Poradnik:Jak podróżować autostopem po Norwegii

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Praktyczny poradnik:

Jak przeżyć autostopem Norwegię ???

Skandynawia, jak powszechnie wiadomo, nie należy do tych łatwych czy mono-krajobrazowych terenów (patrz Sahara), także potrzebne są pewne istotne przygotowania do takiej przygody. Ten praktyczny poradnik ma zapewnić Tobie i Twoim współtowarzyszom większe szanse przeżycia oraz uniknięcia błędów tych, którzy z takich wypraw nigdy nie wrócili. Obalamy pewne mity nagromadzone wokół przetrwania w Norwegii oraz samych warunków atmosferycznych. Zaznaczamy, że jest to wysoce praktyczny poradnik w wersji skróconej - zmaksymalizowanej skuteczności działania!

Po pierwsze jednak - jeśli przyszło Ci do głowy jechać na stopa do Skandynawii, kwalifikujesz się jako:

  • samobójca (to dobry pomysł! masz 70% prawdopodobieństwa sukcesu na starcie! hej, zresztą czy Norwegia to nie jest również stolica samobójców??)
  • Wikingiem (patrz tytuł poradnika, autostop drakkarem nie wchodzi w rachubę, nie liczy się, jest nie fair... zbyt duże szanse przeżycia, tu chodzi o survival! o przygodę! o ryzyko i o śmierć!)
  • Norwegiem ??? (cóż, jeśli jesteś Norwegiem bądź Norweżką, jesteś aktualnie w Polsce i czytasz ten poradnik z dużą dozą zrozumienia to radzimy się zgłosić do Ambasady Norweskiej, złożyć podanie o deportacje...Norwegowie nie stopują od lat, masz nas za idiotów? kto Cię przysłał?)
  • trollem (patrz podpunkt wyżej)
  • black metalowcem (czytaj dalej, to Twoja przygoda życia)
  • misjonarzem religijnym (wiesz co robisz, czytaj dalej, to Twoja przygoda życia)

OSTRZEŻENIE CO DO NADMIARU EKWIPUNKU

Cokolwiek Ci nie przyjdzie do głowy jako świetny pomysł na wyposażenie podczas tej podróży - przebranie za Świętego Mikołaja, rower górski, skóra renifera, maść na komary, rozmówki polsko-norweskie, tarcza z mithrilu, wiosła, głowy ofiar przy pasie, rewolwer, szubienica, corpse painting - pamiętaj, nie przyda Ci się !!!

Ten praktyczny poradnik ma Ci objaśnić jedną sprawę. Niczego nie możesz się spodziewać! Jeśli wrócisz żywym, w co wątpić mamy powody, Twoje doświadczenie nie będzie niczym przypominać campingu z przyjaciółmi, zwiedzania Chorwacji czy przejażdżki bryczką po Czechach. Jeśli widziałeś The Last Confession Of Alexander Pearce to wiesz o czym mówimy. Żaden ekwipunek nie zagwarantuje wam 100% pewności przetrwania.

Jasne, że możemy przez przypadek zawędrować na terytorium wiecznie uśmiechniętych Lapończyków. Pewnie. Wtedy taka skóra renifera może nam wykupić dość przyjemny pobyt, dobrą strawę bądź nawet i jakąś rozrywkę. Oczywiście, że nasze drogi mogą się też skrzyżować ze stadami dzikich owiec, chmarami górskich komarów lub much-mutantów. Pewnie. Faktycznie wtedy wyrzucanie tych głów przy pasie wydawałoby się zbędne.
Czy nawet maści...
Czy corpse paintingu (w Norwegii muchy-mutanty też słuchają black metalu, tam kto nie jest patriotą to jest nacjonalistą).
To również wielce prawdopodobne, że podczas trwania naszej wyprawy będziemy dość często spotykać ludzi, w sensie cywili, obywateli norweskich, metalowców, sklepikarzy, gazeciarzy, i innych muzyków. To pewne. Wtedy strój Świętego Mikołaja i rewolwer mogą również znaleźć swoje zastosowanie (pamiętaj o srebrnych kulach! mieszkańców Norwegii tyczą się te same zasady co wilkołaków i wampirów).

