Tatry
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 13:45, 25 kwi 2019 autorstwa Trujnik (dyskusja • edycje) (→Jakie tu są góry?: drobne techniczne)
Tatry – olbrzymie pasmo górskie[1] położone na styku Polski i Czechosłowacji (chciałoby się Pepikom) Słowacji, w miejscu gdzie poza nimi nie ma absolutnie nic ciekawego. Obiekt marzeń amatorów wspinaczki wysokogórskiej i baza treningowa dla ludzi, którzy chcą wejść na Mont Blanc. Tatry powierzchniowo są sporo większe od Warszawy, ale los zdecydował, że nam dostało się w posiadania zaledwie 1/5 całości. Resztę okupuje nasz przebrzydły sąsiad, ale to stan tylko tymczasowy, bo oni i tak upadną, a my będziemy mieli całe Tatry dla siebie[2].
Tatry dzielimy na…
- Tatry Wysokie – te najbardziej znane i lubiane. To właśnie tutaj znajduje się marzenie Januszów wspinaczki czyli Rysy, na które niemal każdy próbuje się wdrapać, co najczęściej kończy się niestety wizytą w szpitalu, lub gorzej. Po drugiej strony granicy leżą jednak szczyty jeszcze wyższe, o których nikt z Polski nie wie, bo przecie Rysy najwyższe! Leży tu też Gerlach czyli faktycznie najwyższy szczyt, na który nikt się jednak nie wspina, bo po co się męczyć.
- Tatry Zachodnie – powierzchniowo są większe niż Tatry Wysokie, ale dla wielu część zachodnia to tylko i wyłącznie Giewont i nic więcej. Ponownie sąsiedzi zrobili nam figla, bo znów najwyższa góra leży po ich stronie. Bystra góruje nad Giewontem o prawie 400 metrów, ale Polacy i tak wolą stać w korkach na Giewonta, niż wejść na wyższą i ewidentnie ciekawszą sąsiadkę.
- Tatry Bielskie – ktoś w ogóle wie o ich istnieniu? Ktokolwiek? W tym przypadku Słowacy pojechali po najmniejszej linii oporu, bo zrobili tak, że ta część Tatr leży w całości na ich terenie[3]. Z daleka wyglądają jakby były równe z Tatrami Wysokimi, a w praktyce są jeszcze niższe niż Zachodnie. Turystyka w tym regionie nawet nie istnieje, bo jakiś baran utworzył tu rezerwat ścisły, co spowodowało zakaz wchodzenia na jakikolwiek szczyt.
Jakie tu są góry?
- Gerlach – najwyższy nie tylko w Tatrach, ale i w całych Karpatach, co bardzo nie podoba się Polakom i innym narodom ościennym Słowacji. Dawniej przez jeden z niższych wierzchołków przechodziła nasza granica, ale źli Węgrzy przesunęli granicę w kierunku Zakopca[4].
- Łomnica – w czasach kiedy ludzie byli słabi z matematyki, sądzono, że jest to najwyższy szczyt tego regionu. Rzeczywistość okazała się z goła inna, a Łomnica spadła na drugie miejsce. Jest tu nawet kolejka linowa na sam szczyt, ale nikt nie wpadł na pomysł wytyczenia szlaku, co wkurza podróżnych.
- Rysy – miejsce uwielbiane i jednocześnie znienawidzone przez Polaczków. Niby nasza najwyższa góra, a mimo to główny szczyt znajduje się po Słowackiej stronie! Mamy tutaj najwyżej położony szlak w całych Tatrach, który mimo sporej trudności jest zawalony amatorami wspinaczki. Janusz w sandałach jest tutaj częstym okazem.
- Nosal – niewielki wypierdek będący marzeniem narciarzy i dzieciaków, które uważają to wzniesienie za ogromnego potwora, który tylko odważny może zdobyć. Tak naprawdę nie jest to nic ciekawego, bo wejście jest arcyłatwe, a widoki z niego są wręcz żenujące.
- Krywań – góra tak piękna że pewien lecący anioł tak się w nią patrzył, że aż o nią uderzył i sprawił, że szczyt jest krzywy. Jest to przy okazji narodowa góra Słowaków, którą można znaleźć nawet na monetach ojro.
- Giewont – a to w zasadzie jest narodowa góra Polaków, bo ma jebutny metalowy krzyż na szczycie. Miejsce kultu moherowych beretów i tej bardziej rozsądnej grupy amatorów wędrówek tatrzańskich. Ilość ludzi próbujących władować się na szczyt jest tak duża, że można otwarcie przyznać, że korki na łańcuchach są jak na zakopiance.
- Kasprowy Wierch – miejsce uwielbiane przez leniuszków, bo można wjechać na niego kolejką linową. Skutkiem takich dogodności jest spokój na szlakach, którymi idą tylko ci bardziej ambitni turyści, co powoduje brak interwencji TOPR-u, gdyż hołota wjechała na górę wagonem.
- Mięguszowieckie Szczyty – grupa trzech potężnych szczytów, która góruje nad Morskim Okiem. Jedyną sensowną drogą na Mieguszowiecki Szczyt Wielki jest tak zwana „Droga po głazach” czyli miejsce, które trudnością przebija Orlą Perci o głowę, co powoduje, że Janusze muszą być ściągani na dół helikopterem. Co ciekawe jest to drugi najwyższy szczyt w Polsce, ale prawie nikt o tym nie wie, bo wysokie to mogą być tylko Rysy!