Bramkarz
Każdy bramkarz musi być trochę wariatem.
- Łukasz Fabiański o nie tylko swoich predyspozycjach
Bramkarz (alternatywnie budziarz lub golkiper) – osobnik obecny w większości drużyn różnych sportów, w których jest przestrzeń ograniczona słupkami. Pospolite określenie koksika, dorabiającego sobie na sterydy pilnowaniem włazów do dyskotek.
Występowanie
Bramkarze nie lubią przebywać w stadzie. W zależności od rodzaju skupiska bramkarz trafia się jeden na sześciu do jedenastu osobników. Na boisku przebywają parami, jednak w przeciwnych drużynach. Ponadto każdy bramkarz ma określone terytorium łowieckie, zwane polem karnym. W stadzie często trafia się więcej niż jeden golkiper, jednak prawo do polowań na boiskowym rewirze ma tylko jeden z nich. Drugi zapuszcza się tam okazyjnie, gdy bramkarz alfa dozna udaru kartkowego lub uzna, że nie chce mu się dzisiaj grać. W niektórych przypadkach zdarza się, że drużyna zostaje bez budziarza, którego zastępuje niepotrzebny obrońca lub fajtłapowaty gracz, który zaraz straci piłkę lub krążek, a niedługo potem i gola.
Zadania
Głównym celem bramkarza jest pilnowanie, aby kuliste przedmioty nie przedostawały się w okolice legowiska, zwanego bramką. W tym celu może używać nóg, głowy, genitaliów, kijów, ale także rąk i bidonów. Każdy kontakt z przedmiotem uderzonym przez przeciwnika nosi nazwę interwencji lub obrony, i wtedy bramkarz dostaje nagrodę od swojego stada w postaci poklepania po plecach. Gdy zaś golkiper nie wyłapie piłki, to jest gol i bramkarz (nie obrońcy, którzy powinni przeszkodzić przeciwnikom) dostaje ochrzan. Do obowiązków bramkarzy nie należy za to zdobywanie goli, choć niektórzy z nich z powodzeniem zastępowali nieporadnych napastników, drużyna się cieszyła, a wódz zaliczał strzelanie bramek do codziennego treningu bramkarskiego. Ważnym zadaniem golkiperów jest także krytykowanie poczynań ich kompanów obrońców, krzyczenie na nich i rozlepianie plakatów z napisem To Obrońca X jest winien golowi z końcówki meczu! Czasami bramkarz lubi sobie pojeść na placu boju, toteż chętnie łapie muchy.
Umiejętności
Każdy bramkarz jest dużo odważniejszy od pozostałych zawodników, więc nie zapuszcza się dalej niż kilkanaście metrów od bramki. Bzdura. On musi bronić wszystkie uderzenia piłek i krążków. Zdarza się, że osiągają prędkość 150 km/h, a żaden bramkarz nie boi się obronić takiego strzału klatką piersiową. Ból mają za mały pikuś (nawet nie pan pikuś), a ziemia to ich przyjaciel. Golkiperzy posiadają kilka genów od Robinsona, toteż mogą wykonywać fantastyczne robinsonady. Dodatkową ich umiejętnością jest latanie bez skrzydeł na przestrzeni siedmiu metrów (nierzadko i większej), połączone z wybiciem piłki na róg końcówką małego palca i upadkiem na glebę bez zadraśnięcia ani siniaków. Rękawice bramkarskie służą tylko uniknięciu zadraśnięć fragmentami butelek – każdy golkiper mógłby bronić bez rękawic. Często spotykanym dodatkiem jest power w nodze, pozwalający wznawiać grę, kopiąc piłkę niemal do kolegów siedzących na ławie daleko za linią autu. Inną umiejętnością jest transformowanie się w różne zwierzęta, dzięki czemu bramkarz broni bramki instynktownie.
Rola społeczna
Bramkarz jest znany człowiekowi od najmłodszych jego lat. Budziarz staje się idolem, gdy pierwszy raz widzi się go w telewizji, po czym dzieciak próbuje naśladować go poprzez wywracanie się co chwila. Z czasem dochodzi do podziałów na lekcjach WF-u, gdy bramkarzem zostaje najgrubszy lub najmniej lubiany chłopiec w klasie. Puszcza gole co chwila (więc zawsze jest winny przegranej), ale ratuje dupę kolegom – wielkim napastnikom, którzy unikają obelg, bo sami nie potrafią złapać piłki. Zdarza się jednak, że bramkarzem zostaje młodzian, który ma do tego wielki talent i broni kilkanaście „setek” na mecz. Gdy dorasta, zapisuje się do klubu i trenując, zostaje wielkim graczem. Potem jednak staje się i tak mniej sławny (i gorzej opłacany) niż świetni napastnicy, którzy wbiją mu w finale Ligi Mistrzów jednego gola, w dodatku z symulowanego karnego, a wcześniej golkiper sparował kilkadziesiąt ich strzałów do pustej bramki z dwóch metrów.
