Rewolucja francuska: Różnice pomiędzy wersjami
M (Wycofano ostatnie edycje autorstwa 46.204.3.39; przywrócono ostatnią wersję autorstwa Runab.) Znacznik: rewert |
|||
Linia 50: | Linia 50: | ||
== Republika == |
== Republika == |
||
[[Plik:Robespierre exécutant le bourreau.jpg|200px|thumb|''I dlaczego nie chce biegać w kółko jak kurczak?'']] |
[[Plik:Robespierre exécutant le bourreau.jpg|200px|thumb|''I dlaczego nie chce biegać w kółko jak kurczak?'']] |
||
Po zakończeniu wojny Robespierre doszedł do wniosku, że ludowi wypada zorganizować w nagrodę jakieś igrzyska, skoro chleba |
Po zakończeniu wojny Robespierre doszedł do wniosku, że ludowi wypada zorganizować w nagrodę jakieś igrzyska, skoro chleba nadal nie było. Do tego celu postanowił wykorzystać króla, który i tak nic nie robił tylko siedział w pałacu i psuł powietrze. Aby zaakcentować swoją pasję do ułamków, przywódca rewolucji postanowił skonstruować specjalną maszynę, która pozwoli podzielić tłuste cielsko władcy na kawałki. Z uwagi na ograniczony budżet poprzestano jednak tylko na wariancie pozwalającym odcinać jedynie głowę, które ktoś oryginalnie nazwał gilotyną. Premiera urządzenia została przewidziana na [[11 grudnia]] [[1792]] roku. |
||
Ku zaskoczeniu wszystkich zgromadzonych na Placu Rewolucji, po odcięciu głowy, król nie zaczął biegać w kółko jak poddany dekapitacji [[kurczak]], lecz po prostu sflaczał i przestał się ruszać. Pomimo że kilku pieniaczy żądało zwrotu pieniędzy za bilety, uroczystość została uznana za udaną. Otworzyło to Robespierre'owi drogę do władzy w państwie, na razie jednak pozwolił porządzić komu innemu, samemu zamiarując przyjść, gdy brudna robota zostanie wykonana. |
Ku zaskoczeniu wszystkich zgromadzonych na Placu Rewolucji, po odcięciu głowy, król nie zaczął biegać w kółko jak poddany dekapitacji [[kurczak]], lecz po prostu sflaczał i przestał się ruszać. Pomimo że kilku pieniaczy żądało zwrotu pieniędzy za bilety, uroczystość została uznana za udaną. Otworzyło to Robespierre'owi drogę do władzy w państwie, na razie jednak pozwolił porządzić komu innemu, samemu zamiarując przyjść, gdy brudna robota zostanie wykonana. |
Aktualna wersja na dzień 17:44, 7 cze 2022
Liberté, égalité, fraternité
- Francuz o rewolucji
Rewolucja francuska – masowe badania matematyczne polegające na odejmowanie ułamków o ¼ przeprowadzone na terenie Francji w latach 1789–1794. Choć głównym celem naukowców była zamiana procentów na ułamki, badano także powstawanie równań z jedną niewiadomą, przy doborze kierując się metodą przeciwnych współczynników. Z kronikarskiego obowiązku wypada nadmienić, że przy okazji ścięto łeb królowi.
Sytuacja przedrewolucyjna[edytuj • edytuj kod]
Nim przystąpiono do prostych obliczeń, w kraju rósł niepokój. Wielu naukowców było zatrwożonych kondycją francuskiej matematyki, zwracając uwagę na liczne błędy i uchybienia, głównie w zakresie proporcji. Społeczeństwo francuskie podzielone było na trzy stany (duchowieństwo, szlachta oraz mieszczanie i chłopi), lecz ktoś słusznie zauważył, że gdzieś musi tkwić błąd, gdyż akcenty rozkładały się nie po ≃33.3%, lecz odpowiednio 1-1-98. Zaczęto bojkotować liczydło jako zawodne narzędzie badań naukowych, postanawiając zarazem przywrócić równiejsze proporcje przy pomocy jakiegoś innego tworu. Drugoobiegowy traktat O wyższości gilotyny nad liczydłem zaczął robić furorę. Sytuacja po pewnym czasie stała się w pełni klarowna: hejterów liczydła było już tylu, że nie pozostało nic innego, jak tylko przystąpić do testów przy pomocy nowej zabawki. Ogłoszono pierwsze nabory chętnych.
Pierwsi chętni[edytuj • edytuj kod]
Było ich tak wielu, że w tej całej masie entuzjastów nowej matematyki ludzie ci stali się ledwo widzialni, co może prokurować podejrzenia, iż chętnych nie było wcale. Nieprawda, byli, tylko po prostu nie wiedzieli, że są chętni, dopiero później im to uświadomiono. Nie zmienia to jednak faktu, że akcję naboru należało odpowiednio zdynamizować.
