Bitwa o krzyż (2010)
Ten artykuł dotyczy największej bitwy prawdziwych Polaków. Zobacz też Bitwa pod Termopilami. |
colspan=2 style="text-align:center;" | | |
Bitwa o krzyż pod Pałacem Prezydenckim |
---|
Konflikt | Powyborczy rokosz PiS |
Data | od 3 sierpnia 2010, godz. 13.00 do 2 grudnia 2024, godz. 10:34 |
Miejsce | Warszawa, okolice Pałacu Prezydenckiego |
Wynik | Zwycięstwo sił narodowej prawicy |
Strony | |
---|---|
Obrońcy krzyża | Żydomasoneria |
Dowódcy | |
Siły | |
|
|
Straty | |
|
Bitwa o krzyż (2010) – największa bitwa w historii IV RP.
Zaczniemy od kawału
- Ilu Polaków trzeba żeby ściąć jedno drzewo?
- 96 i 1 samolot.
Przebieg bitwy
Pierwsze starcie
Zaczęło się całkiem niewinnie. Najpierw spadł jakiś samolot, gdzieś, kiedyś, z naszym zacnym prezydentem na pokładzie. Potem było już tylko lepiej. Harcerze postawili krzyż pod Pałacem Prezydenckim i zaczęło się! Po zakończeniu żałoby narodowej uznano, że po cholerę ten krzyż ma tutaj dalej stać?! Lepiej będzie go przenieść do kościoła. I tak postanowiono.
Kiedy oficjalne informacje o przeniesieniu krzyża zostały udostępnione prasie, rozgorzały pierwsze walki. Babcie, uzbrojone w znicze i moherowe berety, z radiami na ramionach, z których wydobywały się pierwsze psalmy, zaczęły wyklinać policjantów. Rozpoczęły się pierwsze przepychanki. Pierwsze babcie rzucały się z niesamowitą siłą na policjantów, używając tajemnych mocy, ukrytych w ich pomarszczonych ustach.
Ostatecznie krzyża nie przeniesiono. Został na swoim miejscu, wraz z wieszającymi się na nim kobietami i mężczyznami, którzy nie mieli nic innego do roboty.
Tablica
Kiedy pod Pałacem Prezydenckim trwały modły, a do policjantów dzwonili pierwsi mieszkańcy miasta, zirytowani wku ich modlitwami, zapadła decyzja o powieszeniu tablicy przy Pałacu. Ale to nie rozwiązało sprawy. Oburzeni tym, że tablicę powieszono w ciszy, bez salw armatnich i przenoszenia portretu Leszka po całym mieście obrońcy krzyża uznali, że trzeba działać. Krótko po powieszeniu tablicy została ona sprofanowana przez jednego z obrońców. Rzucono w nią słoikiem z fekaliami. Rząd postanowił nie brać sobie tego do serca i od razu zamówiono odpowiednich ludzi do czyszczenia tego burdelu. Ale chodźmy dalej.
Drugie starcie
Postanowiono spróbować przenieść krzyż jeszcze raz. Tym razem impreza rozkręciła się na dobre i bez interwencji policji się nie obeszło. Odgrodzono bydło od krzyża i w końcu, po wielu bojach, przekleństwach i innych, czysto polskich, zachowaniach, krzyż przeniesiono.
Dalsze wydarzenia
A co z obrońcami krzyża? Żyją dalej, mieszając się w tłumie katolików i udając rozumnych ludzi. Policjantów, którzy odnieśli rany fizyczne od uderzeń torebek i zniczy odwieziono do szpitali, a tych z obrażeniami psychicznymi zostawiono samym sobie - bo co rząd obchodzi, że jakiś policjant moczy się w nocy do łóżka, gdyż śnią mu się obrońcy? [2]
Pod krzyżem nadal trwają modły, lecz to już nic nie zmieni – krzyża nie ma i nie będzie. O ile oczywiście nikt go tam nie przyniesie. Znając jednak Polaków, niedługo wszyscy o tym zapomną. Ale – póki pamięć jest[3] – na razie bitwa trwa nadal.