konia]] dali.
'''Agammemnon''': Ta jasne, pewnie jakaś podpucha
'''Agamemnon''': Ta, jasne, pewnie jakaś podpucha.
'''Sługa''': No to wyjdź i zobacz, bo mi spokoju nie daje
'''Sługa''': No to wyjdź i zobacz, bo mi spokoju nie daje.
''Obaj wychodzą przed bramę [[miasto|miasta]] i oglądają konia, czeka na nich Stajenny''
''Obaj wychodzą przed bramę [[miasto|miasta]] i oglądają konia, czeka na nich Stajenny.''
'''Agamemnon''': [[Koń]] ogromny, ale taki trochę drewniany
'''Agamemnon''': [[Koń]] ogromny, ale taki trochę drewniany.
'''Stajenny''': Jak to drewniany?
'''Stajenny''': Jak to drewniany?
'''Agamemnon''': No nie rusza się praktycznie, spójrz. [[Grecja|Grecy]] pół dnia taszczyli to bydlę.
'''Agamemnon''': No nie rusza się praktycznie, spójrz. [[Grecja|Grecy]] pół dnia taszczyli to bydlę.
'''Stajenny''': Koń, nie [[krowa|bydlę]] jeśli już…
'''Stajenny''': Koń, nie [[krowa|bydlę]], jeśli już…
'''Sługa''': Jaki jest każdy widzi… Powiedz lepiej królu, co z tym robić.
'''Sługa''': Jaki jest każdy widzi… Powiedz lepiej królu, co z tym robić.
'''Agamemnon''': Rób co chcesz, wielkiego pożytku z niego nie będzie. Grecy pewnie chcieli się go pozbyć, zobacz jak musi się opierać na tych kołach.
'''Agamemnon''': Rób co chcesz, wielkiego pożytku z niego nie będzie. Grecy pewnie chcieli się go pozbyć, zobacz jak musi się opierać na tych kołach.
''Sługa idzie do strażników bramy''
''Sługa idzie do strażników bramy.''
'''Sługa''': [[Król]] pozwolił mi improwizować w tej kwestii… Wpuście go, może coś z niego będzie.
'''Sługa''': [[Król]] pozwolił mi improwizować w tej kwestii… Wpuście go, może coś z niego będzie.
''Strażnicy zaczynają otwierać bramę''
''Strażnicy zaczynają otwierać bramę.''
'''Kasandra''': Stójcie, mam scenariusz od [[Bóg|reżysera]]! Nie możemy otwierać tej bramy, bo jak nie zagramy żelaznego oporu przed podarunkiem to wyleje nas z obsady.
'''Kasandra''': Stójcie, mam scenariusz od [[Bóg|reżysera]]! Nie możemy otwierać tej bramy, bo jak nie zagramy żelaznego oporu przed podarunkiem, to wyleje nas z obsady.
'''Strażnik''': Spieprzaj głupia babo, nie improwizowałem od kiedy musiałem udawać, że podoba mi się pijacki skrzek króla, który on śmie nazywać [[muzyka|muzyką]]. Chłopaki, wpuście zwierzaka, pewnie głodny.
'''Strażnik''': Spieprzaj głupia babo, nie improwizowałem od kiedy musiałem udawać, że podoba mi się pijacki skrzek króla, który on śmie nazywać [[muzyka|muzyką]]. Chłopaki, wpuście zwierzaka, pewnie jest głodny.
</poem>
</poem>


== Scena plotek starożytnych ==
== Scena plotek starożytnych ==
<poem>
<poem>
''Wnętrze willi, Sługa przynosi rybę na stół, kobiety ucztują w typowy dla tego stanu i epoki sposób – na leżąco, karmione przez resztę służby''
''Wnętrze willi, Sługa przynosi rybę na stół, kobiety ucztują w typowy dla tego stanu i epoki sposób – na leżąco, karmione przez resztę służby.''