Społeczeństwo francuskie[edytuj • edytuj kod]
Ponieważ chętni jakoś nie wystawali przed szereg, matematycy podjęli decyzję o utworzeniu sztucznego szeregu liczbowego, rekrutującego się ze wszystkich warstw społeczeństwa francuskiego, na które, jak wspomniano wyżej składali się odpowiednio:
- duchowni – w liczbie ok. 120 tys. Byli oni przy okazji posiadaczami ok. 10% ziemi w skali całego kraju. Z reguły świetnie wykształceni, oczytani, wiedzieli, że fondue nie bierzemy w gołe łapy.
- szlachta – jej liczebność szacowano wg różnych źródeł na ponad 180 tys. członków. Płaciła wewnętrzny podatek liniowy – wszyscy po 0%, paliła na stosie liczydła, zawierała ze sobą związki kazirodcze, tropiła w swoich szeregach wszystkich, którzy nie wykazywali się krztyną sodomii oraz robiła inne rzeczy, za które matka daje Ci szlaban, bo ma 50 lat, jest wkurwiona i co gorsza, nie chce wyprowadzić się z domu, by się wreszcie usamodzielnić.
- chłopi – ok. 25 milionów. Represjonowani od wieków, symbol francuskiej niedoli tamtego okresu. Byli nieludzko zmuszani do mycia rączek, musieli dbać o czystość kołtunów, nie byli zbyt wyedukowani i nadal się dziwili, czemu w miejscu świeżo ukopanej i oddanej do użytku latryny zaczął rosnąć dąb. Często nie mogli nawet opuścić własnego domostwa, by np. udać na wycieczkę do Rzymu i zobaczyć sobie Koloseum. Co to, to nie. I tak już ledwo się trzyma. A skąd szlachcic miałby pewność, że chłop nie będzie chciał Koloseum dotknąć, opierać się czy usiąść na nim?! Właśnie w ten sposób zostają wszędzie ruiny!
Ponieważ naczelnym nakazem projektu było zrównanie proporcji, przy tej liczebności nie było innej opcji, niż tylko zrównanie w dół do najniższej możliwej liczebnie grupy stanowej. A zatem po poziomu duchowieństwa, odpowiednio w liczbie 60 tys. szlachciców i nieco większej 24 mln 880 tys. chłopa. Gdy końcu będzie nas 360 tys., przekonywali matematycy, nasza nauka odzyska dawny blask. Trzeba przyznać, że projekt zakończył się olbrzymim sukcesem i Francuzi byli już tylko o krok od wyeliminowania takich średniowiecznych przeżytków jak ciemnota, liczydło czy rachmistrz spisowy.
Kto za to odpowiadał?[edytuj • edytuj kod]
Badania naukowe to jedno, a sprawiedliwość to drugie. Ktoś tych uchybień musiał być winny. Winnego znaleziono szybko w postaci panującego Ludwika XVI z dynastii Burbonów. Zaczęto nagłaśniać liczne przypadki zbrodni i myślozbrodni na terenie całego kraju. Komuś król złośliwie sprezentował liczydło, ktoś doniósł, że w restauracji władca zjadł kotleta, którego nie było w karcie dań i choć ten tłumaczył policjantom oraz tajniakom, że naprawdę nie chciał go zamówić i że był to czysty zbieg okoliczności, jego los był przypieczętowany. Oliwy do ognia dolała jego żona Maria Antonina Austriaczka, kobieta o powierzchowności szpadla i erudycji głowonoga, która komentując klęskę nieurodzaju, jaka dotknęła chłopów latem 1791, powiedziała, żeby jedli… ciastka. Chłopi zareagowali oburzeniem i hasłem Na szafot z tą noobką.
Małżeństwo zorientowało się w swoim ciężkim położeniu i podjęło próbę opuszczenia kraju. Próbę jak się okazało nieudaną. Już drugiego dnia ucieczki zostali rozpoznani w Varennes przebrani za mieszczan. Uwagę mieszkańca miasta Jeana Baptista Droueta zwróciło nienaturalne zachowanie Marii Antoniny.
Zburzenie Bastylii[edytuj • edytuj kod]
Nim jednak los pary królewskiej został na dobre przesądzony w imię zachwianej pozycji matematyki francuskiej, doszło dwa lata wcześniej do bezprecedensowego aktu wandalizmu. Obawiając się odwrócenia korzystnych dla siebie uchwał i zablokowania ich przez króla, mieszczanie zaczęli poszukiwać rozpaczliwie broni, by sytuacji dla nich krytycznej postrzelać i porykoszetować sobie trochę w stronę szlachty. Zapadła decyzja o szturmie na wielkie stołeczne więzienie Bastylię, jako symbol ucisku, niewoli oraz przepełnienia zakładów odosobnienia.
