Reinhard Heydrich
Ach, czemu nie zostałeś listonoszem?
- Z serii: żona ma zawsze rację
Reinhard „Reini” Heydrich (ur. 7 marca 1904 w Halle, zm. 4 czerwca 1942 w Pradze w wyniku zamachu dokonanego przez czołowego działacza czeskiego podziemia – „Krecika”) – przydupas Himmlera, którego trudy znoszenia fanaberii szefa zostały wynagrodzone w postaci awansowania na kolejnego celebrytę III Rzeszy. Jako szef tajnej policji Gestapo dbał, aby ludziom pod jego rządami żyło się jak najlepiej. Z troski o Żydów i chęci zapewnienia im lepszego bytu, planował organizowanie wycieczek na Madagaskar w jedną stronę, jednak jego szef Himmler musiał wszystko popsuć na spółę ze swoim ziomkiem Goebbelsem. Po upadku koncepcji prowadzenia własnego biura podróży, Reinhard dostał w prezencie od wodza Protektorat Czech i Moraw, gdzie mógł kontynuować swoją politykę tolerancji, z której wyszedł prawdziwy „czeski film”. Hobbystycznie grywał intro z Titanica na skrzypcach i bawił się w szermierza, co owocowało głównie rozpieprzaniem szpadą kryształowych żyrandoli w domu i narażaniem się na gniew żony.
Mały gówniak Reinhard
Reinhard przyszedł na świat we wzorowej, niemieckiej rodzinie. Jego ojciec znany był w całym Halle ze swojej miłości do przebierania się za Żyda, okazjonalnie Cygana, czym robił synowi wieczną wiochę. Dumny ze swej postępowości i nowoczesności, Bruno miał w poważaniu Reinharda, do którego przylgnęła łatka Żyda (już i tak wcześniej nazywanego kozą), ciągnąca się na dłuuugo po zrobieniu karieru u Himmlera. Tatuś-lewak, który maskował swoje prawdziwe cele nawalając komuchów we Freikorpsach, rozpalił w Reinhardzie miłość do przedstawicieli narodu wybranego, którą to później tak gorąco przejawiał. Można więc powiedzieć, że w III Rzeszy nawet Żyd mógł zrobić karierę, co obala wszystkie teorie o antysemityzmie i zaprzecza, jakoby Hitler wiedział o holocauście. Z kolei matka Reinharda odznaczała się wzorcową, katolicką postawą, jaką jest bicie dzieci i ciąganie ich za włosy w niedzielę do kościoła. To wzorowe wychowanie w chrześcijańskim duchu uczyniło z Heydricha przykładnego katolika, który już w dzieciństwie owinięty w prześcieradło grywał Maryję w jasełkach, a w dorosłym życiu kierował się już tylko miłością do bliźnich – w wolnych chwilach rozdawał Czechom jałmużnę.
Bo to zła kobieta była
Na przekór oczekiwaniom matki co do kariery w habicie, oraz mając w poważaniu podtrzymywanie rodzinnej tradycji udawania Żyda, Heydrichowi zamarzyła się kariera w Kriegsmarine. Pomimo sukcesów na polu sportowym, Reinhard zasłynął wśród kolegów chomikowaniem brudnych ubrań w wannie, ponieważ biedak nie umiał obsługiwać pralki. Eldorado na okręcie nie trwało zbyt długo – jak zwykle każdą, męską sielankę muszą popsuć kobiety. Mający w każdym porcie dziewczynę lecącą na jego tyłek, Reinhard popełnił najgorszy z możliwych błędów, jakie tylko może facet popełnić – zaręczył się, a potem pełen euforii napisał o tym w liście do kochanki. Cóż, nie miał wyboru, góra brudnych ubrań w wannie rosła, potrzebna była żona. Zranione drugie dziewczę szybciutko poleciało do ojca ze znajomościami z wieścią o ciąży, a jurnego oficera postawiono przed sądem. Nie widzący nic złego w swoim postępowaniu, chłoptaś wyleciał na zbity pysk prosto w ramiona swojej narzeczonej, która szczęśliwa z powodu ściągnięcia chłopa ze statku na ląd na pewno nie maczała palców w tej całej szopce.
Heini, mój przyjaciel Heini
Reini i Heini zostali najlepszymi przyjaciółmi w całej III Rzeszy i bynajmniej nie połączyła ich miłość do drobiu. Stosunki tego duetu uległy ochłodzeniu po części przez wzajemne hejtowanie się obu żon panów, a po części przez odkrycie Heydricha – Nocny Kochanek w swoim Diable z piekła śpiewał o młodości Heinricha. Zdekonspirowany Himmler musiał przyznać się do swojej miłości do metalu oraz hobbystycznego grywania z ziomkami w gry RPG w piwnicach, podczas których zasiadał w czarnym płaszczu (z lumpeksu) u szczytu stołu i udawał, że jest magiem ognia levelu 173, a jego super mocą jest fireball. Wierzący jedynie w Blitzkrieg, a nie w żadne fireballe, Reinhard szybko zrozumiał, w jak wielkiej dupie się znalazł, jednak nic nie mógł na to poradzić. W ofercie nie została mu już żadna godna praca, a prowadzanie kur na szczanie jest zawsze lepsze niż bieganie z ojcem po mieście w przebraniu Izydora. Tymczasem pierwszy nerd III Rzeszy postanowił rozegrać najbardziej epicką grę, jaką świat widział, tworząc czarny zakon SS, kupując własny zamek Wewelsburg, bo gra w lochach jest bardziej epicka niż w piwnicy u babci, oraz ustanawiając biednego Reinharda jednym z dwunastu rycerzy okrągłego stołu. Heydrich nie mógł zaprotestować, dlatego ochoczo zgodził się na propozycję szefa, który podniecony swoją nową rolą mistrza gry zaczął wysyłać ekspedycję na drugi koniec świata w poszukiwaniu Atlantydy.