Ale zapamiętaj jedno, a przez cały ten praktyczny poradnik już my się upewnimy że to jedno akurat zapamiętasz, cokolwiek użyjesz by wyciąć/wypieprzyć/wyśliznąć Swoją drogę z tarapatów na pewno nie będzie to dobrze-podręcznikowo-zapakowany plecaczek ze wszystkim czego, zdaje się możesz potrzebować w ciężkich sytuacjach... improwizacja, w momentach krytycznych, moi przyjaciele - to klucz do przetrwania. Źródłem tej improwizacji jest Twoja głowa, masz jej tylko sztuk jedną, także postaraj się by Twoi wrogowie ucięli Ci ją na samym końcu!

EKWIPUNEK KTÓRY MOŻE CI SIĘ ZDAWAĆ UŻYTECZNY

telefon komórkowy

(robisz sobie z nas jaja ?? chcesz brać telefon komórkowy do Norwegii?? czy kiedykolwiek obiło Ci się o uszy o innych sieciach w Skandynawii niż rybackich?? czasami, gdy większość przejezdnych dróg będzie zamknięta [co zmniejsza Twoja szanse przeżycia do zera, +5% za każdego towarzysza podróży z Tobą] w okresie zimowym, miedzy sierpniem a majem, jedynym sposobem na komunikację między poszczególnymi łańcuchami górskimi to znaki dymne oraz echo - trochę dalej w tym praktycznym poradniku dowiesz się, że to również łatwo sprowadzi na Ciebie zagrożenie)

zapalniczki, benzynki, zapałki

(zapomnij, to jedynie zwiększa Twoją łatwopalność - przyczyna 60% zgonów w Norwegii, a już na pewno oznaczają 100% śmierć przy wjeździe do większości stolic black metalu w tamtym kraju, w sensie każda miejscowość powyżej jednego kościoła)

zbiorniki z wodą pitną

(to znów oznacza wzrost Twojej zamarzalności o 20% na każdy litr wody, który ze sobą niesiesz; oczywiście, jeśli nie potrafisz wytwarzać wody pitnej ze stalagmitów, stalagdytów, zamarzniętych skał lub ciał prehistorycznych zwierząt [czytaj jedyny gościnny pokarm na jaki możesz liczyć] możesz uważać się już na starcie za martwego!)

zapas jedzenia

(przelicz sobie wagę prowiantu, który chcesz zabrać, rozumiem, że myślisz tu bardziej o treściwych rzeczach typu konserwy, pasztety, suszone mięso, coś co zapewni nam pożywienie na długie tygodnie uwięzienia w przesmykach górskich, jaskiniach polodowcowych, czy przeprawianiu się przez pustkowia bezroślinności północy kraju, czy lodowych miast [ostrzegałem już przed lodowymi miastami? miejscowości zatrzymane w czasie przez lód, który zaskoczył miejscową ludność znienacka! obniżenia temperatur w Norwegii w ciągu jednej nocy potrafią sięgać do 60'C! w dół oczywiście! pamiętaj o ciepłym śpiworze!], po przeliczeniu wagi swojego prowiantu pomnóż ją sobie razy 10! tak, razy 10! a swoje siły przy tym obciążeniu podziel przez 10! z takim balastem jak Ty sobie wyobrażasz walkę ze skandynawską fauną i florą [lasy gradowe, muchy-mutanty, ludność cywilna, agresywne renifery, mewy, foki, trolle, oraz inni autostopowicze umierający z głodu])

ciepły śpiwór

(jeżeli myślisz, że z surowymi skandynawskimi warunkami atmosferycznymi wygrasz przy pomocy ciepłego śpiwora to faktycznie kwalifikujesz się jako samobójca! żadne tworzywo sztuczne nie uchroni Cię przed rozszalałą, żądną krwi, dziką zwierzyną! nie wolno Ci zasnąć! zapomnij o śpiworach, karimatach, poduszkach, krzesełku polowym, kapeluszu safari, zdjęciach rodziny, dokumentach i goglach narciarskich! wszystko to przybliży Cię tylko do elementu martwego krajobrazu Norwegii! to czego surowe warunki klimatyczne nie lubią najbardziej to cwaniacki uśmieszek autostopowicza mówiący 'damy sobie rade')

transparent z napisem "Bergen"