Bezprecedensowość szturmu polegała przede wszystkim na tym, że po raz pierwszy w historii podkop wychodził spoza terenu więzienia, a nie z jego czeluści, a problem przepełnienia więzień postanowiono rozwiązać, poprzez jego wysadzenie w powietrze i wypuszczenie na wolność wszystkich kryminalistów, jacy się tam znajdowali[1]. Trzeba przyznać, że nie było ich tam wielu. Tradycyjnie już markiz de Sade, który znowu nawiał komuś z łóżka przed śniadaniem, a oprócz niego zorganizowana grupa niepłacących alimentów, oczywiście z chęcią popełnienia masowych mordów na wypisaną czole oraz grupa kilku czubków bawiących się w dla siebie tylko zrozumiałą zabawę.
Zabawa została brutalnie przerwana została przerwana 14 lipca 1789 zdobyciem twierdzy, której namiestników natychmiast wcielono do programu badań nad odejmowaniem ułamków.
Deklaracja Praw Człowieka i Obywatela[edytuj • edytuj kod]
Jak łatwo przewidzieć, chłopom nie spodobały się tak duże nakłady inwestycyjne na matematyczne programy badawcze. Zaczęli więc wysypywać zboże na tory trakty celem zwrócenia na siebie uwagi. Do dzisiejszych czasów zachował się przekaz jednego z przywódców buntu, André Leppaira, zapisane przez jednego z duchownych spod Paryża:
Wpierw chciałbym zaznaczyć, że Ludwik XVI musi odejść. To niedopuszczalne, ażeby osoba nie mająca pojęcia o tym, co dzieje się państwie sprawowała tak wysokie stanowisko. Ja powiem więcej: To jest zwyczajne chamstwo i prostactwo. A robić nie ma komu! Dlatego powtarzam, Ludwik XVI musi odejść! |
Zmusiło to władze francuskie do zmiany szczególnego położenia matematyków w państwie. Znosiła je właśnie Deklaracja, która gwarantowała każdemu obywatelowi prawo do wybierania sobie koloru gatek, obrzucania epitetami każdego, kto się nawinie, oraz możliwość darmowego skoku do Rowu Mariańskiego w betonowych butach.
Niestety, nie sprawiło to, że chłopi pozbierali porozsypywane wcześniej zboże, co stało się przyczyną wybuchu klęski głodu w państwie. Zresztą, jakby to zbieranie miało wyglądać? Ludzie mieli chleb z brudnego zboża jeść? Ciastka są znacznie lepsze!
Widząc, że źle się dzieje w kraju, król obarczył całą winą Zgromadzenie Narodowe, które bezczelnie ograniczyło mu prawa. A przecież gdyby on nie zechciał, nad Francją nie wzeszłoby nawet słońce. W obliczu tak wielkiej niesprawiedliwości Ludwik miał tylko jedno rozwiązanie: uciec z kraju. Nie udało mu się to jednak. Prawdopodobnie winę za to ponosił jakiś Polak, którego do emigracji skłoniły delikatnie rosyjskie bądź pruskie wojska[2] i który postanowił zemścić się za brak pomocy Rzplitej ze strony Francuzów.
Monarchia konstytucyjna[edytuj • edytuj kod]
W międzyczasie do władzy na prawicy zdążył dojść niejaki Maximilien de Robespierre, radykalny zwolennik ułamkowej teorii dziejów. Ponieważ jednak nad wyraz dobrze przestudiował metodę małych kroczków, postanowił w pierwszej kolejności poprzestać na uchwaleniu konstytucji, która, co prawda, zawierała z grubsza to samo, co Deklaracja, ale za to miała bardziej chwytliwą nazwę. Jedyną nowością był trójpodział władzy, który pozwalał dorwać się do żłoba większym grupom społecznym niż dotychczas. Ponadto, od momentu jej uchwalenia, król musiał pytać o pozwolenie na wyjście do toalety.
Takim potraktowaniem monarchy przeraził się z kolei cesarz austriacki, Franciszek II, który lubił długo przesiadywać w kiblu i chętnie oddawał się tam rozważaniom nad filozofią bytu. Nakazał więc natychmiastowe rozpoczęcie zbrojeń celem najazdu niewyżytych fanatyków ułamków. Lud francuski okazał się jednak chętnym do pomocy i już niebawem udało się nie tylko odeprzeć siły austriackie, ale i zająć trochę ziemi. Parę lat później Lenin spróbuje zrobić podobnie… Zdaniem niektórych historyków winę za klęskę Austrii również ponoszą Polacy, którzy zjedli zapasy Wurstów i wypili całe Bier będące na wyposażeniu armii.
