Sebastian Szczęsny
Ten artykuł dotyczy polskiego komentatora. Zobacz też hasła o innych osobach o tym imieniu. |
Ten artykuł jest pisany w stylu osoby (lub czego tam), której dotyczy i może nie być zrozumiały dla wszystkich. |
Co Robi Kranjec? Skacze!
- Sebastian Szczęsny i jego żarcik
Jestem bardzo szczęsny..., yyy szczęśliwy
- Sebastian Szczęsny tłumaczy wywiad Kamila Stocha na język polski
Mamy czterech Austriaków w pierwszej „trójce”... Yyy... Czterech Austriaków w pierwszej „czwórce”... Eee... Trzech Austriaków w pierwszej „czwórce” oczywiście.
- Sebastian Szczęsny podczas Turnieju Czterech Skoczni.
A oto na belce startowej Anders Bard... Bordee... eee... Burdel
- Sebastian Szczęsny podczas skoków w Engelbergu.
Można powiedzieć trzech z Czech... he... he...
- Szczęsny podczas konkursu w Lahti
Trzymajmy ręce za naszego skoczka.
- Sebek w Oberhofie podczas skoku Kamila Stocha
Nie wiem jak ja to liczyłem, że wyszło mi, że Miętus jest w serii finałowej...
- Szczęsny o swoim liczeniu w czasie niedzielnego konkursu w Predazzo w 2012 r.
Szablon:Tpolski matematyk i komentator skoków narciarskich, boksu oraz podnoszenia ciężarów. Były kombinator norweski, jednak wybrał skoki. Dobry, ładny, daleki i odległy komentator. Wysokie noty po 16,5 pkt. Jeden z najlepszych komentatorów na świecie, a niektórzy twierdzą, że nawet w Europie. Swoje najlepsze komentarze odpala zawsze w konkursie głównym. Ale jak wiadomo wszytko zależy od notów. Jego ulubionym daniem jest szpagetti, zwłaszcza na pięćdziesiątym centymetrze. Ulubieni skoczkowie to: Gregor Szlirecała, Tomas Morgensztoern, 38-letni Takanobu Okabe, Bjórn Ojnar Rómóren, Larsz Bysztołel, Robert „Robi” Kraniec, Wegard Hałkoł Sklep, jak jeden mąż, Misiael „Michi” Urman, Julian Muzziol, Martin Kot, Andi Kofla, Honza Matura i niejaki Kołdi. On jest znany z tego, że potrafi oddać kapitalny, długi, daleki skok z wielką gracją. Nienaganna sylwetka w locie i prosz bardzo, prosz bardzo!
Ulubione wypowiedzi
I co pan zrobił, panie Tomku?
- Przy nieudanym skoku Morgensterna
No a teraz para Jurij Tepes-Jaka Hvala, ale najpierw skacze Słoweniec
- Sebastian, na TCS w Oberstdorfie
To nie był błąd. To był wielbłąd
- Przy skoku któregoś z jego ulubieńców
Coś, coś się dzieje z naszymi skoczkami
- Gdy nasi skaczą słabo
...I te pięknie, równolegle ułożone narty. To już nie jest styl V
- Przy każdym skoku Bjørna Einara Romørena
Ależ wysoko nad zeskokiem szybuje!
- Co najmniej 3 razy w ciągu każdego konkursu
Ach, no i te punkty. Do punktów za odległość i noty doszły noty za wiatr i za belkę. Bardzo dużo, dużo się zrobiło tych składowych noty. Teraz trzeba z kalkulatorami siedzieć i liczyć, nieczytelne to jest. Bardzo, bardzo skomplikowane
- O nowym systemie punktowania
Wegard Hałkoł-Sklep [Vegard Haukoe-Sklett – przyp. red.] skoczył w Oberstdorfie 210 metrów, ale był dopiero siedemnasty przez ten nowy system
- Kiedykolwiek tylko chce zdyskredytować system przeliczania punktów za wiatr
Hmm, skok na odległość 144 metrów na skoczni, gdzie rekord wynosi 225,5 metra to raczej był podskok, a nie skok.
- O skoku Yuty Watase na skoczni mamuciej w Oberstdorfie.
Zaatakował powietrze!
- Skok któregoś z Japońców.
Na naszych ekranach Janne Ahonen. Nie ma go tutaj w Vikersund, spokojnie przygotowuje się w Lahti do mistrzostw świata.
- O Janne Ahonenie, który, zdaniem komentatora, jednocześnie był pod skocznią w Vikersund i w Lahti.
W kwalifikacjach poszło mu po japońsku „Jako tako”
- Komentarz przy skoku japońskiego skoczka w Innsbrucku
Ależ pofrunął Gregor Schlierenzauer! Cóż za niesamowity skok!
- Po skoku Gregora Schlierenzauera w Planicy w 2008 roku na 233.5 metra, później co każdy dobry skok Schlieriego.
Ależ poszybował!
- Po skoku każdego skoczka.
Tak jest! On potrafi komentować znakomicie na tylnych wiatrach. Tak daleko jeszcze nikt nie komentował, ale po powrocie Szarana z lodowiska zanotował lot do studia w Warszawie.