(...bądź Oslo, Kristiansand, Stavanger, Trondheim, bądź parę innych zaludnionych miejsc w Norwegii; otóż powiem tak: nie osiągniesz wiele informując swoich wrogów dokąd się wybierasz! dla przykładu: stojąc na skalistym zboczu z karteczką podającą nazwę jakiejś miejscowości oddalonej od Ciebie o bite 500km [zamkniętych dróg, nieprzekraczalnych łańcuchów górskich, małych hermetycznych wioseczek w których ludność kontroluje przyrost naturalny poprzez kanibalizm, tuneli w skałach, padliny drogowej], mając na plecach torbę z żarciem, karimatą, garnuszkami zwisającymi po bokach, wydaje Ci się że zwiększysz swoje szanse przetrwania, to grubo się mylisz - wędrowni kramarze, cyrkowcy lub inni domokrążcy w tamtych warunkach atmosferycznych oznaczają tylko jedno dla zbłąkanego auta: pożywienie, w najlepszym dla Ciebie scenariuszu uznają że jesteś humorystycznym samobójcą [statystyki norweskie mówią o pewnym znacznym odsetku autostopowiczów regularnie zjadanych przez niedźwiedzi])

mocne obuwie

(solidne buty często się przydają - to fakt; trudno wygrać mecz jeśli Twoja drużyna nie posiada odpowiednich butów, ściana wspinaczkowa też potrafi być pewnym wyzwaniem dla kogoś np. w kaloszach, to samo ma się ze stopowaniem w Skandynawii! każdy kalosz który nosisz zmniejsza Twoje prawdopodobieństwo przeżycia o 25%! w dół oczywiście! to samo się tyczy obuwia ochronnego, typu glany, no chyba że kwalifikujesz się jako samobójca na tej wyprawie wtedy odmrożenie sobie palców u stóp w pierwszej kolejności i pozbawienie Cie możliwości ucieczki przed lokalną ludnością może stanowić pewną atrakcję Twoich ostatnich momentów życia; jeśli jednak nie kwalifikujesz się, bardziej Ci się przyda broń masowego rażenia w walce z lokalną ludnością niż buty góralskie!)

latarka, flary, petardy, odzież odblaskowa

(ruszanie bez latarki, zimą na pole podbiegunowe, fakt, może wydawać się szalone! i z pewnością nie będzie to tak zabawne doświadczenie jak przejażdżka bryczką po Czechach o nie! weź pod uwagę jednak pewne znaczące zalety nieposiadania latarki w rejonach gdzie chciano by noc trwała tylko pół roku! weźmy chociażby pod uwagę tych wszystkich szaleńców o których ostatnio tak głośno! telewizyjna propaganda strachu stworzyła całą armię paranoików, którzy wydaliby ostatni majątek na najnowocześniejszą broń dalekosiężną by zniszczyć niewytłumaczalne światełko w ciemności! zapamiętaj tyle: jest ich więcej, są lepiej uzbrojeni od Ciebie i czekają tylko aż zapalisz tą cholerną latarkę!)

