Pesa 214M
Pesa 214M – szynobus szrotobus jednoczłonowy tylko odrobinę większy od żelazka. Ze względu na gabaryty puszczany w szczycie przewozowym na najbardziej oblegane linie bez druta (i z drutem) w promieniu kilkudziesięciu albo i więcej kilometrów. Firmowany przez Pesę, ale część sprzętu natłukł powiązany z fabryką z kuj-pomu Zakład Niszczący Tabor Kolejowy we wsi z nazwy przypominającej miasto, w którym przesiaduje Aleksander Łukaszenka.
Odmiany[edytuj • edytuj kod]
SA106[edytuj • edytuj kod]
Pierwszy produkt Pesy to była po prostu stara Bonanza, do której wstawiono silnik wyjęty z koparki Caterpillar, obniżono podłogę w środku i zabudowano dwie kabiny sterownicze, coby toto mogło jeździć bez dodatkowego ciężkiego sprzętu z przodu. Kolejne sztuki były już budowane od podstaw, jednak rozwiązania ze starej Bonanzy nadal były aż nadto widoczne. Od jedenastej sztuki zmieniła się morda tego wynalazku na tą stosowaną wcześniej w SA132. Właściwie nic to nie dawało, co najwyżej +10 do szpanu. Silnik tego sprzętu był wystarczająco mocny żeby uciągnąć na haku jeden wagon pasażerski, ale konstruktor przy projektowaniu był zalany w pestkę i przez to zapomniano dodać możliwość jego grzania, dlatego też takie składy były widziane głównie zimą. Ktoś bowiem odkrył, że – podobnie jak SM42 PKP Intercity – w SA106 jest możliwość grzania ciągniętego pudła niczym. Jednak firma której nazwa powstała ze słynnego zawołania najszybszej myszy w Meksyku nie połapała się w tym i zamówiła na miejscu pięć doczep SA123 z własnym grzaniem i kabiną sterowniczą (przez co niektóre pociągi w kuj-pomie to tak naprawdę popychy – jak w przypadku piętrusów Kolei Mazowieckich).
SA103[edytuj • edytuj kod]
Właściwie wszystko to co wyżej, tyle że silnik wstawili słabszy i przez to nie ma siły by ciągać bonanzę (z SA123 też sobie nie poradzi). Pomimo że powstał później niż SA106, ma niższy numerek. Dlaczego? Otóż pierwotnie SA103 miał być górską wersją poznańskiego potworka. Jednak że taki nigdy nie powstał, a w międzyczasie natworzyło się żelazek, Kolzłomów, a także sprowadzono jakiś niemiecki złom i numerki się wyczerpały, przydzielono wolny numerek taki jaki był.
SA135[edytuj • edytuj kod]
W pierwszych modelach tej wersji, wyprodukowanych w Bydgoszczy, wnętrze całkowicie się zmieniło. Niestety, nie na lepsze. Układ siedzeń typu autobusowego spowodował, że miejsca na nogi było mniej niż w Mercedesie Vario. Mińsk na szczęście poprawił to i w kolejnych modelach wróciło wnętrze z Bonanzy. Obie wersje bardzo łatwo rozróżnić patrząc na nie z zewnątrz – bydgoski szrotobus jest obły i nic nie wystaje. Wersja z Mińska jest kanciata, a dodatkowo górne światło sterczy.
Właściwości[edytuj • edytuj kod]
- Każdy z nich ma w końcu wózki zamiast pojedynczych osi. Niestety, tylko jeden z nich jest napędowy…
- …co nie przeszkadza im wspinać się na takie ekstrema jak Szklarska Poręba czy Kudowa-Zdrój;
- Ze względu na swoje gabaryty puszczane na najbardziej oblegane trasy, zwłaszcza w godzinach szczytu;
- W lecie, oprócz stałych linii, widać je również na liniach nadmorskich np. Koszalin–Mielno, Sławno–Darłowo czy Lębork–Łeba, skutkiem czego pasażerowie wolą stać w korkach jadąc podobnej pojemności busami;
- Mogą współpracować z większymi wozami serii 218M oraz rekinami, czego i tak nie robią (czasami co najwyżej ściągną zepsutego Kolzłoma).