Nonźródła:Drony

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru

Jak ja nienawidzę dronów. Odkąd można kupić to dziadostwo za kilkadziesiąt ziko, w społeczeństwie obudził się od dawna uśpiony wirus nieznanej dotąd odmiany januszostwa i teraz wszyscy je kupują jak pojebani. Dawniej modele samolotów czy śmigłowców kosztowały nieco więcej i wymagały posiadania określonej wiedzy, bez której się roztrzaskiwały po dwóch minutach, więc amatorów przedmiotów latających o poziomie skomplikowania przekraczającym samolocik z papieru było można ze świecą szukać.

Dobra, prostemu człowiekowi nie można mieć za złe, że podnieca się wszystkim, co da się wskazać paluchem i powiedzieć o kurwa, to lata! oraz że zrobi se filmik przedstawiający chałupę, ogródek i stodołę z lotu ptaka – mamy w końcu XXI wiek, niech se używają.

No ale kurwa, czemu to musi tak bzyczeć? Mi by było zwyczajnie wstyd się z tym pokazać publicznie, bo – czy tego chcesz, czy nie – to jebane bzyczenie wysyła do otoczenia komunikat hehe, patrzcie, jaka zaawansowana technologia! całe osiemdziesiąt złoty wydałem! Coś na zasadzie pokazywania się w drogim, sportowym aucie lub w limuzynie, tyle że w wersji dla plebsu.

Kiedy słyszę ten jedyny, niepowtarzalny i wyróżniający się na skali wkurwiania dźwięk, specjalnie ostentacyjnie odwracam głowę i nie patrzę, żeby sobie janusz nie pomyślał, że mnie to interesuje. Kiedyś specjalnie podszedłem bliżej i tylko spojrzałem mu głęboko w oczy, wysyłając niewerbalny komunikat a gówno mnie obchodzą te drony-srony! I wiecie co? Gul mu skoczył, krew zawrzała, crocsy się skurczyły, a wąs natychmiast osiwiał. W ogóle facet byłby się zesrał – utrzymał ładunek tylko dlatego, że, jak powszechnie wiadomo, żal dupę ściska i jego zwieracz w tym stanie mógłby wytrzymać nawet w próżni kosmicznej.