Iced Earth
Iced Earth – amerykański zespół grający coś pomiędzy power metalem, a thrashem, założony przez Jona Schaffera, który jest jego jedynym i niepodzielnym władcą. Jest przy tym niezwykle amerykocentryczny, dlatego w Europie mało kto o nim słyszał.
Historia[edytuj • edytuj kod]
W 1984 Jon Schaffer założył zespół o nazwie Purgatory. Prawdopodobnie byli w nim także inni muzycy, ale nimi raczej nie warto się przejmować. Wkrótce, po wydaniu pierwszego dema, Jon zadecydował o zmianie nazwy zespołu na Iced Earth. Wyjątkowo nikt mu tego nie doradzał, doszedł po prostu do wniosku, że nazwa Czyściec jest głupia. Wkrótce potem został debiutancki album o całkiem znośnej jakości (dało się odróżnić wokal od perkusji) nazwany odkrywczo Iced Earth. Ujawniło ono problemy z wokalem właśnie, czy też raczej jego brakiem, bo skrzek ciężko uznać za pełnowartościowy wokal.
Wobec tego faktu, Jon postawił ówczesnemu wokaliście, Gene Adamowi, ultimatum: albo zapisze się on na lekcje śpiewu, albo zrezygnuje ze śpiewania. Gene, jak na prawdziwego artystę przystało, wybrał drugie rozwiązanie. Jego miejsce zajął niejaki John Greely. Również ciężko go było nazwać talentem wokalnym, ale przynajmniej znał swoje miejsce w szeregu. Niemniej już kilka chwil później i ten wokalista opuścił zespół.
Po dobrych kilku latach poszukiwań następcy Greeliego, Jon zadecydował o zatrudnieniu swojego przyrodniego brata, oficera policji, Mata Barlowa. We dwóch szybko przekształcili raczej thrashowe Iced Earth w powermetalowy zespół śpiewający o amerykańskiej historii. Ponieważ jednak Amerykanie długiej, a ciekawej historii nie mają, Barlow uciekł z zespołu w 2002, gdy ten znajdował się u szczytu sławy (przynajmniej w Ameryce). Skusiło to Tima Owensa zwanego Rozpruwaczem do zajęcia tego poczesnego miejsca. Zarówno jednej jak i drugiej stronie było to na rękę. Owensowi, bo mógł podreperować swoją godność po pobiciu przez pedała wyrzuceniu z Judas Priest na rzecz Halforda, Schafferowi, bo Ripper był znany w Europie.
Ostatecznie jednak, po wydaniu dwóch płyt okazało się, że Owens nie ma wcale ochoty być tylko wykonawcą woli Schaffera, a chciał decydować o kompozycji utworów. Tego, rzecz jasna, Jon tolerować nie mógł i dlatego wyrzucił wokalistę, na jego miejsce znów przyjmując Barlowa. Tak wydali całą jedną płytę, po czym Barlow stwierdził, że mu się nie chce. Kolejnym wokalistą został rasowy blackmetalowiec Stu Block i jak na razie nie daje się wywalić.
W międzyczasie przez zespół przewinęło się około 40 gitarzystów, basistów oraz perkusistów, ale oni na dobrą sprawę nikogo nie obchodzą.