Tomasz Pochwała

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 00:07, 15 kwi 2007 autorstwa Homo.niewiadomo (dyskusja • edycje) (zamiana słowa "upadek" na "skok" w pierwszym cytacie (cytacie Włodka :-))
„Nielot” podczas „chodzenia na nartach” w trakcie upadku na Letalnicy

JEZUS MARIA!!!

Włodek widząc skok Tomasza Pochwały na Letalnicy

Pochwale nie należy się pochwała za ten skok

Włodek o jednym ze skoków Tomasza Pochwały

Tomasz „Nielot” Pochwała (ur. 7 maja 1983 w Zakopanem) – polski skoczek narciarski. Musiał zostać skoczkiem. Urodził się pod skocznią, jego dziadek był kombinatorem norweskim, jego ojciec był narciarzem, no to on musiał zostać skoczkiem. Według Apoloniusza Tajnera miał potencjał na to, aby zastąpić Adama Małysza i osiągać podobne (jeśli nie większe) sukcesy. Tak, każdy początkujący skoczek jest potencjalnym mistrzem. Często pojawiał się w Pucharze Świata, gdzie ciągnął go za sobą Polo Tajner. Niestety, brak chęci (on MUSIAŁ zostać skoczkiem) i warunków do treningu, sprawiły, że stał się, najpierw przeciętniakiem, a potem cieniasem. W końcu zaczął powtarzać popisy słynnego Eddiego Edwardsa i przylgnął do niego pseudonim „Nielot”.

Upadek w Planicy na Letalnicy

Tak. Któregoś dnia, podczas treningu na mamuciej skoczni w słoweńskiej Planicy nasz nielot miał oddać skok. Nie wiadomo co strzeliło A. Tajnerowi, aby zabrać go na mamuta. Tak czy siak, dał mu możliwość zabicia się, a przynajmniej połamania sobie kości. Tomasz skorzystał z tej drugiej opcji. Po wyjściu z progu huknął plecami o zeskok, łamiąc sobie żebra i parę innych, mniejszych kości. Wtedy wszyscy mieli nadzieję, że po upadku „Nielot” dojdzie do siebie, odbije się od dna i zacznie zdobywać laury. Niestety, Pochwała uderzył w dno i przebił je na wylot. Po rehabilitacji skakał tak tragicznie, że wysyłali go nie tylko na konkursy Pucharu Kontynentalnego, ale nawet na konkursy Pucharu FIS. Teraz Kariera Pochwały dogorywa. Na dodatek Polski Związek Narciarski postanowił, że utworzy kadrę oldbojów, gdzie umieszczą biednego Tomasza, który przecież jest „młodym i ciągle obiecującym skoczkiem”.