Polska szkoła bramkarska
Jak wiadomo, polska piłka nożna słynie z dobrej szkoły bramkarskiej.
- Wpuścić Cabaja – kapitalny pokaz pierdołowatości, zwykle skończony uderzeniem nogą w słupek.
- Wpuścić Przyrowskiego – nie ruszyć się do lecącej piłki.
- Wpuścić Pawełka – wpuścić piłkę za kołnierz.
- Wpuścić Kotora – przyciąć komara i obudzić się o sekundę za późno.
- Wczesny Boruc – wybicie piłki krótko, często wprost pod nogi zawodnika drużyny przeciwnej.
- Średni Boruc – niesamowita robinsonada z trzech metrów.
- Późny Boruc – puścić piłkę pod nogą lub przed nosem.
- Muchy w nosie Kuszczaka - Tomasz Kuszczak jak wpuszcza gola z drugiej połowy.
Wpadki bramkarskie
right|thumb|180px|Tomislav Piplica nadaje nowe znaczenie wyrażeniu „Z nieba mi spadłaś” right|thumb|180px|10 przykładów na to, że bramkarze nie zawsze wypełniają 300% normy Czasami bramkarz nie wykaże się instynktem myśliwego i dopuści do wtoczenia się piłki lub krążka do bramki. Czasem to zrobi celowo, np. gdy dostanie cynk, że ma dzisiaj wpuścić jednego gola za jeden tysiąc złotych. Bywa jednak, że golkiper zapatrzy się na jakąś fankę, zamyśli się, potknie się, jest nieporadny itp., wtedy do bramki wpadają głupie strzały, a częściej przypadkowe odbicia. Taki gol nazywa się fachowo szmatą lub farfoclem. Jest kilka rodzajów szmat:
- Obrona cyrkowa – piłka ledwo się toczy do bramki, golkiper chcąc zachwycić kibiców próbuje np. wybić ją piętą, puszcza szmatę i zachwyca strzelającego.
- Wybicie nogą – bramkarz próbuje wykopać strzeloną bądź podaną piłkę, ale ta strzela focha i skręca do bramki. Paul Robinson, Artur Boruc – już wiesz, jak to wygląda.
- Krótkie wybicie nogą – niby wybicie piłki, a tak naprawdę podanie do przeciwnika, który akurat wtedy wykaże się stuprocentową skutecznością strzału.
- Drybler – bramkarz rozpoczyna triki z piłką, ta mu ucieka i dziwnym przypadkiem wpada do bramki.
- Oż, ta skubana – ma kilka wersji, jedną z nich jest sytuacja, gdy bramkarz łapie piłkę, która wyślizguje mu się z rąk i powolutku wpada do bramki. Inną wersją jest odbicie się od kępki trawy (warto zaznaczyć, że polskie boiska to wyłącznie kępki trawy) i przekracza linię bramkową kilka centymetrów od zdezorientowanego golkipera.
- Ej, no szła obok słupka... – gdy bramkarz jest zbyt pewny siebie lub jest zmęczony, stoi w słońcu albo gra na haju czy na gazie, ma problemy z wyczuciem odległości. Patrzy się na piłkę lecącą z dystansu i myśli będzie obok słupka, i stoi obserwując piłkę. Niestety, pomylił się a piłka wpada do bramki czysto albo czasem odbijając się jeszcze od słupka.
- No gdyby mnie tam nie było... – bywa że bramkarz odbije piłkę na słupek, ale ta wróci i odbije się od niego wpadając do bramki, ewentualnie najpierw słupek, potem bramkarz a na koniec gol. No, gdyby bramkarza nie było strzeliłby napastnik.
- Mam ją! – piłka leci z daleka i odbija się przed bramkarzem, który wyszedł, aby ją przejąć. Niestety, ta go lobuje i ląduje w bramce. On ją miał, ale jakoś się tak dziwnie odbiła. Tomek Kuszczak wie coś o tym. Na jego szczęście, wielu jego kumpli z bramki miało podobne przeżycia.
- Za kołnierz – piłka po strzale z dystansu wciska się między poprzeczkę a plecy bramkarza. On ją miał, widział, a może myślał, że będzie poprzeczka... Ale skubana wpadła. Na treningu nigdy takie nie wpadnie, ale na meczu w decydującym momencie już tak...