leki przeciwbólowe

(tak jak pisaliśmy wcześniej, posiadanie współtowarzyszy zwiększa Twoją szansę przeżycia o 5% za każdego z nich [Twoja w tym głowa by uświadomić ich o tym odpowiednio późno]; sprawa z lekami ma się tak, że opóźnienie Twojej reakcji, spowolnienie biegu czy brak wrażliwości na nagłe spadki temperatur są ostatnimi rzeczami z którymi chcielibyśmy się zmagać, gdy w rachubę wchodzi lokalna ludność bądź skandynawska fauna i flora; za to mocne leki przeciwbólowe znajdują jedyne zastosowanie jeśli przyjdzie nam poważnie rozważyć te dodatkowe 5% za każdego ze współtowarzyszy)

namiot przeciwdeszczowy z mostikierą

(słyszeliście kiedyś o wodzu indian, który czując że zbliża się koniec odchodzi w góry gdzie buduje sobie szałas i umiera w spokoju? no więc jeśli nie chcesz się obudzić z poderżniętym gardłem, odgryzioną nogą w kolanie, brakiem narządów wewnętrznych, to tak jak radziliśmy wcześniej zapomnij o latarce, trzymaj leki przeciwbólowe w sobie jedynie znanym miejscu oraz nie waż się zasnąć! jeśli jednak chcesz by namiot stał się Twoją trumną to dodatkowo możesz zostawić przy najbliższej jezdni swój transparent z nazwą miejscowości; jednakże Ci którzy chcą przeżyć tę wyprawę, a dla nich piszemy ten praktyczny poradnik, zadam wam tylko jedno pytanie: czy wiecie jak szybko płonie namiot? otóż równie szybko co zamarza i równie szybko co zostaje zeżarty przez skandynawską faunę i florę; zamiast namiotu radzimy zabrać parę markerów o kolorze czarnym - nie dość że są one łatwopalne co możemy wykorzystać w walce z lokalną ludnością to na dodatek zapewniają idealny kamuflaż gdy rozprowadzi się równomiernie po ciele, równie łatwo zabijają składem chemicznym większość insektów! przecież to Norwegia, czemu nie biały marker spytacie? jasne, ale jeśli myślisz, że podróżowanie w dzień zwiększy wasze szanse na przetrwanie to już jesteście martwi! przemieszczać się gdy zwierzyna śpi, atakować gdy wróg się nie spodziewa! także zapomnijcie o przeciwdeszczowym namiocie z moskitierą, to nie z deszczem walczymy, ani z komarami...)

aparat fotograficzny, kamera, ołówek, dyktafon

(cokolwiek chcesz ze sobą zabrać co jest w stanie zapisać to co tam przeżyjesz miej jednak na to uwadze: ci którzy potem będą to oglądać/słuchać mogą się zniechęcić do następnych podróży, a jak już wam w tajemnicy zdradziliśmy: +5% za każdego dodatkowego podróżującego - przemyśl to!; teraz tak, o tyle o ile robienie sobie fotek przy górach, padlinach drogowych, zorzach polarnych może wydawać się romantyczne, o tyle poważnie obniża to Twoje szanse na wyjście z tej wyprawy żywym; po pierwsze posiadanie zdjęć Twoich ex-współtowarzyszy [patrz +5%] może wyzwolić w Tobie potężne ilości żalu i braku woli przetrwania [patrz Chrześcijaństwo ], po drugie jakkolwiek ołówek wydaje się dość kamuflowalną i śmiertelnie efektowną bronią bliskiego kontaktu tak paradowanie z aparatami w tym skrajnie nacjonalistycznym kraju klasyfikuje was jako turyści, czyli pierwsza piątka na liście do całorocznego uboju, a i po trzecie, gdy wreszcie gdzieś na bezdrożach znajdą Twoje zwłoki ze zdjęciami/kliszami/nagraniami w plecaku zdradzisz miejsca odwiedzane przez autostopowiczów zmniejszając szanse na przeżycie swoim następcom o 30%!!!)

OSOBY NA TWEJ DRODZE KTÓRYM NIE MOŻNA UFAĆ

RENIFER, OWCA, ŁOŚ...

