Radlin
Radlin – gigantyczna aglomeracja miejska zagubiona gdzieś wśród hałd województwa śląskiego. Wciśnięty pomiędzy dużo większy Wodzisław Śląski i Rybnik udowadnia, że nie trzeba dużym miastem być, by margines dobry mieć. W Radlinie warto poznać wiele osób, wręcz należałoby wstąpić do kultowej już restauracji Po Byku na należyty trunek po ciężkim dniu pracy w polu i przywoitego kebsa.
Radlin posiada słynny na cały świat herb, na którym widnieje mniszek lekarski wetknięty w żółte serce. Sweetaśne.
Głównym atutem mieszkańców Radlina jest to, iż przyzwyczaili się już do smrodu. Żyją w warunkach, w których przeciętny gdańszczanin dawno dostałby gruźlicy i na nią umarł. Dym jest tu na porządku dziennym. Można go powąchać, a nawet zobaczyć. Uprzejmie proszę o zabranie masek tlenowych.
Dzielnice
- Biertułtowy – najważniejsza część miasta, szczyci się kilkoma budynkami o liczbie pięter większej niż 2 Kościołem oraz basenem z fontanny.
- Marcel – nazwa wzięła się od miejscowej kopalni węgla kamiennego. Jak się łatwo domyślić, obejmuje tereny kopalniane (łącznie z taką dupną hałdą) oraz tzw. familoki, dawniej mieszkania dla pracowników kopalni. Obecnie ich piękną architekturą zachwycają się okoliczni przegrani, którzy z tego właśnie powodu licznie zamieszkują tenże obszar miasta.
- Centrum – dzielnica-widmo. Nikt nie wie gdzie to jest. Niektórzy upierają się, że tam mieszkają. Teoretycznie gdzieś pomiędzy Biertułtowami a Marcelem, ale nikt nigdy tam nie był.
- Obszary – dzielnica składa się w dużej mierze z pól, lasów, łąk i nieużytków, między którymi w prymitywnych warunkach żyją nieliczni tubylcy, tacy jak pasikonik, kuna leśna czy paprotka leśna.
- Głożyny – rolnicza dzielnia, graniczy z Wodzisławiem Śląskim. Najsławniejszym mieszkańcem Głożyn był swego czasu fotoradar.
- Radlin II – historyczne centrum, miejsce, gdzie wszystko się zaczęło, matecznik, ojcowizna i źródłosłów nazwy miasta. To stąd wyszli protoplaści radlińskich rodów, przegonili klacze taraskie i założyli radliński gród! Problem w tym, że znajduje się to poza Radlinem.
Miejsca warte uwagi
- NOT Górnicza Strzecha – remiza nr 1 w województwie; każdy szacowny mieszkaniec tegoż miasta miał tu komunię, ślub i gwarki. Warto zwiedzić ciekawy ogród. Główną atrakcją jest zardzewiała huśtawka bez siedzenia.
- MOSiR – ulubione miejsce spędzania czasu w upalne dni każdego radlińskiego nastolatka. Największe atrakcje to basen i… w sumie nie ma tu nic ciekawego oprócz basenu. Panuje na nim totalna samowolka, gdyż ratownicy wszystko mają w de, a ich ulubione zajęcie to czytanie gazet. MOSiR jest zazwyczaj zamknięty miesiąc przed wakacjami do połowy wakacji.
- Fontanna na rynku (?) – zawsze w lato można wykąpać się i poopalać do czasu wypdolenia przez tutejszą policję. Dorośli straszą dzieci by nie zatykały dyszlów fontanny ponieważ z MOSiR-u przyjdzie pan Wiesio i cię zleje (Co nie przeszkadza młodzieży wpychać tam szyszek czy innego korka).
- Ulica Rymera – to ulica, na której mieszkają wszyscy. Można poznać wiele ciekawych osobowości i nowych przekleństw. Znajdują się tutaj 2 z 5 hipermarketów w Radlinie, co jest dosyć wygodnym rozwiązaniem, gdyż jeśli czegoś nie ma w Lidlu idziesz do Netto (albo na odwrót).
- Tężnia – podobno godzina pobytu koło niej równa się tygodniowemu pobytowi nad morzem, ale szwagier mówi, że to niemożliwe, bo w godzinę nikt nie wypije siedmiu półlitrówek.
- Przystanek PKP – raz na jakiś czas przejedzie tu pociąg, a nawet dwa. Największe skupisko meneli w całym Radlinie. Gdziekolwiek się nie spojrzy, tam puszka po piwie i butelka po wódzie. Przychodzi tu też radlińska młodzież, by jarać szlugi po kątach i wkurać SOK-istów
- Skatepark – ulubione miejsce radińskiej
patologiimłodzieży. Mieści się tu kilka ramp służących do siedzenia i picia alkoholu (rzadziej do uprawiania sportów).
niszcząc znaki i przełażąc przez tory.