Mam własny burdel!
Jestem z Gestapo i mogę was wszystkich aresztować!
- Reinhard podczas wypadu z kolegami na panienki
Heydrich pojął, że pod skrzydłami Himmlera daleko nie zajdzie, dlatego znalazł własny sposób na zrobienie kariery. Skumał się z Schellenbergiem i dla zabawy kupili sobie berliński burdel o wdzięcznej nazwie „Salon Kitty”, w którym kazał zamontować podsłuchy oraz kamery, zboczeniec jeden. W myśl zasady: facet w łóżku wyśpiewa wszystko, Heydrich zarządził specjalne szkolenia panienek, aby ciągnęły panów za języki i zdobywały konieczne informacje. A tak naprawdę celem był własny pornobiznes, w którym Heydrich marzył po pogrzebaniu planów z prowadzeniem biura podróży. Plany niewinnego handlu nagraniami łóżkowych harców dygnitarzy III Rzeszy się posypały, a szef szefa dowiedział się o całym przedsięwzięciu i biznes szlag trafił w chwili, kiedy zięć Mussoliniego wypalił, że wujaszek planuje opuścić imprezę. Dobrze, że Reinhard był już martwy, bo gdyby się dowiedział, jaką inbę niechcący rozpoczął, to chyba by umarł.
Impra jest tu, a ludzi w…
Heydrich zasłynął również rozkręceniem największej imprezy w dziejach III Rzeszy, ale uczestnicy za bardzo wzięli do serca zasadę kto nie pije, ten donosi, więc nigdy nie poznamy przebiegu tej legendarnej domówki w Wannsee. Wiadomo tylko, że ściany nie runęły, a tuzin ludzi nie zginęło, ponieważ nie zaproszono Adolfa, miłośnika elektro. Pośród dzikich harców i tańców na stole, panowie przypadkiem zagłosowali za holocaustem, ponieważ jakiś matoł źle zapisał polecenie szefa, który prosił o otwarcie sieci sanatoriów dla swoich przyjaciół Żydów. Na szczęście wszystko dało się odkręcić, sanatoria powstały, jednak kolejny matoł zamienił rurę od wody z rurą od gazu. Zażenowani imprezowicze uznali, że od tej pory koniec z chlaniem w delegacji, ale dla świętego spokoju, szef ma się o niczym nie dowiedzieć, a Goebbels wytłumaczy wszystko niżem demograficznym. Katastrofa była bliska, kiedy to przypadkiem ktoś napomknął przy szefie o cyklonie w Auschwitz, a ten zaniepokojony chciał pojechać z wizytacją. Cudem go powstrzymano, uwierzył, że wichura nie pozrywa dachówek. Zmowa milczenia trwa do dziś, a Adolf dalej szuka swoich obywateli wierząc, że sześć milionów ludzi nie mogło tak po prostu wyparować.
A kto umarł, ten nie żyje
Kiedy wybiła twoja ostatnia godzina, musisz umrzeć
- Kolejna złota myśl Himmlera, ktoś jeszcze ma wątpliwości co do metody z kalesonami?
Płonący ze wstydu po imprezie w Wannsee, Heydrich postanowił zająć się Czechami, w których bawił się w króla, a jego żona w Kim Kardashian Pepików. Pani Hadriczowa nawiązała również romans z Schellenbergiem, któremu prowadzenie własnego burdelu weszło za mocno, ale to nieważne, pogratulujmy odwagi śmiałkowi, który zdecydował się wyrwać żonę szefa Gestapo. Heydrich nie spodziewał się, że za jego plecami podziemie pod wodzą „Krecika”, to znaczy, Gabčíka i Kubiša, szykuje dla niego niespodziankę. Wszystko z powodu czeskiego kompleksu na punkcie marynarki wojennej, a jak wiadomo, Reinhard w takiej był i stanowił nie lada atrakcję. Dwóch fanów postanowiło zaskoczyć go w drodze do pracy i wrzucić mu anonimowy prezent – niespodziankę do auta, a potem uciec, żeby przypadkiem ktoś się nie domyślił, w czyim fanklubie siedzą. Podarunek okazał się bardziej „bombowy”, niż przypuszczali, a Heydricha z tego nadmiaru zachwytu trzeba było hospitalizować. Biedny protektor wyzionął ducha tydzień później, a darczyńcy feralnego prezentu postanowili popełnić samobójstwo, doskonale zdając sobie sprawę, co z nimi zrobi wściekły tłum, gdy się dowie, że pozbawili Czechy jedynej rzeczy związanej z morzem (no, poza słynnym powitaniem Ahoj). Od tej pory na tym kraju ciąży klątwa, przez którą już nigdy nie dostanie on dostępu do morza.