- Siła dobramkowa – czasem się zdarza, że bramkarz złapie piłkę, ale ta dysponuje takim ciągiem do bramki (a może do bidonu z napojem w niej schowanym), że zawodnik leci razem z piłką i wpadają do siatki. Bywa nieuznawana za gol, jeśli bramkarz zdąży wcześniej wyrzucić ją, może sędzia nie zauważy.
- Bilard – piłka odbija się od słupka lub poprzeczki, a następnie od bramkarza i ku uciesze fotoreporterów wpada do bramki.
- Totalnie głupie – kibice się z nich śmieją, gracze również. Może to być np. wrzucenie sobie piłki do bramki albo seria podań do zawodnika oddalonego metr od budziarza, zakończone mimowolnym, krzywym kopnięciem kuli do własnej bramki.
Znani bramkarze
right|thumb|180px|A tutaj powody, dlaczego ten artykuł śmierdzi agitką podziwiamy bramkarzy
- Śruba - Bramkarz w klubie nocnym. (na podstawie kabaretu KMS)
- Jerzy Dudek – Idol Rafała Maseraka, a przy tym jeszcze nieźle bronił. Odkąd przerzucił się na grzanie ławy, każdy drugoligowy piłkarz jest w stanie go pokonać.
- Jan Tomaszewski – Zatrzymywał Anglię, Brazylię, Włochy, Argentynę i karne Niemców. Potem przyszli Antoni Piechniczek i Józef Młynarczyk, to sobie poszedł z kadry. Możesz nie znać Fabiańskiego czy Załuski, ale jego musisz. I musisz się zachwycać jego grą.
- Sławomir Szmal – Robi z rąk i nóg taką zaporę na bramce, że polscy piłkarze ręczni wywalczyli srebro i brąz mistrzostw świata.
- Artur Boruc – Polacy go kochają i nienawidzą; głównym jego zajęciem jest nawadnianie murawy śliną.
- Tomasz Kuszczak – Tak jak w przypadku Boruca, tylko że bardziej Polacy go nienawidzą, a Anglicy trochę mniej.
- Iker Casillas – Gdy wychodzi na boisko, większość rywali musi czuć do niego respekt. Broni strzały, za którymi ty nie dasz rady się obejrzeć. Zastanawia tylko fakt wczesnego odpadania jego klubu z rozgrywek Ligi Mistrzów.
- Paul Robinson – pierwszy słynny w XXI wieku, który nie trafił w piłkę, gdy obrońca do niego podawał. Grał akurat w kadrze Anglii, w meczu z Chorwacją. Gary Neville podał do niego, ten się machnął i jakoś tak wyszło... Jego wyczyn, nieco źle odebrał Artur Boruc, któremu trener zawsze powtarzał, aby nie zapatrywał się w siebie, ale patrzył na innych i brał z nich przykład. Boruc przykład wziął i gola tak samo puścił...
- Chic Brodie – szkocki bramkarz, zakończył karierę w wyniku zderzenia z owczarkiem, który wbiegł na boisko goniąc piłkę. Piłkarz doznał uszkodzenia łękotki. Pies piłkę dopadł.
- Lew Jaszyn – Robotnik, który okazał się być jednym z najlepszych bramkarzy. Bronił co trzeci karny, czyli 66% wpuścił. Zdobył Złotą Piłkę, mógł zdobyć i więcej, ale Gerard Cieślik kiedyś mu strzelił dwa razy na Śląskim.
- Rusłan Nigmatullin – w jednym meczu doprowadził kilku piłkarzy do depresji i wścieklizny, ale poza tym nikt o nim nie słyszał.
- Janusz Jojko – zasłynął wbiciem sobie samobója ręką. Samobój ten zdegradował w efekcie jego klub do drugiej ligi...
- Gianluigi Buffon – Włoch, którego specjalnością jest wybijanie piłki czubkiem buta. Na Mundialu 2006 puścił dwa gole, w tym jednego samobója i jednego karnego.
- Massimo Taibi – kolejny Włoch. Ten jednak zasłynął zwłaszcza wśród fanów Manchesteru United. Kosztował 4,4 milionów funtów, zagrał cztery spotkania i w każdym z nich się totalnie skompromitował, że wymienimy tylko wpuszczenie gola z dystansu, po ziemi, między nogami, mając piłkę w rękach, czy wpuszczenie pięciu szmat w meczu z Chelsea, który MU przegrał 5-0 (napastnicy nawet się nie wysilali widząc co robi Taibi). Zaraz po sezonie (1999/2000) wrócił do Włoch.
- Peter Schmeichel – wywracał się w Man U, często przy tym broniąc strzał, ale także wpuszczając głupie gole. Zasłynął między innymi tym, że porzygał się na boisku widząc złamaną nogę Davida Bussta. Obecnie lubi prosiaki.