'''Platonowa''': Solona?
'''Platonowa''': Solona?
'''Ksantypa''': Nie, moja.
'''Ksantypa''': Nie, moja.
'''Platonowa''': Pytam, czy [[ryba|rybę]] soliłaś.
'''Platonowa''': Pytam, czy [[ryba|rybę]] soliłaś.
'''Ksantypa''': Soliłam, pieprzyłam… aż mlecz biały jak śnieg le…
'''Ksantypa''': Soliłam, pieprzyłam… aż mlecz biały jak śnieg le…
'''Hipokratesowa''': Kochana, nie przy jedzeniu
'''Hipokratesowa''': Kochana, nie przy jedzeniu.
'''Ksantypa''': Oj, tak rzeczywiście…
'''Ksantypa''': Oj, tak, rzeczywiście…
''Sługa wiesza rzeczy zgodnie z rozkazem, kobiety ucztują, służba roznosi i wynosi [[talerz]]e, pozostała część służby na nich donosi, kobiety odpoczywają po [[obiad|obiedzie]], przykryte [[koc]]em i wachlowane przez niewolników''
''Sługa wiesza rzeczy zgodnie z rozkazem, kobiety ucztują, służba roznosi i wynosi [[talerz]]e, pozostała część służby na nich donosi, kobiety odpoczywają po [[obiad|obiedzie]], przykryte [[koc]]em i wachlowane przez niewolników.''
'''Ksantypa''': Jak tam u was w życiu, pożyciu.
'''Ksantypa''': Jak tam u was w życiu, pożyciu?
'''Hipokratesowa''': Znasz Hipokratesa i tego jego humory cztery, dziś go permanentnie żółć zalewa i zapewne [[choleryk|cholera]] weźmie. Ale cóż, przynajmniej mam [[lekarz]]a przy sobie, bodaj jedynego na świecie, bo pierwszego, medycyny ojca.
'''Hipokratesowa''': Znasz Hipokratesa i tego jego humory cztery, dziś go permanentnie żółć zalewa i zapewne [[choleryk|cholera]] weźmie. Ale cóż, przynajmniej mam [[lekarz]]a przy sobie, bodaj jedynego na świecie, bo pierwszego, medycyny ojca.
'''Ksantypa''': Aleście sobie imię dla dziecka wybrali… A co tam u pani Platonowej?
'''Ksantypa''': Aleście sobie imię dla dziecka wybrali… A co tam u pani Platonowej?
Linia 52: Linia 52:
'''Platonowa''': Bo on, że tak się wyrażę, kocha inaczej… rozwiodłabym się z nim, ale…
'''Platonowa''': Bo on, że tak się wyrażę, kocha inaczej… rozwiodłabym się z nim, ale…
'''Hipokratesowa''': Ale co?
'''Hipokratesowa''': Ale co?
'''Platonowa''': Jak rozejść się na kociej łapie żyjąc?
'''Platonowa''': Jak rozejść się, na kociej łapie żyjąc?
'''Ksantypa''': To proste, [[kot]]a wziąć ze sobą i zamieszkać w chacie na kurzej nóżce.
'''Ksantypa''': To proste, [[kot]]a wziąć ze sobą i zamieszkać w chacie na kurzej nóżce.
'''Platonowa''': Może byś sama się swoim życiem pochwaliła? Bo tak narzekasz na swojego, że nic nie robi, a tu w takiej wielkiej willi żyjesz.
'''Platonowa''': Może byś sama się swoim życiem pochwaliła? Bo tak narzekasz na swojego, że nic nie robi, a tu w takiej wielkiej willi żyjesz.
'''Ksantypa''': Przedsiębiorcze kobiety naszych czasów umieją sobie znaleźć przedsiębiorczych [[mężczyzna|mężczyzn]]. Jeden jest z Aten, a drugi z kolei…
'''Ksantypa''': Przedsiębiorcze kobiety naszych czasów umieją sobie znaleźć przedsiębiorczych [[mężczyzna|mężczyzn]]. Jeden jest z Aten, a drugi z kolei…
'''Hipokratesowa''': Jakich kolei?
'''Hipokratesowa''': Jakich kolei?
'''Ksantypa''': Dolnośląskich
'''Ksantypa''': Dolnośląskich.
'''Hipokratesowa''': Miejscowości, ma się rozumieć.
'''Hipokratesowa''': Miejscowości, ma się rozumieć.
'''Ksantypa''': A czego, [[pociąg]]ów? Nie te czasy na takie wynalazki.
'''Ksantypa''': A czego, [[pociąg]]ów? Nie te czasy na takie wynalazki.
'''Platonowa''': A poza tym, żeby wynaleźć to trzeba najpierw coś odkryć.
'''Platonowa''': A poza tym, żeby coś wynaleźć, to trzeba najpierw coś odkryć.
'''Hipokratesowa''': A ja odkryłam.
'''Hipokratesowa''': A ja odkryłam.
'''Ksantypa''': Niemożliwe, [[kobieta]] w tych czasach odkryć dokonuje?
'''Ksantypa''': Niemożliwe, [[kobieta]] w tych czasach odkryć dokonuje?
'''Hipokratesowa''': Owszem, codziennie, zaraz zademonstruję.
'''Hipokratesowa''': Owszem, codziennie, zaraz zademonstruję.
''Hipokratesowa zdejmuje koc, którym wcześniej była opatulona''
''Hipokratesowa zdejmuje koc, którym wcześniej była opatulona.''
'''Platonowa''': Tylko tyle? [[Koc]] odkryłaś, wielkie mi halo.
'''Platonowa''': Tylko tyle? [[Koc]] odkryłaś, wielkie mi halo.
'''Hipokratesowa''': Halo wokół [[słońce|słońca]] niewielkie to prawda… Ale wokół odkryć nie zawsze musi być wielkie halo.
