Pesa Gama

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Bardzo rzadkie zdjęcie spalinowej Gamy w ruchu; lokomotywa wykraczyła się kwadrans później
Elektryczna Gama KolMazu

Pesa Gama – seria lokomotyw elektrycznych i spalinowych, produkowanych przez, a jakże, Pojazdy Eksperymentalne Szczególnie Awaryjne. Kandydat naszych czasów do zdetronizowania wszelkich siódemek, epok i suk, zażarty konkurent Dragonów i Griffinów.

Historia

Kiedy Pesa przekształciła się z zakładów napraw taboru w fabrykę nowych pociągów, pewna mądra głowa spostrzegła, że w Polsce od kilkunastu lat nie produkuje się żadnych nowych lokomotyw, a te, które jeżdżą, znajdują się między drugą a piątą śmiercią techniczną. Gdy Pesa zdążyła wyrobić sobie „renomę” u kolejarzy, a politycy ochrzcili ją Narodową Fabryką Wszystkiego, Co Po Szynach Jeździć Będzie™, bydgoska szopa dostała grant na stworzenie lokomotywy tak wspaniałej, że ludzie będą klaskać na peronach, a mikole będą piać z zachwytu, gdy tylko ją ujrzą na szlaku. Jak widać obecnie hehe, nie do końca wyszło, i gama jest zajebistym tego przykładem.

Charakterystyka

Nawet czajniczek, no no, szacun!

Jak to w Pesie bywa, nawet wyszło, choć nie tak, jak sobie wszyscy życzyli. Gamy Narodowego Przewoźnika istotnie wywołują emocje u pasażerów, głównie złość, frustrację, niemoc i wszelkie inne kurwice. Powód? Większość Gam albo już się zepsuła, albo za moment to zrobią, dzięki czemu na niektórych połączeniach częściej kursuje autobus zastępczy niż pociąg, a jeśli na szopie w Rzeszowie znaleziono sprawną Gamę, najdalej za godzinę padnie gdzieś w polu, skazując pasażerów na powrót do domu przez siedem godzin zamiast trzech.

Kolejną charakterystyczną cechą Gamy jest podejrzanie znajomy przód[1], za którym inspiracją była gumowa kacza z wodogłowiem dla psów z chińczyka, i ten który projektował ten wyrób czoło podobny wciągnął za dużo koksu, bo ten sam przód znajdziemy w innym złomie cudzie z tej samej fabryki (Czyt.: Pesa Link). Poza tym z wyglądu nieszczególnie się wyróżnia, jest niewiele dłuższa od siódemki. Występuje w wariancie elektrycznym i spalinowym, choć producent zarzeka się, że jeśli będzie trzeba, to wersję elektryczno-spalinową też złoży. Biorąc pod uwagę awaryjność spalinówek, przewoźnicy mogą być jednak spokojni – taka hybryda po złożeniu nie byłaby w stanie opuścić bocznicy producenta o własnych siłach i trzeba będzie wezwać stonkę po pomoc.

Kto się tym wozi?

  • PKP Intercity – dziesięć sztuk SU160, z czego około dwie sprawne. Przewoźnik nie widzi problemu, bo taniej skołować autobusy zastępcze, producent jest zadowolony, bo nikt nie zgłasza problemów, tylko pasażerowie dostają kurwicy diametralnej.
  • KolMaz – dwie sztuki 111Eb dołączone do dwudziestu dwóch piętrusów, również od Pesy. Specjalnie pomyślane do pracy w systemie pchaj-ciągnij[2]. Zazwyczaj ciągną pociągi do Radomia i Skierniewic[3].
  • Prywaciarze – wyłącznie elektryczne, głównie wożą kontenery z Karsznic albo kwas siarkowy do Lubina.

Przypisy

  1. Może z Multipli, a może jednak od Linka? Nie wiadomo…
  2. Takie trochę EZT, tyle że wagon sterowniczy jest z jednej strony, a z drugiej podpinasz lokomotywę
  3. Z powrotem zaś pchają, taka to magia!