Sposób komentowania
Tak naprawdę jako pierwszy z komentatorów obrał wspaniały sposób na komentowanie skoków, a mianowicie odległość zawodnika uzależnia tylko od kierunku wiatru, a więc gdy zawodnik skoczy daleko, to znaczy że miał „silne podmuchy pod narty”, gdy skoczy blisko to znaczy że „mocno wiało z tyłu” (oczywiście wstążki na zeskoku wiszą nieruchomo, a chorągiewka trenera ani drgnie). Czyni go to niezwykłym fachowcem w dziedzinie określania kierunków wiatru. Jego słynne komentarze na temat odległości w stosunku do wiatru, słyszymy około 45 razy w pierwszej serii (pierwsza piątka jest już za dobra) i 25 razy w drugiej (jak wyżej). Nie ważne czy będzie to zawodnik z 5 numerem startowym, czy 40, ważne jaki będzie wiatr. Są też tacy co podejrzewają, że po prostu wymyśla sobie te całe historie, aby znacząco ułatwić sobie komentowanie. Gdy ktoś skoczy najdalej to zwykł mawiać: teraz on jest numerem 1. Potrafi to powtórzyć 20 razy w ciągu 1 serii
Poza tym Sebastian co najmniej 3 razy w trakcie konkursu musi przypomnieć widzom parametry skoczni, jak punkt „K”, Hill Size i rekord skoczni, oraz kto skoczył „tak daleko” i kiedy. Również co najmniej 3 razy przypomina zasady nowego systemu punktowania, co sprawia wrażenie, że pojął je już każdy, tylko nie Sebastian.
W wywiadach powtarza, że swoimi ciekawostkami chce zainteresować widza. Właśnie dlatego w każdym konkursie, w którym występuje Andreas Wank mówi: „Proszę Państwa Mistrza Świata Juniorów z Zakopanego w 2008 r. – Andreas Wank!”. Powtarza to również wtedy, kiedy zawodnik ten zakwalifikuje się do rundy finałowej. Według Sebastiana zawodnicy startujący w zawodach nie skaczą, lecz szybują. Sam Sebastian zgłosił się z prośbą do władz FIS, aby zmienić nazwę dyscypliny na „szybowanie na nartach”.
Bądź jak Sebastian
Chcesz być jak Sebastian? Nigdy nie możesz spamiętać przydomków skoczków narciarskich? Nic prostszego! Tajemnica Sebastiana jest prosta – znając nazwisko lub imię skoczka skracamy je do pierwszej sylaby, a na koniec dodajemy „i”. Stąd tylko Sebastian i nikt inny wie, że przydomek Morgenesterna to „Morgi”, Romana Koudelki „Koudi”, Roberta Kranjca „Robi”, Szlirencałera „Szliri”, a Kuettela „Andi”. Spróbuj!
Sebastian a nowy system liczenia punktów
Uzbrojony w kalkulator odejmuje bądź dodaje punkty za wiatr (w plecy lub pod narty), za obniżoną lub podwyższoną belkę, i twardo nie może pojąć dlaczego. Ale wie, że tak trzeba, choć jemu się to nie podoba. Wyjaśnienie jest proste. Wystarczy popatrzeć na poprzednie akapity. Wszak człowiek nie lubi zrywać ze swoimi przyzwyczajeniami. Bo jak w takiej sytuacji oceniać skoki przez wiatr? Te piekielne punkty! Ciągle nie może się pogodzić z tym, że Vegard-Haukoe Sklett, który skoczył 210 metrów, jest za jakimś Stefanem Thurnbichlerem, który skoczył dwadzieścia metrów krócej.
Zbrodnicza działalność z Markiem Rudzińskim
Wspólnie z Markiem Rudzińskim katują widzów Pucharu Świata w skokach narciarskich swoimi przegadanymi relacjami. Jeden chce wyjść mądrzej od drugiego, co sprawia, że w kółko powtarzają to samo, byle tylko drugiego było mniej słychać. W wyniku tego co 30 sekund możemy dowiedzieć się kto prowadzi w konkursie, kto jest drugi, kto trzeci oraz jakie są miejsca Polaków – to wszystko nawet jeśli w klasyfikacji nie zaszły żadne zmiany! Obaj panowie dbają także o odpowiednią edukację kibiców Turnieju Czterech Skoczni, przypominając na początku każdej transmisji zasady systemu KO, który obowiązuje dopiero od kilkunastu lat i nie każdy go jeszcze pojął. Dzięki panowie!
Sebastian a Tour de Pologne
Od kilku lat Sebastian towarzyszy kolarzom przemierzającym polskie drogi. A towarzyszy im na motocyklu, którym kieruje jakiś Niemiec (wygadał się podczas jednego z górskich etapów). Podczas transmisji co kilka minut następuje łączenie z Sebastianem w śmiesznym kasku. Komentarz Sebastiana zawsze jest taki sam. „W tej chwili jadę tutaj obok tej uciekającej grupki. Uciekająca (tu wstaw ilość uciekających kolarzy) zgodnie ze sobą współpracuje. Trzeba jednak przyznać, że najmocniejsze zmiany daje Polak. Kiedy on wysuwa się na czoło tej grupki, to wtedy nabiera ona niesamowitego rozpędu. W tej chwili przewaga uciekinierów nad peletonem wynosi już mniej niż minutę. Oglądam się za siebie i już 300 metrów z tyłu widać goniący peleton”. Poza czytaniem takich tekstów z kartki Sebastian przeszkadza dyrektorom sportowym polskich ekip, z którymi notorycznie rozmawia w każdym wejściu zadając głupkowate pytania.