'''Hipokratesowa''': Halo wokół [[słońce|słońca]] niewielkie to prawda… Ale wokół odkryć nie zawsze musi być wielkie halo.
'''Ksantypa''': Nie widzę w twoim odkryciu nic niezwykłego. Kto to widzi oprócz nas, kogo to obchodzi?
'''Ksantypa''': Nie widzę w twoim odkryciu niczego niezwykłego. Kto to widzi oprócz nas, kogo to obchodzi?
'''Hipokratesowa''': Otóż to! Odkrycia nie dzieją przy owacjach tłumu, dzieją się w domach, ciemnych zaułkach, gdzie alchemicy pracują nad kamieniem filozoficznym, substancją tajemniczą która nawet gówno zmieni w [[złoto]].
'''Hipokratesowa''': Otóż to! Odkrycia nie dzieją się przy owacjach tłumu, dzieją się w domach, ciemnych zaułkach, gdzie alchemicy pracują nad kamieniem filozoficznym, substancją tajemniczą która nawet gówno zamieni w [[złoto]].
'''Platonowa''': Kojarzę kogoś podobnego, [[Midas]] się nazywał.
'''Platonowa''': Kojarzę kogoś podobnego, [[Midas]] się nazywał.
'''Ksantypa''': I on miał ten kamień?
'''Ksantypa''': I on miał ten kamień?
'''Platonowa''': Być może. W każdym razie, ponoć gdy pozamieniał wszystko w złoto, interes na wierzch wyłożył i ku handlarzowi pognał, by je roztrwonić.
'''Platonowa''': Być może. W każdym razie, ponoć gdy pozamieniał wszystko w złoto, interes na wierzch wyłożył i ku handlarzowi pognał, by je roztrwonić.
'''Hipokratesowa''': I co dalej?
'''Hipokratesowa''': I co dalej?
'''Platonowa''': W ryj go chlasnął i rozkazał samemu zająć się swoim interesem. A tako uczynił, samemu w dłoń interes chwycił i wnet wyparował. Bo był tym czynem tak rozochocony, a pożądanie jak [[ogień]] go trawiło, że [[złoto]] z cieczy w gaz poszło, a że członka tykając w złoto się zamienił… nawet rozkoszy nie poczuł, tylko seplenił.
'''Platonowa''': W ryj go chlasnął i rozkazał samemu zająć się swoim interesem. A on tako uczynił, samemu w dłoń interes chwycił i wnet wyparował. Był tym czynem tak rozochocony… A pożądanie jak [[ogień]] go trawiło, że [[złoto]] z cieczy w gaz poszło, a że członka tykając, w złoto się zamienił… nawet rozkoszy nie poczuł, tylko seplenił.
''Kobiety wzdrygnęły się lekko, do bram willi chwiejnym krokiem dociera [[Sokrates]] podpierany przez uczniów: [[Platon]]a i Ksenofonta. Ksantypa podbiega do bramy.''
''Kobiety wzdrygnęły się lekko, do bram willi chwiejnym krokiem dociera [[Sokrates]] podpierany przez uczniów: [[Platon]]a i Ksenofonta. Ksantypa podbiega do bramy.''
'''Ksantypa''': Czyżbyś jednak na agorę się udał szukać pracy?
'''Ksantypa''': Czyżbyś jednak na agorę się udał szukać pracy?
'''Sokrates''': …
'''Sokrates''': …
'''Ksantypa''': Nic nie słyszę.
'''Ksantypa''': Niczego nie słyszę.
'''Platon''': O świecie idei mówi!
'''Platon''': O świecie idei mówi!
'''Ksantypa''': A jest w tym świecie idea [[Praca|pracy]]?
'''Ksantypa''': A jest w tym świecie idea [[Praca|pracy]]?
Linia 83: Linia 83:
'''Ksenofont''': Głuchy jesteś, Platon. To przemowa o powinnościach, dla ojczyzny służbie…
'''Ksenofont''': Głuchy jesteś, Platon. To przemowa o powinnościach, dla ojczyzny służbie…
'''Ksantypa''': Trzymajcie mnie…
'''Ksantypa''': Trzymajcie mnie…
''Ksenofont i Platon podchodzą do Ksantypy i biorą ją na ręce''
''Ksenofont i Platon podchodzą do Ksantypy i biorą ją na ręce.''
'''Ksantypa''': Puśćcie mnie! Na milę od was śmierdzi [[alkohol]]em, od Sokratesa niestety też… Piłeś, przyznaj się.
'''Ksantypa''': Puśćcie mnie! Na milę od was śmierdzi [[alkohol]]em, od Sokratesa niestety też… Piłeś, przyznaj się.
'''Sokrates''': …
'''Sokrates''': …
Linia 89: Linia 89:
'''Sokrates''': Wiem tylko tyle, że [[nic]] nie wiem.
'''Sokrates''': Wiem tylko tyle, że [[nic]] nie wiem.
'''Ksantypa''': Nic nie wiesz jak zawsze: Kochanki? Nic nie wiesz. Kochankowie? Na szczęście też nic nie wiesz… Skończyły się dobre czasy, będziesz spał na wycieraczce.
'''Ksantypa''': Nic nie wiesz jak zawsze: Kochanki? Nic nie wiesz. Kochankowie? Na szczęście też nic nie wiesz… Skończyły się dobre czasy, będziesz spał na wycieraczce.
''[[Sokrates]] kładzie się na wycieraczce, próbuje pukać, lecz nikt go nie wpuszcza. Jego uczniowie uciekają, przeganiani miotłą przez Ksantypę''
''[[Sokrates]] kładzie się na wycieraczce, próbuje pukać, lecz nikt go nie wpuszcza. Jego uczniowie uciekają, przeganiani miotłą przez Ksantypę.''
</poem>
</poem>