Można by dorzucić do tego jeszcze niedźwiedzia, już wiecie o co chodzi? Zauważyliście że w Norwegii nie błąkają się żadne bezpańskie psy lub koty? Nie wspomnę już o tym że gryzonie które nie ewoluowały do wzrostu 50cm i wyżej w zupełności zniknęły z tamtejszego ekosystemu... Przypadek?? A może 40% rok-rocznych zaginięć nieprzygotowanych autostopowiczów [coś co nie grozi wam po przeczytaniu tego praktycznego poradnika] to też przypadek? miej się na baczności! To wysoce zdradliwa ziemia; łosie, antylopy, wilki, rysie, foki, mewy, mogę tak wyliczać niebezpieczeństwa w nieskończoność... Zwracaj uwagę na czerwone oczy, jeśli nie są czerwone to masz może jeszcze szansę uciec!

GRUPKA DZIECI

Grupki dzieci patrolują w liczebności 3-5 osobników, tyle wynosi standardowa grupa zwiadowców, według naszych raportów - jeśli trafiliście na grupę liczącą więcej niż 5-7 osobników to może być szwadron egzekucyjny, a Twoja szansa na przetrwanie spada o 75%, jeżeli uzyskujesz wartości ujemne to często oznacza tortury, męki oraz wielogodzinne wykańczanie się w agonii, dlatego zawsze warto mieć ze sobą paru dodatkowych towarzyszy. Jeśli zostaniecie zahipnotyzowani przez grupkę dzieci najpewniej wprowadzą was w pułapkę i zaatakują z obu stron dwoma innymi grupami, wysoce wytrenowanymi i uzbrojonymi w kamienie i ostre sople - jeśli posiadasz jeszcze mocne leki przeciwbólowe to dobry moment by je teraz wszystkie wziąć! Jeżeli jednak nie dacie się zahipnotyzować przez grupkę dzieci, świetnie możemy się nimi posłużyć jako jeńcami na początku i, w dalszej podróży, jako pożywienie.

POLSCY TIROWCY

Smutna społeczna prawda jest taka, że gdy jesteście przedstawicielami polskiego narodu poza granicami swego państwa, to automatycznie zostaniecie wzięci za bezrobotnych alkoholików-uchodźców. Jest to jeden z powodów dla których trzeba się bronić przed ludnością lokalną (nikt nie lubi jak się im kradnie alkohol który tam jest na kartki)! Ale jest to też powód dla którego możecie liczyć na pomoc ze strony swoich rodaków. Tu w naszym praktycznym poradniku przyjrzymy się polskim tirowcom w Norwegii.

LOKALIZACJA: duży parking przy stacji Shell'a na trasie Norwegia-Szwecja przed norweską granicą
OKOLICE LOKALIZACJI: nie wiem czy ktokolwiek zauważył dotychczasowe częstokrotne pojawianie się pewnego słowa na literę "N" - również zawartego w tytule poradnika. Jasne, że okolice lokalizacji to śmiertelnie-niebezpieczne skały i lasy iglaste! W każdym razie, jeśli jeszcze nie spakowaliście przeciwdeszczowego namiotu z moskitierą to zróbcie to teraz. Jest to prawdopodobnie najlepiej usytuowane miejsce na rozbicie namiotu [w gęstwinach, w ukryciu, zamaskowani, przycupnięci, gotowi do oddania strzału!] także w sumie radzilibyśmy go gdzieś tam zakopać, by w drodze powrotnej z niego skorzystać. Tak! Uczyńcie to swoją bazą!
BUDYNKI: hotel, stacja benzynowa, nic więcej wartego uwagi pod kątem przetrwania...
ZASTOSOWANIE BUDYNKÓW:
a) HOTEL: tylko jeśli ma się pieniądze, a jeśli się je ma to nie jeździ się autostopem po Skandynawii, więc odpada
b) STACJA SHELL: a oto coś co wam ratuje życie - darmowa kawa, herbata + wrzątek!

