Nonźródła:Obi Wan to geniusz

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Modne jest ostatnio jeżdżenie po Obi-Wanie, przez co na siłę się wymyśla argumenty potwierdzające jego domniemanie zjebanie. Otóż nie, zjebani są ci, co mówią, że skoro się miał ukrywać przed imperium, to czemu dalej się posługiwał nazwiskiem Kenobi? No właśnie w tym tkwi cały jego geniusz. I żeby nie było, że to tylko moja, tfu, opinia, posłużę się przykładem z historii.

Jeśli uważaliście na lekcjach historii, to zapewne pamiętacie, że nikt nie opowiedział wam o Adolfie Eichmannie. W skrócie: był dobrym kolegą swojego imiennika z nazwiskiem zaczynającym się na „H” i kończącym na „itler” – kolegą na tyle dobrym, że po wojnie musiał uciekać do Argentyny. Poszukiwano go z taką pieczołowitością, że po drodze odnaleziono Atlandytę, sandały Mojżesza i kompetencje Czarnka. Jednym z forteli, które Eichmann zastosował, była oczywiście zmiana tożsamości i w pewnym momencie się zaczął przedstawiać jako Otto Eckmann. Dlaczego? Ano po to, że gdyby przypadkowo zareagował na wołanie Eichmann!, to by się mógł wykręcić, że po prostu ma podobne nazwisko.

Kenobi zrobił dokładnie to samo. Mógł zmienić imię, przykładowo, na Yes Temfur Rasem. Co by się stało, gdyby ktoś za nim zawołał Kenobi? Pewnie by się odwrócił nerwowo, potem przypomniał sobie, że przecież to nie o niego chodzi, ale już po ptokach, bo widać, że się zesrał. Natomiast podróżując jako Ben Kenobi miał perfekcyjne alibi – w sytuacji, w której by go dopadli imperialiści, on by tylko strzelił swoją gadkę-szmatkę, że tak, nazywam się Ben Kenobi, szukacie innego Kenobiego. Na to imperialny oficer by opierdolił dowódcę oddziału wywiadowego, mówiąc, że jak myślisz, ilu może być Kenobich w całej galaktyce i czy do każdego z nich mam specjalnie zawracać swoim niszczycielem i brudzić sobie buty lądując na planetach pokrytych to piaskiem, to gównem, żeby zobaczyć jakiegoś głupiego starucha zbierającego szczaw na pustyni.

Obi Wan to geniusz, nawet z tym nie handlujcie.