== Scena, po której zrobi ci się ciepło ==
== Scena, po której zrobi ci się ciepło ==
[[Plik:Hinterzarten 1000147.jpg|thumb|250px|Palenie było modne już w czasach epoki kamieniach łupanego, tylko tworząc paczkę ktoś zapomniał, że papierosy muszą być '''w środku'''. Pewnie dlatego zostały zapomniane na tak długo.]]
[[Plik:Hinterzarten 1000147.jpg|thumb|250px|Palenie było modne już w czasach epoki kamieniach łupanego, tylko tworząc paczkę ktoś zapomniał, że papierosy muszą być '''w środku'''. Pewnie dlatego zostały zapomniane na tak długo.]]
<poem>
<poem>
''Ogród pałacowy, Neron pali papierosy wytwarzając więcej dymu niż lokomotywa z początków rewolucji przemysłowej, w obłokach dymu wyłania się sługa''
''Ogród pałacowy. Neron pali papierosy, wytwarzając więcej dymu, niż lokomotywa z początków rewolucji przemysłowej. W obłokach dymu wyłania się sługa.''


'''Sługa''': [[Papierosy]]? W tym wieku?
'''Sługa''': [[Papierosy]]? W tym wieku?
'''Neron''': Może i jestem stary, ale jaram.
'''Neron''': Może i jestem stary, ale jaram.
'''Sługa''': Miałem raczej na myśli czas, który raczej nie pokrywa z datą sprowadzenia tytoniu do [[Europa|Europy]].
'''Sługa''': Miałem raczej na myśli czas, który raczej nie pokrywa z datą sprowadzenia tytoniu do [[Europa|Europy]].
'''Neron''': Rekwizyt to rekwizyt, reżysera pytaj, ponoć jest na Olimpie, ale niedostępny. Jak na razie róbmy to co zwykle robi się w takich sytuacjach – udajemy, że tak miało być.
'''Neron''': Rekwizyt to rekwizyt, reżysera pytaj, ponoć jest na Olimpie, ale niedostępny. Jak na razie, róbmy to co zwykle robi się w takich sytuacjach – udajemy, że tak miało być.
''[[Neron]] odpala kolejnego papierosa''
''[[Neron]] odpala kolejnego papierosa.''
'''Sługa''': Carze, nie pal tyle
'''Sługa''': Carze, nie pal tyle.
'''Neron''': Cesarze, jeśli już. [[Car]]a to mogą mieć ruscy i to za parę lat.
'''Neron''': „Cesarze”, jeśli już. [[Car]]a to mogą mieć ruscy i to za parę lat.
'''Sługa''': Przepraszam. Więc Cesarze…
'''Sługa''': Przepraszam. Więc Cesarze…
'''Neron''': Po pierwsze nie zaczyna się zdania od więc. Po drugie masz pałę z deklinacji. Mógłbym właściwe wypieprzyć cię do klatki z [[tygrys]]ami w tym momencie, ale mam dobry humor, więc pozwolę ci jeszcze się połudzić.
'''Neron''': Po pierwsze, nie zaczyna się zdania od więc. Po drugie, masz pałę z deklinacji. Mógłbym właściwe wypieprzyć cię do klatki z [[tygrys]]ami w tym momencie, ale mam dobry humor, więc pozwolę ci jeszcze się połudzić.
'''Sługa''': Bardzo mnie to cieszy, Wasza Wysokość
'''Sługa''': Bardzo mnie to cieszy, Wasza Wysokość.
'''Neron''': Daruj sobie ironię. Dobrze wiesz, że jestem kurduplem! Grabisz sobie…
'''Neron''': Daruj sobie ironię. Dobrze wiesz, że jestem kurduplem! Grabisz sobie…
'''Sługa''': Skądże, dla Cezara [[grabie]].
'''Sługa''': Skądże dla Cezara [[grabie]].
'''Neron''': E, nie odkładaj, tam z lewej liście są jeszcze!
'''Neron''': E, nie odkładaj, tam z lewej liście są jeszcze!
Pięć minut później
''Pięć minut później…''
'''Sługa''': Mogłaby Cesarska Mość nie palić? To już piąta skrzynka dzisiaj. Słyszałem, że palenie szkodzi.
'''Sługa''': Mogłaby Cesarska Mość nie palić? To już piąta skrzynka dzisiaj. Słyszałem, że palenie szkodzi.