- Rene Higuita – gruby, z długimi i rozczochranymi kudłami, ale bramkarzem był niecodziennym. Wszak pseudonim El Loco (Wariat) do czegoś obliguje. Bronił stopami i przeprowadzał rajdy z piłką przez całe boisko, kończąc je golem. Aż żal, że wtedy nie transmitowano meczów do Polski.
- Neco Martinez – dobry znajomy Tomka Kuszczaka. Strzelił mu gola pięknym lobem, co na pewno miało znaczenie przy transferze do Sakaryasporu. Kolumbijczycy to mają niezłych bramkarzy.
- José Luis Chilavert – gruby Paragwajczyk, w sumie bramkarz, ale także egzekutor rzutów karnych i wolnych i rzecznik prasowy drużyny narodowej.
- Rogério Ceni – Brazylijczyk. Postrach innych bramkarzy – zdobył już 83 gole, a przy tym nie zakończył kariery. Miał być jokerem w ataku ekipy Brazylii na Mundialu w 2006 roku, ale dane mu było zagrać jedynie 8 minut, aby jego vis a vis nie nabawił się kompleksów.
- Fabien Barthez – łysy, charyzmatyczny żabojad. Przypomina nieco Louisa de Funes'a i w podobnym stylu porusza się po murawie, ale jego obrony dość często okazują się skuteczne.
- Petr Cech – dowód na to, że bramkarz to „najniebezpieczniejszy zawód świata”. Broni w kasku, aby głowa mu nie odleciała. Kilkakrotnie zdobywał nagrodę dla najlepszego bramkarza roku, ma też sumę umiejętności 95 w Fifie World Cup 2006, ale Chelsea z nim w bramce jeszcze Pucharu Mistrzów nie zdobyła.
- Thomas Ravelli – 143 razy bronił bramki Szwedom. Wkurzył Rumunów na Mundialu 1994, broniąc karnego i wyrzucając ich z hukiem z upragnionego półfinału.
- Andrés Palop – pobronił trochę karnych i strzelił gola Szachtarowi Donieck w Pucharze UEFA, ale z kadry Hiszpanii Casillasa nie wygryzie.
- Borisław Michajłow – kapitan Bułgarów na Mundialu w 1994, obronił w 1/8 finału dwa karne i doprowadził drużynę do czwartego miejsca (puścił dwa gole w półfinale, więc Bułgaria nie mogła wystąpić w finale; potem w meczu o trzecie miejsce Szwedzi cztery razy w pierwszej połowie trafiali do jego strażnicy).
- Dino Zoff – nadbramkarz z Włoch, nie puścił gola przez 19 spotkań, by w połowie dwudziestego dać się pokonać Haitańczykowi. W następnym meczu mylił się dwa razy, a strzelali Andrzej Szarmach i Kazimierz Deyna...
- Nicky Salapu – odważny. Czyli ma zaletę. Bramkarz – rekordzista, w jednym meczu musiał 31 razy wyciągać piłkę z siatki.
- Ladislao Mazurkiewicz – ojciec z Warszawy, ale to najlepszy bramkarz w historii w reprezentacji dalekiego Urugwaju. Aż szkoda gwiazdy.
- Andreas Isaksson – Szwed. Bramkarz średni, znany ze swojego wzrostu. Często obija sobie czoło uderzając w poprzeczkę.
- Ron Hextall – przykład na to, że bramkarze hokejowi (goalies, a nie goalkeepers, jakby to miała być istotna różnica) też lubią pobawić się w forwarda (strzelił dwie bramki).
- Hans-Jörg Butt – jest bramkarzem, ale lubi postrzelać bramki. Jest bohaterem najszybciej strzelonych 2 bramek w Bundeslidze, po wykonaniu karnego nie zdążył wrócić do bramki. Kiedy wrócił miał niespodziankę, musiał wyjmować piłkę z siatki.
- Mladen Petrić – właściwie to napastnik, ale karnego wybronił w pięknym stylu, a bramki zdobywa z dużą dozą przypadku.
- Franco Costanzo – Niespełniona gwiazda argentyńskiej piłki. Kilkakrotnie był najlepszym bramkarzem w Szwajcarii. Zasłynął tylko tym, że po jego czerwonej kartce Petrić mógł obronić karnego.
- Louis Crayton – Prawdziwy fonemem, gwiazda Liberyjskiej piłki. Podczas meczu FC Basel z Wisłą złapał się za głowe i rycząc jak dziecko uratowal zespół przed stratą bramki. Teraz jest gwiazdą MLS i właścicielem kanału Craytoon Network.
- Santiago Canizares - Taki co miał białe włosy i spuścił sobie wodę kolońską na udo przez co nie pojechał na Mundial. Podobno nieźle bronił, ale wygryzł go Iker z kadry.