SU46

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Jeden z pierwszych egzemplarzy kopalni smrodu tego typu
Kabina tejże lokomotywy (można zauważyć, że nastawnik to nie jest kierownica od Syrenki, a kontrolki na pulpicie są prawdopodobnie przerobione z 125p)

SU46spalona spalinowa lokomotywa polskiej PRL-owskiej produkcji. Podczas trzech czterech lat wyprodukowano tylko 54 sztuki tej kopalni smrodu, bo konstruktorom się nie chciało spłaszczać i rozszerzać lokomotywy (a ta była właśnie taka). Dwie ostatnie powstały już wtedy, gdy w Poznaniu produkowano elektrowozy EU07, od pozostałych różniły się innymi żaluzjami, nie wiadomo po co zmienianymi. Obecnie masowo przerabiane na ST46, bo już tylko od czasu do czasu któraś Węgliniecka ciągnie pociąg pasażerski aż do Forst, Görlitz czy Cottbus bo już nie ciągają pociągów pasażerskich ze względu na popsute ogrzewacze, a właśnie przez ich wstawienie powiększono moc silnika w porównaniu do SU45 według biblii belzebuba .

Nazwy żargonowe lokomotywy

SU46 była nazywana Suką bo od SU na początku to nie jest tak że po prostu była tak samo awaryjna i maszyniści dostawali sraczki. Bardziej by pasowała nazwa „Plaskacz” lub „Placek” ze względu na jej wygląd.

Podobne

SP47

SP47 we własnej osobie

Podrasowana podróba SU46 z większym o 4 cylindry silnikiem oraz wydajniejszą prądnicą-czytaj: osiągnięcie prędkości 140km/h. Jednak nikt nie odważył się pojechać nią więcej niż 120km/h Powstały zaledwie 2 egzemplarze tej lokomotywy, oba produkowane przez cały rok! Pod względem konstrukcyjnym to od SU46 nie różni się niczym oprócz skrótu no i tym, że ciągała tylko składy pasażerskie. Lokomotywa miała tyle mocy, że rwała sprzęgi wagonowe, a w trakcie wrzucania bocznikowania silników wciskała w fotel mechanika oraz pasażerów swoim zrywem jak torpeda. 16-cylindrowy silnik Fiata miał takiego pałera, że w egzemplarzu 001 silnik aż wał ukręcił, a z kolei w egzemplarzu 002 tak bardzo rwał się do pracy, że pewnego razu jego wał korbowy postawił wyskoczyć rozwalając blok i wylatując na zewnątrz. Konstruktorzy z Poznania, konstruując SP47, tak bardzo narazili się Wielkiemu Bratu ze Wschodu, że gdy tylko ukończono drugi egzemplarz, od razu podjęto produkcję elektrowozów w celu uzupełnienia zapasu siódemek oraz produkcji jej przedłużonej wersji. Nie wolno było wyprodukować więcej takiej spalinówki, gdyż była ona o wiele lepsza od wynalazku z Ługańska, dlatego jeden egzemplarz możemy podziwiać w skansenie, a drugim ogolić się.


Znak A-34.svg To jest tylko zalążek artykułu z dziedziny transportu. Rozbuduj go – nie przejedziesz się na tym.