Dave Mustaine
Ten artykuł dotyczy amerykańskiego gitarzysty. Zobacz też hasła o innych osobach o tym imieniu. |
Dave? Ten koleś chyba urodził się z końską podkową w dupie.
- James Hetfield o byłym gitarzyście Metalliki
Jestem zmęczony trasą, nuży mnie Megadeth, kiepsko się bawię... a ty nie chcesz, żebym chlał, więc dla odmiany ćpam Valium.
- Dave do swojej żony o przymusowej abstynencji w trasie
Dave Mustaine (ur. 13 września 1961) – amerykański muzyk metalowy, który wywarł znikomy wpływ na muzykę metalową, za to przyczynił się do wzrostu sprzedaży alkoholu w jego rodzinnym mieście Black Mesa. Powszechnie znany ze swojej konsekwencji i bezkonfliktowości.
W młodzieńczych latach pił razem z Jamesem Hetfieldem i Larsem Ulrichem, ale że kiedyś zajebali mu kratę browarów i wypili je bez niego, wypieprzył ich z Megadeth. Ci w odwecie założyli Metallikę i utarli mu nosa wydając najbardziej tró albumy metalowe wszech czasów, Load i Reload.
Jego muzyka charakteryzuje się zrzynaniem wszystkiego, ze wszystkich i wszystkich; riffy podpieprzone Metallice, wokal zgapiony od Popcorna z Acid Drinkers, muzycy zapierniczeni skąd się dało. Słowem, dno z wielką dziurą. Łatwo rozpoznawalny jest też jego skrzeczący charakterystyczny głos.
Życiorys[edytuj • edytuj kod]
Kiedy mama Dave'a była w ciąży, jego ojciec stwierdził, że ma dosyć bachorów i kazał jej dokonać aborcji. Ta w odpowiedzi spakowała swoje graty, wzięła pod pachę wszystkie trzy córki i wyprowadziła się. Przez całą ciążę Mustaine senior ganiał za rodziną, próbując zmusić ich do powrotu. Kiedy w końcu ich dopadł, mama Dave'a ukryła nowo narodzonego synka w dziupli. Stamtąd został porwany przez dzikie wombaty, które nauczyły go grać na gitarze i wychowały na metalowca. Zmuszały go jednak do niewolniczej pracy przy sortowaniu podpierniczanych z okolicznych farm jajek, więc przy pierwszej sposobności rudzielec wystrzelał całą swoją przybraną rodzinkę i zwiał do Los Angeles. Wtedy też poprzysiągł zemstę na swoich prawdziwych rodzicach – postanowił, że odpłaci im z nawiązką za zgotowanie mu zjebanego dzieciństwa. W międzyczasie nauczył się palić trawę, podrywać dupy i grać do metronomu.
Któregoś dnia podczas lektury świerszczyka poważnego pisma dla dojrzałych mężczyzn wyhaczył ogłoszenie niejakiego Larsa Ulricha o castingu do filmu dla panów kochających inaczej fanów glam metalu. W przerwie między ujęciami Mustaine zaczął się nudzić i brzdąkać na gitarze należącej do kolegi z obsady, którym okazał się być James Hetfield. Ulrichowi tak się spodobało, że postanowił rzucić film w cholerę i założyć zespół. Do bandy doczłapał jeszcze niejaki Ron Weasley McGovney.
Paręnaście koncertów i kilkaset krat piwa później, Dave zauważył, że ktoś notorycznie podpierdala mu nachosy na zagrychę. Po wnikliwym dochodzeniu okazało się, że za wszystkim stoi McGovney. Wkurwiony Mustaine stwierdził, że taka zniewaga siłą rzeczy musi się skończyć rozlewem krwi, więc w pijackim widzie dokonał sabotażu jego basu – wlał do niego całą zawartość butelki z piwem. Sam zainteresowany ledwo przeżył – wedle jego relacji, „to było szokujące przeżycie”. W trosce o swoją dupę opuścił zespół.
