Daniel Podrzycki
Ten artykuł dotyczy polskiego polityka. Zobacz też hasła o innych osobach o tym imieniu. |
Daniel Podrzycki (właśc. świeckiej pamięci Daniel Podrzycki, ur. 14 czerwca 1963 w Siemianowicach Śląskich, zm. 24 września 2005 w Sosnowcu) – jeden z najwybitniejszych polskich polityków bez wykształcenia (choć niektórzy twierdzą, że ukończył przedszkole i to z wyróżnieniem). Jego znakami szczególnymi były charakterystyczny wąsik, a przede wszystkim, potworny wytrzeszcz oczu (ponoć czasem wychodziły z oczodołów na 16 milimetrów i jest to nieoficjalny rekord Guinnessa – oficjalny 5,89 mm). Ten lewicowy polityk jest współtwórcą takich potęg politycznych jak: Polska Partia Pracy, czy RACJA Polskiej Lewicy, które w kolejnych wyborach uzyskują wyniki w granicach 0,025%. Ponieważ kiedyś jeden ksiądz przez przypadek potknął się i uderzył go w głowę tacą do zbierania pieniędzy (biedny Daniel miał wtedy trzy latka), został zatwardziałym antyklerykałem, którego życiowym celem jest zniszczenie chrześcijaństwa, do czego pierwszym krokiem ma być renegocjacja konkordatu. Z powodu kiepskich warunków życia rozwinął pogląd według którego każdy bezrobotny powinien dostawać zasiłek w wysokości 150% średniej krajowej przez całe życie. Pieniądze na ten cel chciał dodrukowywać (skąd my to znamy?). Aż do końca życia był wierny swoim antyklerykalnym poglądom. Zginął na skutek samozapłonu, choć jego zwolennicy nadal uważają, że został zamordowany w wyniku spisku zachodnich kapitalistów i liberałów.
Wybory prezydenckie[edytuj • edytuj kod]
W pewnym momencie życia Daniel Podrzycki uznał, że chce zostać Prezydentem Polski o najniższym wykształceniu w historii i w ten sposób przewyższyć legendę Lecha Wałęsy. W tym celu dwukrotnie startował w wyborach prezydenckich wspierany przez odciętą głowę Orła PPP oraz (jak zawsze) czasopismo „Fakty i Mity”.
W pierwszych wyborach, w roku 2000 nie zdobył żadnego głosu, nawet własnego, z powodu dręczącego go tego dnia potężnego kaca, który uniemożliwił mu trafienie do lokalu wyborczego (tak jak pozostałym 150 członkom jego partii). Jednak pięć lat później wydawało się, że fortuna się do niego uśmiechnęła i że ma realne szanse wygrania wyborów. Jego notowania w sondażach cały czas rosły. Mimo to prawie pewne zwycięstwo nie doszło do skutku, ponieważ w przeddzień głosowania, prawdopodobnie (ale tylko prawdopodobnie) z powodu stresu, uległ samozapłonowi ciała – był to jeden z pierwszych zarejestrowanych przypadków tego zjawiska w Polsce i podejrzewa się wpływ niesprzyjających człowiekowi warunków oraz substancji lotnych obecnych w Sosnowcu, gdzie do tej tragedii doszło.