Robert Kranjec

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Robert za chwilę wykona upadek, który na zawsze zmieni jego życie…

A teraz Kranjec… On potrafi skoczyć… Nie! Nie potrafi! Robert Kranjec nie potrafi skakać!

Włodek o Robercie

Kranjec! Przeleciał Kranjca! To znaczy Małysza!

Włodziu o tym samym.

Krzyczą słoweńscy kibice: Kranjec, Kranjec! Krańcówka chciałoby się rzec, ale już skoczył i znowu fatalnie!

Wiadomo kto wiadomo o kim.

Normalnie dobrze życzę Kranjcowi, ale niech tym razem zepsuje skok! Naprawdę niech tym razem zepsuje… ZEPSUŁ!!!'

Obiektywizm i bezstronność komentatorska w wykonaniu samego Mistrza.

Kranjec nie da rady. On źle skacze. Jest tu kiepski. Najpewniej krótki skok będzie. A jednak nie! Zaskoczył mnie, naprawdę!

Włodziu raz jeszcze.

No Kranjec, Kranjec… No… W życiu bym się tego po tobie nie spodziewał… Taki skok. Ty draniu! A tak źle skakał na treningach… No… I prowadzi… Ha, ha, ha! O 0,1 przed Hocke!

Tym razem „Nieśmiertelny” Bodzio Chruścicki o Kranjcu.

Hula jest obecnie pierwszym skoczkiem, który nie ma zapewnionego awansu… Ale poczekajmy, bo zostali jeszcze Peterka i Kranjec i właśnie oni moim zdaniem mogą zepsuć skoki.

„Nieśmiertelny” Bodzio Chruścicki znów o Kranjcu

No taaaaaak… Kranjec krótko tak jak się spodziewałem. On zawsze psuje skoki. Poniżej stu metrów i Hula jest w konkursie głównym.

Znów „Nieśmiertelny” Bodzio i znów o Kranjcu

Świetny skok Robiego Kranjca! Wspaniale Robi Kranjec!

Sebastian Szczęsny na wzór Niedoścignionego

Co „Robi” Kranjec? Skacze!

Dowcip o Kranjcu spopularyzowany pośrednio przez Sebastiana Szczęsnego

Im większa skocznia, tym lepsze miejsce.

Kranjec podaje własny przykład funkcji rosnącej

Robert Kranjec (ur. 16 lipca 1981 w Lublanie) – kaleki słoweński skoczek narciarski. Ofiara skoczni i Waltera Hofera.

Kariera[edytuj • edytuj kod]

Upadek i płytka[edytuj • edytuj kod]

Z przebiegiem kariery Roberta jest ściśle związany upadek na Velikance w Planicy. Po upadku na pięćdziesiąty metr zrobił 5 fikołków przez ponad dwieście metrów. W wyniku tego upadku połamał sobie żebra, uszkodził sobie łękotki w obu kolanach, złamał sobie kciuk w czterech miejscach i rękę w ośmiu. Te kontuzje były jednak niczym z koniecznością wstawienia mu do głowy metalowej płytki, co było efektem pęknięcia czaszki. Niestety, lekarze, wykonujący tę operację okazali się kompletnymi partaczami i od tego momentu owa, platynowa zresztą płytka, przemieszcza mu się w głowie.

Efekty przemieszczania się płytki[edytuj • edytuj kod]

Robert skacze dobrze lub źle w zależności od umiejscowienia się płytki. Jeśli leży tak jak powinna, Robert skacze przeciętnie. Jeśli się dociśnie do mózgu, skacze jak nigdy. Jednak jeśli płytka się odchyli, to skacze tak, jakby nigdy wcześniej nie skakał.

Jak płytka się przemieszcza?[edytuj • edytuj kod]

Odpowiedź jest bardzo prosta. Wystarczy, żeby Robert zrobił szybszy i gwałtowniejszy ruch głową, ewentualnie żeby nią o coś uderzył. Wyjaśniałoby to fatalną formę Roberta po upadku latem 2004 roku na skoczni we francuskim Courchevel. Płytka się odchyliła i skakał źle. Czasami wracała na miejsce i miewał pojedyncze dobre skoki. Taka sytuacja trwała kolejne lata.

Co Robert zamierza zrobić z płytką?[edytuj • edytuj kod]

Absolutnie nic, albowiem słusznie obawia się, że jak lekarze ją umocują na stałe, to umocują ją w tej „odchylonej” pozycji i jego kariera będzie zwyczajnie pozbawiona sensu.

Czy Robert ma jakieś korzyści z posiadania płytki w głowie?[edytuj • edytuj kod]

Tak… Są pewne drobne korzyści. Po pierwsze ma rentę inwalidzką, po drugie może parkować na miejscach przeznaczonych dla inwalidów, a po trzecie może startować na Igrzyskach Paraolimpijskich.

A czy są jakieś głębsze wady jej posiadania?[edytuj • edytuj kod]

Pojebało cię? Zastanawiasz się, czy płytka w głowie to fajna rzecz? Weź sobie kawałek blachy, wbij sobie ją w głowę, a potem pytaj, jeśli jeszcze będziesz w stanie!

Aha… A czy Robert odniósł jakieś sukcesy?[edytuj • edytuj kod]

Oczywiście! Gdy płytka docisnęła mu się do mózgu, co miało miejsce na początku sezonu 2005/2006, wygrał nawet jeden konkurs Pucharu Świata. Miał też szanse w sezonie 2008/2009, ale musiał sobie wybitnie przesrać u Hofera, bo po jego świetnych skokach, zawsze zmieniano belkę. Wygrał jeszcze w Bad Mitterndorf w 2010 roku. W życiowym sezonie 2011/2012 zwyciężył w konkursie PŚ na skoczni w Bad Mitterndorf (znowu…) oraz w Planicy (musiał wygrać, bo Słoweńcy spuściliby solidny wpierdol Robiemu za kompromitację). Przede wszystkim wygrał MŚ w Lotach Narciarskich w Vikersund (dzięki Tepeszowi), a dzień później zdobył z drużyną brąz. Zdobył Puchar Świata w Lotach Narciarskich za sezon 2011/2012 (bo Ito w Planicy myślał już, co będzie robił w wakacje). Do tego dochodzi kilka podiów w Pucharze Świata. Jednak utrzymujmy, że te sukcesy to nie sprawka Mirana, ale dociśnięcia się płytki do mózgu… Aha! Warto odnotować, że Robi Kranjec podczas drugiej serii MŚ zajebał 244 metry, co w tamtym momencie było już tylko o 2,5 metra gorszym wynikiem od rekordu skoczni króla Johana I.