Krzysztof Penderecki
Ten artykuł dotyczy polskiego kompozytora. Zobacz też hasła o innych osobach o tym imieniu. |
– Co wy tam, kurwa, gracie?! Kto wam to, kurwa, napisał?
– Pan to napisał, profesorze.
– Hmm… A, rzeczywiście!
- Krzysztof Penderecki dyskutujący o swojej kompozycji z koncertmistrzem
Krzysztof Penderecki (ur. 23 listopada 1933 w Dębicy, zm. 29 marca 2020) – polski kompozytor i dyrygent, jeden z najważniejszych przedstawicieli polskiej awangardy[1] oraz najwybitniejszy troll w historii muzyki.
Penderecki wsławił się tym, że wynalazł sonoryzm – styl muzyczny przypominający true norwegian black metal, w którym z jakiegoś powodu zrezygnowano z metrum, melodii i nastrojenia instrumentów, a wykonywany przez filharmoników używających piły zamiast smyczka z racji niemożności podpięcia się do wzmacniacza.
Kariera[edytuj • edytuj kod]
Pierwszym sukcesem Pendereckiego, odniesionym w 1959 roku, była wygrana w konkursie kompozytorskim – zdobył nagrody we wszystkich trzech kategoriach. Jak do tego doszło? Nie, nie przez to, o czym myślicie – otóż regulamin jasno zaznaczał, że zgłosić można tylko po jednym utworze spod ręki każdego kompozytora, ale Penderecki wciąż mógł zlecić przepisanie nut komuś innemu i opisując je innym pseudonimem. Tak powstał pierwszy rzut piewców jego geniuszu[2].
Rok później powstał utwór 21'37" 8'37", którego nikt nie chciał ani grać[3], ani tym bardziej słuchać, jako że zastosowane „jakości brzmieniowe” stały się inspiracją jedynie dla twórców horrorów. Niestety kontrowersyjny utwór o podobnym tytule już istniał i miał się dobrze, toteż Penderecki, gdy go zaproszono do Kraju Kwitnącej Czereśni, bez namysłu skreślił tytuł i tam już przedstawił dzieło jako Tren ofiarom Hiroszimy[4].
Z racji dużej ilości zamówień, Pender komponował szybko, a partytury pisał niedbale. Sprawiało to, że muzycy nie byli pewni, jakie dźwięki grać – nie wpływało w żaden sposób na brzmienie utworów, wszak te już od dawna sprawiały wrażenie, jakby dźwięki były losowo wstawiane przez człekokształtne. Barany jednak dostrzegły w tym kolejną cząstkę boskiego geniuszu i nazwały to „aleatoryzmem niezamierzonym”.
Lata później Penderecki jednak doszedł do wniosku, że awangarda to choroba młodości, przez którą każdy musi przejść i wrócił do komponowania konwencjonalnego. Barany zaś nie pogodziły się z tym, że mistrz ich opuścił i do dziś wykupują wszystkie wydania jego utworów oraz nabijają mu odsłuchania na Spotifaju, czym przyczyniły się nawet do zdobycia przez niego paru nagród Grammy.
Zobacz też[edytuj • edytuj kod]
Przypisy
To jest tylko zalążek artykułu z dziedziny muzyki. Jeśli wytrzymasz 10 minut w słuchawkach – rozbuduj go.