'''Neron''': Kto tak powiedział?
'''Neron''': Kto tak powiedział?
'''Sługa''': Hipokrates.
'''Sługa''': Hipokrates.
'''Neron''': A nie powiedział on: "walenie"?
'''Neron''': A nie powiedział on: „walenie”?
'''Sługa''': Walenie? Wprost przeciwnie, samo zdrowie, Neronie. Mają dużo tłuszczów zdrowych, trany, [[witaminy]]…
'''Sługa''': Walenie? Wprost przeciwnie, walenie to samo zdrowie, Neronie. Mają dużo tłuszczów zdrowych, trany, [[witaminy]]…
'''Neron''': Ja słyszałem o tym i powiem krótko: po mojemu to machlojka gorsza niż tieriak.
'''Neron''': Ja słyszałem o tym i powiem krótko: po mojemu to machlojka gorsza niż tieriak.
'''Sługa''': Przypomniałeś mi o czymś. Jak tam u Galena?
'''Sługa''': Przypomniałeś mi o czymś. Jak tam u Galena?
'''Neron''': Nie żyje.
'''Neron''': Nie żyje.
'''Sługa''': A taki młody był… ale [[nic]] to, każdy musi kiedyś z tej sceny odejść.
'''Sługa''': A taki młody był… ale [[nic]] to, każdy musi kiedyś z tej sceny odejść.
'''Neron''': Ale on nigdy na niej nie był, znaczy się nie narodził.
'''Neron''': Ale on nigdy na niej nie był, to znaczy się nie narodził.
'''Sługa''': Trzeba było nie czytać scenariusza do przodu… A może ja bym tak [[apteka|aptekę]] przed nim otworzył?
'''Sługa''': Trzeba było nie czytać scenariusza do przodu… A może ja bym tak [[apteka|aptekę]] przed nim otworzył?
'''Neron''': Septimusie Oktawiuszu Primaprilusie, gdy to wymawiam już chyba wiesz w czym problem. Galen przynajmniej ma jakieś pseudo. I później [[farmaceuta|uczniom]] jego, którzy będą po nim kontynuowali tradycję wciskania ludziom kitu, a także i pokoleniom późniejszym łatwiej będzie spamiętać pierwszego aptekarza.
'''Neron''': Septimusie Oktawiuszu Primaprilusie, gdy to wymawiam, już chyba wiesz w czym problem. Galen przynajmniej ma jakieś pseudo. I później [[farmaceuta|uczniom]] jego, którzy będą po nim kontynuowali tradycję wciskania ludziom kitu, a także i pokoleniom późniejszym, łatwiej będzie spamiętać pierwszego aptekarza.
''Neron sięga po kolejnego papierosa''
''Neron sięga po kolejnego papierosa.''
'''Sługa''': Cesarz chyba zły przykład młodzieży daje. Oni zaczną to naśladować, a potem cały [[Rzym]] zacznie palić!
'''Sługa''': Cesarz chyba zły przykład młodzieży daje. Oni zaczną to naśladować, a potem cały [[Rzym]] zacznie palić!
'''Neron''': Palić? Cały Rzym?
'''Neron''': Palić? Cały Rzym?
'''Sługa''': Tak, Neronie.
'''Sługa''': Tak, Neronie.
'''Neron''': Przyznać muszę, że masz niezłe pomysły. Muszę o tym pretorianom powiedzieć! A i w razie czego, jakby się coś stało: zwal na [[chrześcijaństwo|chrześcijan]]. Moja stara wisi [[Jezus]]owi 5 złotych, a słyszałem od ludzi na forum, że według nich ten niedługo znowu przyjdzie. A wyobraź sobie, ile teraz ten dług może wynosić…
'''Neron''': Przyznać muszę, że masz niezłe pomysły. Muszę o tym pretorianom powiedzieć! A, i w razie czego, jakby się coś stało: zwal na [[chrześcijaństwo|chrześcijan]]. Moja stara wisi [[Jezus]]owi pięć złotych, a słyszałem od ludzi na forum, że według nich ten niedługo znowu przyjdzie. A wyobraź sobie, ile teraz ten dług może wynosić…
''Neron odchodząc wyrzuca niedopałek do stosu liści''
''Neron, odchodząc, wyrzuca niedopałek do stosu liści.''
</poem>
</poem>

