SU45
BES SĘSU!!
- Jasiu Śmietana o kasacji tych jakże pięknych lokomotyw
SU45 – PRL-owska kopalnia smrodu. Wiele jej egzemplarzy czeka na kasację z powybijanymi szybami lub bez świateł. Jak większość polskich lokomotyw miała nastawnik, który był w rzeczywistości kierownicą od Syrenki. Był też oczywiście powyklejany beżową, zawsze brudną taśmą klejącą. Jest to po prostu siódemka po modernizacji byczek po podróbce. Najczęściej ciągnie pociąg „San” z Przemyśla do Kołobrzegu i tak przez ćwierć trasy, gdyż w Lublinie jest zamieniana na budynia, siódemkę lub świnię. Obecnie zastępowana przez zakupione w PESIE złomy SU160.
Historia
Pewnego dnia w Zakładach Cegielskiego w Poznaniu był sobie pewien inżynier, który zaprojektował lokomotywę SP45. Zaczęto ją więc produkować. Po kilku króciutkich miesiącach okazało się, że lokomotywa zdołała uciągnąć nawet pociąg towarowy! Lokomotywa posiadała sprowadzony z Hameryki kocioł parowy zasilany uranem. Po wyczerpaniu się złóż uranu zdemontowano jednak kocioł i dano elektryczne ogrzewanie, przez co lokomotywa otrzymała oznaczenie SU45.
Pamiętać należy, że pierwsze egzemplarze miały dla maszynistów pewną pulę rozrywek dodatkowych, takich jak możliwość wylecenia z torów tudzież zapłony paliwa (z powodu kiepskich przewodów paliwowych). Niestety, w HCP szybko się zorientowali i kolejne egzemplarze nie miały już tego rodzaju atrakcji. Jednak okazało się, że usunięcie tych rozrywek kosztowało tak dużo, że brakło pieniędzy na zastosowane w pierwszych egzemplarzach czuwaki aktywne. Z tego powodu reszta otrzymała czuwaki pasywne, co z kolei dawało możliwość robienia natychmiastowej zbiórki wszystkich pasażerów w pierwszym wagonie (jeśli maszynista zasnął, wyskoczył mu Naczelny Newsweeka albo był tak wkny na kierownika pociągu tudzież pasażerów, że chciał dać im nauczkę).
SU45 w żargonie
- Są nazywane sukami od kodu SU w nazwie;
- Lokomotywa jest też nazywana Fiatem, od silników zdemontowanych z Kaszlaka.
Występowanie
Lokomotywownie i bocznice w całej Polsce.