Werner Goldberg
Werner Goldberg (ur. 3 października 1919, zm. 28 września 2004 w Berlinie) – syn Żyda, który urodził się tam skąd teraz Polacy przemycają spirytus oraz Niemki, której jednak obcy był Gottgläubigkeit. W okresie międzywojennym pracował w firmie, której właścicielem był facet z pejsami. Potem zrobił sobie małą przerwę (trochę z niewłasnej woli) ale szybko powrócił do poprzedniego zajęcia.
To i wiele innych powodu sprawiło, że uznany został za idealnego żołnierza niemieckiego który, z nie-Niemcami (a zwłaszcza Żydami) ma bliski kontakt tylko i wyłącznie wtedy kiedy przebija ich jamę brzuszną bagnetem (wszystko zgodnie z zasadami propagandy) a jego zdjęcie zrobione przez miłego gestapowca ukazało się w gazecie. Co więcej: swego czasu stawiał biznesowe warunki armii niemieckiej oraz uczył czystej krwi Niemców w szkole wyższej. Podobno Goebbels się go bał (choć on to w sumie bał się każdego kto nie wyglądał bardziej cherlactwo niż on sam czyli około 75% ludzkości).
Goldberg (widać, że to Żyd! co za nazwisko!) to doskonały przykład, że Hitler był złym człowiekiem. Zdaniem nowoczesnych narodowych radykałów Adi był zły (sic!) bo tak naprawdę nie chodziło mu o zmienienie świata na „lepsze” a o dojście do władzy po to aby mógł w spokoju dawać sobie wbijać fetę w kanał (człowiekowi zajmującemu wysokie stanowisko mało kto zwróci uwagę, że zażywanie niektórych substancji jest złe). Führer pozwalając na życie ludzi takich jak ten mosiek pokazał, że nie obchodziły go ideały, w które my wierzymy. – twierdzi Maximilian Müller z Narodowodemokratycznej Partii Niemiec.