[[Kategoria:Nonźródła – dramaty]]

Aktualna wersja na dzień 16:04, 18 lut 2023


– Czy to ptak?
– Nie!
– Czy to samogon?
– Nie, niestety…
– A co to?

– Teatr Świata!

A tak właściwie, to…

Theatrum mundi

Teatrum mundi

Dramat, ale jeszcze nie tragedia, na faktach autentycznych oparty, któremu sam Bóg scenariusze pisał, a każdy człek jest aktorem. Ja tu tylko sprzątam.

Scena… Która to była? Nieważne[edytuj • edytuj kod]

– Nie za duży ten koń?
– Gdzie tam, tylko dziesięć razy. Trochę się mury nadkruszą, ale i tak wyjdzie taniej niż nowa, szersza brama przez którą król i tak ledwo przechodzi.

Sypialnia królewska, król leży w łóżku z podłożonym pod głowę Jaśkiem. Sługa Jasiek grymasi twarz; widać, że nie jest zadowolony. Po chwili uśmiecha się – zupełnie tak, jakby zdał sobie właśnie sprawę, że mógł leżeć w nogach. Nagle słychać pukanie do drzwi, król spogląda zza Judasza, żydowskiego skarbnika królewskiego, który wpuszcza wykończonego sługę.

Agamemnon: Co tam się dzieje? Co to za hałasy?
Sługa: Stajenny powiedział, że Grecy nam nowego konia dali.
Agamemnon: Ta, jasne, pewnie jakaś podpucha.
Sługa: No to wyjdź i zobacz, bo mi spokoju nie daje.
Obaj wychodzą przed bramę miasta i oglądają konia, czeka na nich Stajenny.
Agamemnon: Koń ogromny, ale taki trochę drewniany.
Stajenny: Jak to drewniany?
Agamemnon: No nie rusza się praktycznie, spójrz. Grecy pół dnia taszczyli to bydlę.
Stajenny: Koń, nie bydlę, jeśli już…
Sługa: Jaki jest każdy widzi… Powiedz lepiej królu, co z tym robić.
Agamemnon: Rób co chcesz, wielkiego pożytku z niego nie będzie. Grecy pewnie chcieli się go pozbyć, zobacz jak musi się opierać na tych kołach.
Sługa idzie do strażników bramy.
Sługa: Król pozwolił mi improwizować w tej kwestii… Wpuście go, może coś z niego będzie.
Strażnicy zaczynają otwierać bramę.
Kasandra: Stójcie, mam scenariusz od reżysera! Nie możemy otwierać tej bramy, bo jak nie zagramy żelaznego oporu przed podarunkiem, to wyleje nas z obsady.
Strażnik: Spieprzaj głupia babo, nie improwizowałem od kiedy musiałem udawać, że podoba mi się pijacki skrzek króla, który on śmie nazywać muzyką. Chłopaki, wpuście zwierzaka, pewnie jest głodny.

Scena plotek starożytnych[edytuj • edytuj kod]

Wnętrze willi, Sługa przynosi rybę na stół, kobiety ucztują w typowy dla tego stanu i epoki sposób – na leżąco, karmione przez resztę służby.