*uwaga od autorów: a więc nie dość, że mamy dogodne miejsce do spania (przypomnijmy: skały, gęstwiny, lasy iglaste, namiot zakopany pod ziemią), mamy trasę przelotową (obowiązek noszenia odblaskowych kamizelek; brak kamizelki oznacza przemianę w padlinę drogową w nocy bądź liczne rany postrzałowe ze strony policji granicznej lub drogowej), paliwo (płacimy po tankowaniu, więc teoretycznie podczas ataku lokalnej ludności gdyby spaleniu ulegli nasi przeciwnicy, plus tiry, plus stacja paliw, mamy za razem zaliczone przetrwanie w na tym etapie, darmową broń łatwopalną, plus wrzątek!), to mamy jeszcze kawę !! - wiadomo kofeina, zwiększa przetrwanie o +10% za każdy dzień spożywania

TIROWCY:

W tej lokacji zostali oni rozmieszczeni tak, że po jednej stronie mamy tych co wracają a po drugiej tych co wjeżdżają w głębiny Norwegii. Możemy się u nich obkupić w ekwipunek zwiększający nasze przetrwanie w dalej podróży lub też w środki lecznicze po haniebnej ucieczce...

uwagi na boku:
  • pytacie najpierw o wódkę, whiskey, papierosy na sprzedaż - ta miejscówka to lokalna czarna dziura czarnego rynku (raz jest raz jej nie ma, ale jak jest to ma kolosalne przyciąganie!!!)
  • gdy zobaczycie wozy policyjne natychmiast załóżcie kamizelki odblaskowe i nie odpowiadajcie na żadne pytania dopóki nie zobaczycie wycelowanej w siebie broni (patrz podpunkt 'Jak nie odpowiadać na pytania by przeżyć')
  • zaproponujcie pieniądze za przejazd (to zapewni wam większą przychylność tirowców oraz oszczędzi wam wysłuchiwania niszczących żartów o kobietach, seksie, dupach, laskach, obciąganiu, rypaniu, i o innych bzdurach o których wiedzą tylko tirowcy spędzając większość swojego życia w fotelu obserwując jezdnię i znaki drogowe [jest teoria, że to te znaki mają w sobie pewną zaraźliwą zboczoność])
  • zapamiętajcie jedno, polscy tirowcy to przeciwieństwo norweskiej lokalnej ludności, z więc na jakiekolwiek pytania odpowiadajcie odwrotnie niż gdybyście to zrobili w stosunku do nich, w sensie ludności, nie tirowców, hej, gdybyście tirowcom mieli odpowiadać odwrotnie niż mielibyście im odpowiadać to pewnie wywieźliby was gdzieś zupełnie nie tam (zmniejsza to szanse na przetrwanie o co najmniej 30%, pamiętajcie o bonusie za towarzyszy!)
  • a! ani słowa o towarzyszach i bonusach! nie chodzi nam przecież o wzbudzanie niczyjej litości za spotkane nas udręki; wyobraźcie sobie po prostu że to przez co przechodzicie to jak wspomnienia z obozu koncentracyjnego lub wojny, tajemnice o tym co się stało zabieracie do grobu! a ich numery wykasujcie z telefonów po powrocie... proste! kiedyś, wiadomo, nie było telefonów komórkowych więc trzeba było pamiętać każdy numer - wyobraźcie sobie zatem jaka to była trauma gdy ktoś normalnie na jakiejś imprezie, już po wojnie, podaje komuś swój numer telefonu, który do złudzenia przypomina numer waszego kolegi z obozu...huh...tego nie chcemy!

