Bitwa o krzyż (2010)

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 22:28, 26 paź 2010 autorstwa Emdegger (dyskusja • edycje) (Przywrócono przedostatnią wersję, jej autor to Tomta1. Autor wycofanej wersji to 89.76.207.254.)

Szablon:Box

colspan=2 style="text-align:center;" | USMC.jpg
Bitwa o krzyż pod Pałacem Prezydenckim
Konflikt Powyborczy rokosz PiS
Data od 3 sierpnia 2010, godz. 13.00
do 2 grudnia 2024, godz. 14:33
Miejsce Warszawa, okolice Pałacu Prezydenckiego
Wynik Zwycięstwo sił narodowej prawicy
Strony
Obrońcy krzyża Żydomasoneria
Dowódcy
Siły
Straty
  • dwóch policjantów ogłuszonych zniczami
  • trwały uraz w psychice ludzi obdarzonych zdrowym rozsądkiem

Bitwa o krzyż (2010) – największa bitwa w historii IV RP.

Zaczniemy od kawału

  • Ilu Polaków trzeba żeby ściąć jedno drzewo?
  • 96 i 1 samolot.

Przebieg bitwy

Pierwsze starcie

Zaczęło się całkiem niewinnie. Najpierw spadł jakiś samolot, gdzieś, kiedyś, z naszym zacnym prezydentem na pokładzie. Potem było już tylko lepiej. Harcerze postawili krzyż pod Pałacem Prezydenckim i zaczęło się! Po zakończeniu żałoby narodowej uznano, że po cholerę ten krzyż ma tutaj dalej stać?! Lepiej będzie go przenieść do kościoła. I tak postanowiono.

Kiedy oficjalne informacje o przeniesieniu krzyża zostały udostępnione prasie, rozgorzały pierwsze walki. Babcie, uzbrojone w znicze i moherowe berety, z radiami na ramionach, z których wydobywały się pierwsze psalmy, zaczęły wyklinać policjantów. Rozpoczęły się pierwsze przepychanki. Pierwsze babcie rzucały się z niesamowitą siłą na policjantów, używając tajemnych mocy, ukrytych w ich pomarszczonych ustach.

Ostatecznie krzyża nie przeniesiono. Został na swoim miejscu, wraz z wieszającymi się na nim kobietami i mężczyznami, którzy nie mieli nic innego do roboty.


Tablica

Efekt kontrofensywy obrońców

Kiedy pod Pałacem Prezydenckim trwały modły, a do policjantów dzwonili pierwsi mieszkańcy miasta, zirytowani wkuSłuchacz jedynego słusznego radia ocenzurował ten niegodny fragment ich modlitwami, zapadła decyzja o powieszeniu tablicy przy Pałacu. Ale to nie rozwiązało sprawy. Oburzeni tym, że tablicę powieszono w ciszy, bez salw armatnich i przenoszenia portretu Leszka po całym mieście obrońcy krzyża uznali, że trzeba działać. Krótko po powieszeniu tablicy została ona sprofanowana przez jednego z obrońców. Rzucono w nią słoikiem z fekaliami. Rząd postanowił nie brać sobie tego do serca i od razu zamówiono odpowiednich ludzi do czyszczenia tego burdelu. Ale chodźmy dalej.

Drugie starcie

Postanowiono spróbować przenieść krzyż jeszcze raz. Tym razem impreza rozkręciła się na dobre i bez interwencji policji się nie obeszło. Odgrodzono bydło od krzyża i w końcu, po wielu bojach, przekleństwach i innych, czysto polskich, zachowaniach, krzyż przeniesiono.

Dalsze wydarzenia

A co z obrońcami krzyża? Żyją dalej, mieszając się w tłumie katolików i udając rozumnych ludzi. Policjantów, którzy odnieśli rany fizyczne od uderzeń torebek i zniczy odwieziono do szpitali, a tych z obrażeniami psychicznymi zostawiono samym sobie - bo co rząd obchodzi, że jakiś policjant moczy się w nocy do łóżka, gdyż śnią mu się obrońcy? [2]

Pod krzyżem nadal trwają modły, lecz to już nic nie zmieni – krzyża nie ma i nie będzie. O ile oczywiście nikt go tam nie przyniesie. Znając jednak Polaków, niedługo wszyscy o tym zapomną. Ale – póki pamięć jest[3] – na razie bitwa trwa nadal.

Przypisy

  1. Ucieszyłeś się? Nic z tego, ty emerytowany ubolu!
  2. Istotnie, wiele.
  3. Czyli na jakieś dwa, może trzy tygodnie.

Zobacz też