Platonowa: Solona?
Ksantypa: Nie, moja.
Platonowa: Pytam, czy tę rybę soliłaś.
Ksantypa: Soliłam, pieprzyłam… aż mlecz biały jak śnieg le…
Hipokratesowa: Kochana, nie przy jedzeniu.
Ksantypa: Oj, tak, rzeczywiście…
Sługa wiesza rzeczy zgodnie z rozkazem, kobiety ucztują, służba roznosi i wynosi talerze, pozostała część służby na nich donosi, kobiety odpoczywają po obiedzie, przykryte kocem i wachlowane przez niewolników.
Ksantypa: Jak tam u was w życiu, pożyciu?
Hipokratesowa: Znasz Hipokratesa i tego jego humory cztery, dziś go permanentnie żółć zalewa i zapewne cholera weźmie. Ale cóż, przynajmniej mam lekarza przy sobie, bodaj jedynego na świecie, bo pierwszego, medycyny ojca.
Ksantypa: Aleście sobie imię dla dziecka wybrali… A co tam u pani Platonowej?
Platonowa: Mój kocha, lecz platonicznie tylko.
Ksantypa: A czemu chłopu kochać po swojemu wzbraniasz?
Platonowa: Bo on, że tak się wyrażę, kocha inaczej… rozwiodłabym się z nim, ale…
Hipokratesowa: Ale co?
Platonowa: Jak rozejść się, na kociej łapie żyjąc?
Ksantypa: To proste, kota wziąć ze sobą i zamieszkać w chacie na kurzej nóżce.
Platonowa: Może byś sama się swoim życiem pochwaliła? Bo tak narzekasz na swojego, że nic nie robi, a tu w takiej wielkiej willi żyjesz.
Ksantypa: Przedsiębiorcze kobiety naszych czasów umieją sobie znaleźć przedsiębiorczych mężczyzn. Jeden jest z Aten, a drugi z kolei…
Hipokratesowa: Jakich kolei?
Ksantypa: Dolnośląskich.
Hipokratesowa: Miejscowości, ma się rozumieć.
Ksantypa: A czego, pociągów? Nie te czasy na takie wynalazki.
Platonowa: A poza tym, żeby coś wynaleźć, to trzeba najpierw coś odkryć.
Hipokratesowa: A ja odkryłam.
Ksantypa: Niemożliwe, kobieta w tych czasach odkryć dokonuje?
Hipokratesowa: Owszem, codziennie, zaraz zademonstruję.
Hipokratesowa zdejmuje koc, którym wcześniej była opatulona.
Platonowa: Tylko tyle? Koc odkryłaś, wielkie mi halo.
Hipokratesowa: Halo wokół słońca niewielkie to prawda… Ale wokół odkryć nie zawsze musi być wielkie halo.
Ksantypa: Nie widzę w twoim odkryciu niczego niezwykłego. Kto to widzi oprócz nas, kogo to obchodzi?
Hipokratesowa: Otóż to! Odkrycia nie dzieją się przy owacjach tłumu, dzieją się w domach, ciemnych zaułkach, gdzie alchemicy pracują nad kamieniem filozoficznym, substancją tajemniczą która nawet gówno zamieni w złoto.
Platonowa: Kojarzę kogoś podobnego, Midas się nazywał.
Ksantypa: I on miał ten kamień?
Platonowa: Być może. W każdym razie, ponoć gdy pozamieniał wszystko w złoto, interes na wierzch wyłożył i ku handlarzowi pognał, by je roztrwonić.
Hipokratesowa: I co dalej?
Platonowa: W ryj go chlasnął i rozkazał samemu zająć się swoim interesem. A on tako uczynił, samemu w dłoń interes chwycił i wnet wyparował. Był tym czynem tak rozochocony… A pożądanie jak ogień go trawiło, że złoto z cieczy w gaz poszło, a że członka tykając, w złoto się zamienił… nawet rozkoszy nie poczuł, tylko seplenił.
Kobiety wzdrygnęły się lekko, do bram willi chwiejnym krokiem dociera Sokrates podpierany przez uczniów: Platona i Ksenofonta. Ksantypa podbiega do bramy.
Ksantypa: Czyżbyś jednak na agorę się udał szukać pracy?
Sokrates: …
Ksantypa: Niczego nie słyszę.
Platon: O świecie idei mówi!
Ksantypa: A jest w tym świecie idea pracy?
Sokrates: …
Ksenofont: Głuchy jesteś, Platon. To przemowa o powinnościach, dla ojczyzny służbie…
Ksantypa: Trzymajcie mnie…
Ksenofont i Platon podchodzą do Ksantypy i biorą ją na ręce.
Ksantypa: Puśćcie mnie! Na milę od was śmierdzi alkoholem, od Sokratesa niestety też… Piłeś, przyznaj się.
Sokrates: …
Ksantypa: To powiedzże, podziel się wiedzą jakąkolwiek…
Sokrates: Wiem tylko tyle, że nic nie wiem.
Ksantypa: Nic nie wiesz jak zawsze: Kochanki? Nic nie wiesz. Kochankowie? Na szczęście też nic nie wiesz… Skończyły się dobre czasy, będziesz spał na wycieraczce.
Sokrates kładzie się na wycieraczce, próbuje pukać, lecz nikt go nie wpuszcza. Jego uczniowie uciekają, przeganiani miotłą przez Ksantypę.