INNI AUTOSTOPOWICZE

Teraz tak. Jest to praktyczny poradnik dlatego poruszamy wszelkie tematy tabu związane z prawdziwym doświadczeniem jeżdżenia na stopa po Norwegii (kanibalizm, szmuglerstwo, prostytucja, faszyzm, aborcja, kazirodztwo, pogaństwo, średniowieczna narkomania, morderstwa, defraudacja pieniędzy rządowych, oraz inne wyłudzenia: jedzenia, odzienia, paliwa, sprzętów elektronicznych, biletów na środki transportu publicznego, trzody chlewnej, obuwia... mam nadzieję że zdajecie sobie sprawę że możemy tak wymieniać w nieskończoność, zapamiętajcie jedno - autostop po Norwegii to nie jest jak zaglądanie w paszczę lwa [skąd w ogóle takie powiedzenie w Europie Wschodniej?? Nasza naturalna fauna i flora nigdy nie słyszała o lwach!] to jak całkowite wejście w jego wnętrzności i próba zbadania poziomu pH w żołądku!). Teraz co do tych innych autostopowiczów...
A więc wyobraźcie sobie, że wasza brygada wysiada z jakiegoś samochodu dostawczego; udało się wam wyłudzić trochę pożywienia na dalszą podróż, trochę pieniędzy na ewentualne wizyty w jakimś większym mieście gdzie są one jeszcze w obiegu (przypominamy: w Skandynawii do XV wieku walutą były 2-3 centymetrowe fragmenty ludzkich kości) oraz butelkę ciepłej kawy.
Wysiadacie z samochodu, rozglądacie się po okolicy (skały, lasy iglaste, stalagmity itd.) a w tym samym momencie po drugiej stronie jezdni (tak, bądźmy tak sympatyczni i nazywajmy te północne bezdroża jezdniami) spogląda na was grupka równie wychudzonych, brudnych i rannych...autostopowiczów!
Wdaliśmy się tu trochę w przydługawy dramatyzm, wiemy. Samo życie takim dramatycznym nie jest. Oto parę prostych i praktycznych instrukcji co zrobić z napotkanymi "innymi autostopowiczami".
*uwaga statystyczna na boku: od razu odpowiemy wam na nurtujące was pytania, czemu nie połączymy sił z napotkanymi autostopowiczami, kto jest za to winny oraz czemu to nie prowadzi do dalszej przyjaźni autostopowej, czyli wymieniania się numerami telefonów (co do numerów telefonicznych mamy nadzieję że kwestia jest już dość jasna!), pisania do siebie meili o tematyce podróżniczej, nazywania swoich zwierząt ich imionami, zapraszaniem się na święta czy zjazdy autostopowiczów.

1. Prawda egzystencjalna

Czy mając na parę-naście hektarów niskostanów iglastych tylko jedno drzewo jabłoni oraz owce zwiększamy swoje szanse na przetrwanie zwiększając popyt na te jabłka i owcę? Nie. Gdyż zmniejszamy nasze prawdopodobieństwo na dostanie choćby kawałka jabłka, nie mówiąc już o zoofilii. Czyli można powiedzieć, że nasza szansa na przetrwanie jest odwrotnie proporcjonalna do popytu na produkty zapewniające nam to przetrwanie, czyli odwrotnie proporcjonalne do liczby chętnych, czyli chcących przeżyć, czyli autostopowiczów...

2. Kto jest winny temu, że się jednak z nimi nie zaprzyjaźnimy ?

Proszę sobie wyobrazić samochód który ma nieskończoną liczbę siedzeń. Tak. Teraz proszę sobie wyobrazić nieskończoność takich samochodów jeżdżących po tej "jezdni" przy której spotykamy naszych "innych autostopowiczów". Jest was 3 plus ich 3 - jasne ładujemy się razem do auta w którym już siedzi 5-osobowa rodzina w środku i wymieniamy się adresami i numerami telefonów! Jasne. Jak wiele mamy przypadków śmiertelnych w annałach podróżowania autostopem po Norwegii tak jeszcze nikt nie doniósł o podobnej przygodnie!
Jeżeli nadal nie widzicie o co nam tutaj chodzi to proszę sobie sprawdzić liczbę populacji tego kraju. Podzielcie sobie ją przez 3, by otrzymać średnią liczbę samochodów w kraju, a potem podzielcie sobie ją przez liczbę wszystkich przejezdnych tras na mapie tego kraju. Otrzymany ułamek pomnóżcie sobie przez ujemne prawdopodobieństwo, że akurat o tej godzinie, ktoś będzie wracał sam autem kombi lub busem by móc zabrać was wszystkich do tej jabłoni i owcy!!! Dżizas...
...
Zmierzamy tylko do tego, że wszystkiemu są winne wielkie koncerny samochodowe projektujące auta, które mieszczą w sobie maksymalnie do 5 osób i to zakładając, że nikt nie ma nadwagi... Absurd! Nie mówiąc już o kierowcy plus 3-ech uzbrojonych osobach wożących ze sobą worki z fragmentami ciał innych autostopowiczów oraz skrzynką jabłek.

