Zygmunt Krasiński
Zygmunt Krasiński herbu Ślepowron (urodził się 19 lutego 1812 w Paryżu, zmarł 23 lutego 1859 tamże) – polski poeta i kochanek, zwłaszcza Delfiny Potockiej. Przez część polonistów uważany za jednego z trzech polskich wieszczów, przez drugą część uważany za jednego z czterech wieszczów polskich[1].
Życiorys
Dzieciństwo
Od samego początku miał problemy z rodzicami, a zwłaszcza z ojcami. Na przykład: jego ojcem chrzestnym był Napoleon I Bonaparte. Matka nieznana.
Natomiast wielki wpływ na jego osobowość wywarł ojciec rodzony. Jak wspominał po latach pisząc do Bohdana Zaleskiego:
„Kiedy byłem, kiedy byłem małym chłopcem, hej! Wziął mnie ojciec, wziął mnie ojciec i tak do mnie rzekł: Najważniejsze co się czuje, słuchaj zawsze głosu ojca swego, hej!”[2]
oraz, kilka linijek dalej:
„Kiedy byłem, kiedy byłem dużym chłopcem, hej! Wziął mnie ojciec, wziął mnie ojciec i tak do mnie rzekł: Głosem ojca wciąż się kieruj – tylko forsa ważna w życiu jest”[3].
Kontaminując obie rady doszedł do wniosku, że najlepiej będzie gdy zakocha się nieszczęśliwie i zostanie poetą romantycznym. Była to pierwsza i jedyna samodzielna decyzja w jego życiu.
Młodość
Jak każdy prawdziwy romantyk nie mógł sobie znaleźć miejsca w życiu. Gdy koledzy ze szkoły szli do Powstania Listopadowego, on szedł do kibla, gdy koledzy walczyli pod Stoczkiem, on walczył pod pierzyną. Gdy jego koledzy szli na Sybir, on szedł na beer. To spowodowało trwały uraz w jego psychice, z czego zresztą, ze wszelkimi szczegółami i najdrobniejszymi niuansami spowiadał się każdemu kogo spotkał – czy kto tego chciał czy nie.
Podróże
Po upadku powstania zaczął szukać sobie miejsca w szerszym świecie, a nie tylko w naszym grajdołku. Zjechał całą Europę, ale niegdzie nie zatrzymał się na dłużej. Potem wrócił do kraju, ale również tu nie znalazł tego miejsca. jak pisął w liście do Augusta Cieszkowskiego:
„Złociutki! Szukam i szukam tego swojego miejsca i nie mogę znaleźć. Byłem w Szwajcarii, Francji, Włoszech i nawet w Koziej Wólce, ale nigdzie, powiadam Ci – nigdzie! – nie znalazłem tej cholernej tabliczki z napisem: To miejsce należy do Zygmunta Krasińskiego
. Nawet nie wiesz jak bardzo jestem załamany. Normalnie zgięło mnie w pół i nie mogę się wyprostować!...”[4].
Romanse Krasińskiego
Krasiński, w przeciwieństwie do innych polskich poetów tego okresu, był zamożnym człowiekiem. Był kimś takim jak, nie przymierzając – Ryszard Krauze. Mógł sobie pozwolić na kochanki i nałożnice, ale wolał „wieczną i niezniszczalną miłość po grób”. Najpierw obiecywał ją kuzynce – Amelii Załuskiej, a potem kolejno:
- Joannie Bobrowej,
- Delfinie Potockiej
- Elizie Branickiej
- Apolonii Chałupiec
- Stanisławie Ryster
- Babci Wiesi
- Twojej starej
- i komu tam jeszcze?
- kogoś pominąłem?
A i tak ożenił się z Branicką, bo była bogata.
Twórczość
Za granicą zaczął dużo pisać. Na przykład: Love Delfina
na murze delfinarium w Rzymie. Albo Mój stary to!
na murze cmentarza (co by to tak romantycznie wyglądało, no bo cmentarz przecież...!).
Ponadto napisał dwa dramaty: „Nie-boską komedię” i „Irydiona”, poemat „Przedświt” i wiekopomne „Psalmy przyszłości”, o których zapomnieli już jego współcześni.
Również kilka hektarów lasu poszło w cholerę, bo namiętnie oddawał się pisaniu listów do swojej ukochanej Delfiny, pełnych łez, czucia, tęsknot i temu podobnych dyrdymał. Mało tego – kolejne hektary poszły na przemiał, gdyż jakiś cymbał raczył je wydać.
Śmierć poety
Krasiński zmarł całkiem zwyczajnie, w Paryżu. Pochowano go w Opinogórze, a potem założono tam Muzeum Romantyzmu, wychodząc z założenia, że i tak cały ten Krasiński wygląda jak jedno wielkie muzeum, więc będzie to najlepsze miejsce na tego typu placówkę.