Republika[edytuj • edytuj kod]
Po zakończeniu wojny Robespierre doszedł do wniosku, że ludowi wypada zorganizować w nagrodę jakieś igrzyska, skoro chleba nadal nie było. Do tego celu postanowił wykorzystać króla, który i tak nic nie robił tylko siedział w pałacu i psuł powietrze. Aby zaakcentować swoją pasję do ułamków, przywódca rewolucji postanowił skonstruować specjalną maszynę, która pozwoli podzielić tłuste cielsko władcy na kawałki. Z uwagi na ograniczony budżet poprzestano jednak tylko na wariancie pozwalającym odcinać jedynie głowę, które ktoś oryginalnie nazwał gilotyną. Premiera urządzenia została przewidziana na 11 grudnia 1792 roku.
Ku zaskoczeniu wszystkich zgromadzonych na Placu Rewolucji, po odcięciu głowy, król nie zaczął biegać w kółko jak poddany dekapitacji kurczak, lecz po prostu sflaczał i przestał się ruszać. Pomimo że kilku pieniaczy żądało zwrotu pieniędzy za bilety, uroczystość została uznana za udaną. Otworzyło to Robespierre'owi drogę do władzy w państwie, na razie jednak pozwolił porządzić komu innemu, samemu zamiarując przyjść, gdy brudna robota zostanie wykonana.
Nie mógł jednak czekać zbyt długo, gdyż niebawem zaczął mieć pełne uniesień sny o dzieleniu ludzi na ułamki. Gdy jednak w końcu zdecydował się dorwać do władzy, nie rządził zbyt długo. Już w 1794 roku padł ofiarą własnego urządzenia. I również nie biegał jak kurczak.
Wykończyli go, podobnie jak i resztę miłośników ułamków, ludzie z konkurencyjnego ugrupowania termidorian. W zamian proponowali bezgraniczne uwielbienie dla astronomii. Znalazło to aprobatę cesarza austriackiego, co pozwoliło zakończyć bezrozumne wyżynanie na granicy i pozwoliło zastąpić wyżynaniem rozumnym wewnątrz państwa francuskiego. Gdy ilość obywateli został zmniejszona do dwie trzecie stanu przedrewolucyjnego, znowu zorientowano się, że coś się nie zgadza. Po kolejnym masowym wyżynaniu się przy użyciu nowej zabawki, władze przejął Dyrektoriat.
Napoleon[edytuj • edytuj kod]
Ku zaskoczeniu wszystkich rządy Dyrektoriatu nie sprawiły, że Francja z dnia na dzień stała się krajem mlekiem i miodem płynącym. Wręcz przeciwnie, decyzje takie jak wspomaganie Stowarzyszenia Zjednoczonych Irlandczyków i Ich Rozbudowanych Anormalnych Koniczynek (w skrócie SZIIIRAK), sprawiły, że odnowił się konflikt między nimi, a resztą cywilizowanego świata.
Dostarczyło to wody na młyn pewnemu niskiemu człowiekowi o wielkich zapędach dyktatorskich, Jarosławowi Kaczyńskiemu Napoleonowi Bonaparte. 9 listopada 1798 postanowił zakończyć wreszcie farsę i postanowił stać się ni mniej ni więcej tylko pochodną Dyrektoriatu, przejmując władzę, sugestywnie grożąc zdemolowaniem Paryża.
Ciekawostki[edytuj • edytuj kod]
- Francja w okresie rewolucji była skłócona z niemal wszystkimi państwami w Europie. Nawet z Watykanem, gdyż duchownych przerabiano na nauczycieli matematyki, a kościoły przerabiano na Świątynie Rozumu, w których całkowano zamiast się modlić.
- W ramach rozwoju intelektualnego społeczeństwa wprowadzono specjalny kalendarz rewolucyjny, w którym każdy dzień nazywał się inaczej, a nazwy pochodziły m. in. od gatunków roślin i narzędzi rolniczych. Prawdopodobnie armia rewolucyjna była niewydajna, bo nikt nie był w stanie ich zapamiętać.
- Dla równowagi wprowadzono też przejrzysty system metryczny. Tak, gdyby nie rewolucja francuska, dziś używalibyśmy łokci czy innych piędzi.
- Rewolucjoniści nie przejmowali się ekologią. Zwłoki zgilotynowanych wrzucali wprost do Sekwany[3].
- Wszyscy przywódcy rewolucji byli masonami.
Zobacz też[edytuj • edytuj kod]
- Jean-Paul Marat
- Maria Antonina Austriaczka
- Maksymilian Robespierre
- Napoleon Bonaparte
- rewolucja lipcowa
Przypisy