Po dołączeniu do zespołu Cliffa Burtona panowie pojechali nagrywać swoją debiutancką płytę na wschodnie wybrzeże. W tamtym czasie impreza tak się rozkręciła, że Mustaine odzyskał film dopiero po dwóch miesiącach i obczaił, że Lars i spółka zapierniczyli jego piosenki, a on wylądował z powrotem w Los Angeles, z nowym składem, i, uwaga uwaga, na wokalu. Zszokowany takim obrotem spraw Dave wpadł w deprechę i zaczął brać herę. Reszta też zaczęła, żeby nie było mu smutno samemu. W takim składzie Megadeth dojechał do 1987. Miarka się przebrała, gdy okazało się, że bębniarz i drugi wioślarz przepili cały zestaw perkusyjny. Rozgoryczony Dave, poprzedzając ten czyn perswazją bezpośrednią wywalił ich z zespołu, zmontował na szybciora jakiś nowy składzik, wydał jakąś płytę i ruszył w świat. Po koncercie w Dublinie tak się schlał tamtejszym Guinessem, że naszczał swojemu basiście do walizki. Ten się obraził i poszedł na odwyk. Wkrótce potem odeszła reszta.
Po powrocie do domu i zastaniu tam trzeźwiutkiego jak świnia Juniora złapał doła, zapodał sobie działkę hery i ruszył w cholerę. Po drodze złapał gumę, ale na szczęście podjechało do niego dwóch miłych panów i zamówiło mu taksówkę. Po obudzeniu się Dave stwierdził, że znalazł się w jakimś dziwnym pokoju bez klamek. Co więcej, co jakiś czas zaglądał do niego jakiś miły pan starający się go przekonać o wyższości zabawy z małymi chłopcami nad narkotykami. Przerażony rudzielec dał stamtąd drapaka i schował się w studio, gdzie wraz z Juniorem i nowymi kumplami od flachy, Nickiem Menzą i Martym Friedmanem spłodzili Rust in Peace.
Od tamtej pory życie Mustaine'a było pasmem sukcesów – wydawał płyty z Megadeth, ćpał, jechał w trasę, chlał i szedł na odwyk, niekoniecznie w tej kolejności. Niestety, pewnego dnia, brak żony w klinice odwykowej tak dał mu się we znaki, że jego lewa ręka wypowiedziała mu posłuszeństwo i przeszła na emeryturę. Pozbawiony możliwości grania na czymkolwiek Dave postanowił nawrócić się i uwierzyć w Boga, żeby mógł mu osobiście nawrzucać. Przerażony mistrzostwem rudzielca w rzucaniu inwektywami Stwórca postanowił oddać mu rękę, żeby tylko się zamknął. Zadowolony Dave grzecznie podziękował, zmontował kolejny skład i zaczął produkować kolejne płyty i jeździć po świecie. Taki stan rzeczy utrzymuje się do dziś.
Ciekawostki[edytuj • edytuj kod]
- Dave dobrowolnie poddał się odwykowi, żeby, jak twierdzi, pomóc innym w walce z narkotykami. Siedemnaście razy. W sumie Dave ze swoimi podopiecznymi zwyciężyli walkę z ponad dwiema tonami dragów.
- Poznał swojego wieloletniego basistę, Juniora, po przywaleniu na kacu doniczką w jego okno.
- Chciał przyjąć Larsa i spółkę z powrotem do Megadeth, ale ci nawrzucali mu w wywiadzie i się rozmyślił
- Dostał Nobla w dziedzinie science-fiction za swoją autobiografię
- Jego kawałki są tak zajebiste, że sam nie umie zagrać ich w Guitar Hero
- Mustaine wystąpił w serialu Kaczor Dodgers chociaż pewnie o tym nie wie[1]
- Kocha skrycie Justina Biebera. Ostatnio nawet nagrał z nim kawałek, w celu poznania tajników jego nieziemskiego wokalu.
- Jest nielubiany przez dolnośląskich i mazowieckich metalowców.
- Według wielu jest uważany za największego filozofa chodzącego po Ziemi dzięki swoim „mądrym” wypowiedziom.