NAZIŚCI

Tak. Naziści. Nie możemy pozwolić sobie na ignorowanie mniej prawdopodobnych zagrożeń tylko dlatego że wciąż istnieją ludzie którzy nie wierzą że naziści wciąż istnieją! Jeżeli widzieliście film Dead_Snow to wiecie o co chodzi.
Norwegia była okupywana podczas II-ej Wojny Światowej i naziści mieli tam niektóre ze swoich ważniejszych, północnych punktów przerzutu. Przerzutu czego, nie wiemy. Zresztą to nie umniejsza wartości tego praktycznego poradnika. Nikt nie wie co oni tam przerzucali! Fakt pozostaje faktem, że w Norwegii naziści, technicznie rzecz biorąc to właściwie ich zombie, śpią w śniegu i strzegą swoich złupionych, europejskich łupów [swoją drogą, co za ironia losu, najpierw wikingowie łupili Europę, a potem europejscy naziści złupili wikingów; cóż, w każdym razie coś jest nie tak z tymi germanami].
Teraz tak. Jeśli jesteś wikingiem to zrozumiemy Twoją chęć zemsty, również zrozumiemy jeśli jesteś samobójcą. Zemsta ma swój romantyzm i tragizm, jest to jednak praktyczny poradnik w którym jednak nie będziemy się zajmować tematem zemsty na faszystach.
To nie zmienia faktu, że nadal możecie się na nich natknąć. Szczególnie w rejonach Aurlandsfjorden, gdzie hitlerowcy mieli swój zabytkowy hotel na szczycie jednej z gór, z której zresztą zrzucano różnych nieoczytanych delikwentów [powstał już praktyczny poradnik "Jak zabić nazistów?"]. W każdym razie, to co nas interesuje - to przetrwanie! Naziści strzegą swych skarbów, tak? Autostopowiczostwo samo w sobie nie ma celów zarobkowych, więc nie dotykamy ich złota, zwiększamy swoje szanse na przetrwanie. Proste. [Jeśli jednak ma cele zarobkowe, patrzcie poradnik "Jak zabić Zombie"]

AUTOKAR Z TURYSTAMI

Przypominamy. Ten poradnik nie został napisany, ani dla ludzi poniżej 21 roku życia, ani dla ludzi o słabych nerwach, ani dla kogoś kto nigdy nie jechał autostopem. Bo jeśli kiedykolwiek jechaliście autostopem to wiecie co to znaczy autokar turystyczny. Wiecie, jakie są szanse, że się zatrzyma. Wiecie jaki wyraz twarzy będą mieli ludzie nim jadący oraz jaki gest ujrzycie przez tylną szybę... Taak. Autobusy z turystami.
To jest właśnie coś, czego chcemy stopując po Skandynawii. To jest miejsce w którym to autobusy turystyczne boją się autostopowiczów a nie autostopowicze autobusów. Skandynawia to miejsce w którym prawdopodobieństwo na przetrwanie całego autobusu z turystami jest mniejsze niż autostopowicza z namiotem, telefonem komórkowym, garnkami po bokach oraz telewizorem 32 cale na plecach - zaznaczam - bez towarzyszy! Spytacie dlaczego... Otóż, z pewnością nie dlatego, że tam nadal rządzą monarchie i nie dlatego że liczba policjantów jest mniejsza niż bezrobotnych, których jest mniej niż 1% populacji oraz nie dlatego że większość drug jest nieprzejezdnych. Oj, nie.
Rozproszenie demograficzne moi drodzy..
Uwierzcie, że nikt prócz jakiejś samotnej, zbłąkanej gdzieś w iglastym lesie owcy nie usłyszy wrzasku 50 ludzi podgrzewanych żywcem do temperatury wrzenia przy pomocy naszych łatwopalnych markerów!