Scena, po której zrobi ci się ciepło[edytuj • edytuj kod]

Palenie było modne już w czasach epoki kamieniach łupanego, tylko tworząc tę paczkę ktoś zapomniał, że papierosy muszą być w środku. Pewnie dlatego zostały zapomniane na tak długo.

Ogród pałacowy. Neron pali papierosy, wytwarzając więcej dymu, niż lokomotywa z początków rewolucji przemysłowej. W obłokach dymu wyłania się sługa.

Sługa: Papierosy? W tym wieku?
Neron: Może i jestem stary, ale jaram.
Sługa: Miałem raczej na myśli czas, który raczej nie pokrywa z datą sprowadzenia tytoniu do Europy.
Neron: Rekwizyt to rekwizyt, reżysera pytaj, ponoć jest na Olimpie, ale niedostępny. Jak na razie, róbmy to co zwykle robi się w takich sytuacjach – udajemy, że tak miało być.
Neron odpala kolejnego papierosa.
Sługa: Carze, nie pal tyle.
Neron: „Cesarze”, jeśli już. Cara to mogą mieć ruscy i to za parę lat.
Sługa: Przepraszam. Więc Cesarze…
Neron: Po pierwsze, nie zaczyna się zdania od więc. Po drugie, masz pałę z deklinacji. Mógłbym właściwe wypieprzyć cię do klatki z tygrysami w tym momencie, ale mam dobry humor, więc pozwolę ci jeszcze się połudzić.
Sługa: Bardzo mnie to cieszy, Wasza Wysokość.
Neron: Daruj sobie tę ironię. Dobrze wiesz, że jestem kurduplem! Grabisz sobie…
Sługa: Skądże dla Cezara grabie.
Neron: E, nie odkładaj, tam z lewej liście są jeszcze!
Pięć minut później…
Sługa: Mogłaby Cesarska Mość nie palić? To już piąta skrzynka dzisiaj. Słyszałem, że palenie szkodzi.
Neron: Kto tak powiedział?
Sługa: Hipokrates.
Neron: A nie powiedział on: „walenie”?
Sługa: Walenie? Wprost przeciwnie, walenie to samo zdrowie, Neronie. Mają dużo tłuszczów zdrowych, trany, witaminy
Neron: Ja słyszałem o tym i powiem krótko: po mojemu to machlojka gorsza niż tieriak.
Sługa: Przypomniałeś mi o czymś. Jak tam u Galena?
Neron: Nie żyje.
Sługa: A taki młody był… ale nic to, każdy musi kiedyś z tej sceny odejść.
Neron: Ale on nigdy na niej nie był, to znaczy się nie narodził.
Sługa: Trzeba było nie czytać scenariusza do przodu… A może ja bym tak aptekę przed nim otworzył?
Neron: Septimusie Oktawiuszu Primaprilusie, gdy to wymawiam, już chyba wiesz w czym problem. Galen przynajmniej ma jakieś pseudo. I później uczniom jego, którzy będą po nim kontynuowali tradycję wciskania ludziom kitu, a także i pokoleniom późniejszym, łatwiej będzie spamiętać pierwszego aptekarza.
Neron sięga po kolejnego papierosa.
Sługa: Cesarz chyba zły przykład młodzieży daje. Oni zaczną to naśladować, a potem cały Rzym zacznie palić!
Neron: Palić? Cały Rzym?
Sługa: Tak, Neronie.
Neron: Przyznać muszę, że masz niezłe pomysły. Muszę o tym pretorianom powiedzieć! A, i w razie czego, jakby się coś stało: zwal na chrześcijan. Moja stara wisi Jezusowi pięć złotych, a słyszałem od ludzi na forum, że według nich ten niedługo znowu przyjdzie. A wyobraź sobie, ile teraz ten dług może wynosić…
Neron, odchodząc, wyrzuca niedopałek do stosu liści.