Tatry
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Tatry – olbrzymie pasmo górskie[1] położone na styku Polski i Czechosłowacji (chciałoby się Pepikom) Słowacji, w miejscu gdzie poza nimi nie ma absolutnie nic ciekawego. Obiekt marzeń amatorów wspinaczki wysokogórskiej i baza treningowa dla ludzi, którzy chcą wejść na Mont Blanc. Tatry powierzchniowo są sporo większe od Warszawy, ale los zdecydował, że nam dostało się w posiadania zaledwie 1/5 całości. Resztę okupuje nasz przebrzydły sąsiad, ale to stan tylko tymczasowy, bo oni i tak upadną, a my będziemy mieli całe Tatry dla siebie[2].
Tatry dzielimy na…
- Tatry Wysokie – te najbardziej znane i lubiane. To właśnie tutaj znajduje się marzenie Januszów wspinaczki czyli Rysy, na które niemal każdy próbuje się wdrapać, co najczęściej kończy się niestety wizytą w szpitalu, lub gorzej. Po drugiej strony granicy leżą jednak szczyty jeszcze wyższe, o których nikt z Polski nie wie, bo przecie Rysy najwyższe! Leży tu też Gerlach czyli faktycznie najwyższy szczyt, na który nikt się jednak nie wspina, bo po co się męczyć.
- Tatry Zachodnie – powierzchniowo są większe niż Tatry Wysokie, ale dla wielu część zachodnia to tylko i wyłącznie Giewont i nic więcej[3]. Ponownie sąsiedzi zrobili nam figla, bo znów najwyższa góra leży po ich stronie. Bystra góruje nad Giewontem o prawie 400 metrów, ale Polacy i tak wolą stać w korkach na Giewonta, niż wejść na wyższą i ewidentnie ciekawszą sąsiadkę.
- Tatry Bielskie – ktoś w ogóle wie o ich istnieniu? Ktokolwiek? W tym przypadku Słowacy pojechali po najmniejszej linii oporu, bo zrobili tak, że ta część Tatr leży w całości na ich terenie[4]. Z daleka wyglądają jakby były równe z Tatrami Wysokimi, a w praktyce są jeszcze niższe niż Zachodnie. Turystyka w tym regionie nawet nie istnieje, bo jakiś baran utworzył tu rezerwat ścisły, co spowodowało zakaz wchodzenia na jakikolwiek szczyt.
Jakie tu są góry?
- Gerlach – najwyższy nie tylko w Tatrach, ale i w całych Karpatach, co bardzo nie podoba się Polakom i innym narodom ościennym Słowacji. Dawniej przez jeden z niższych wierzchołków przechodziła nasza granica, ale źli Węgrzy przesunęli granicę w kierunku Zakopca[5].
- Łomnica – w czasach kiedy ludzie byli słabi z matematyki, sądzono, że jest to najwyższy szczyt tego regionu. Rzeczywistość okazała się z goła inna, a Łomnica spadła na drugie miejsce. Jest tu nawet kolejka linowa na sam szczyt, ale nikt nie wpadł na pomysł wytyczenia szlaku, co wkurza podróżnych.
- Rysy – miejsce uwielbiane i jednocześnie znienawidzone przez Polaczków. Niby nasza najwyższa góra, a mimo to główny szczyt znajduje się po Słowackiej stronie! Mamy tutaj najwyżej położony szlak w całych Tatrach, który mimo sporej trudności jest zawalony amatorami wspinaczki. Janusz w sandałach jest tutaj częstym okazem.
- Nosal – niewielki wypierdek będący marzeniem narciarzy i dzieciaków, które uważają to wzniesienie za ogromnego potwora, który tylko odważny może zdobyć. Tak naprawdę nie jest to nic ciekawego, bo wejście jest arcyłatwe, a widoki z niego są wręcz żenujące.
- Krywań – góra tak piękna że pewien lecący anioł tak się w nią patrzył, że aż o nią uderzył i sprawił, że szczyt jest krzywy. Jest to przy okazji narodowa góra Słowaków, którą można znaleźć nawet na monetach ojro.
- Giewont – a to w zasadzie jest narodowa góra Polaków, bo ma jebutny metalowy krzyż na szczycie. Miejsce kultu moherowych beretów i tej bardziej rozsądnej grupy amatorów wędrówek tatrzańskich. Ilość ludzi próbujących władować się na szczyt jest tak duża, że można otwarcie przyznać, że korki na łańcuchach są jak na zakopiance. 22 sierpnia 2019 roku w dość spontanicznie zorganizowanym konkursie okazało się, że najlepszym przewodnikiem na Giewoncie jest łańcuch.
- Kasprowy Wierch – miejsce uwielbiane przez leniuszków, bo można wjechać na niego kolejką linową. Skutkiem takich dogodności jest spokój na szlakach, którymi idą tylko ci bardziej ambitni turyści, co powoduje brak interwencji TOPR-u, gdyż hołota wjechała na górę wagonem. Dla przeciętnego turysty jest to jedyny znany szczyt Tatr Zachodnich poza Giewontem oczywiście.
- Mięguszowieckie Szczyty – grupa trzech potężnych szczytów, która góruje nad Morskim Okiem. Jedyną sensowną drogą na Mieguszowiecki Szczyt Wielki jest tak zwana „Droga po głazach” czyli miejsce, które trudnością przebija Orlą Perci o głowę, co powoduje, że Janusze muszą być ściągani na dół helikopterem. Co ciekawe jest to drugi najwyższy szczyt w Polsce, ale prawie nikt o tym nie wie, bo wysokie to mogą być tylko Rysy!
- Mięguszowiecka Przełęcz Pod Chłopkiem – to nie jest góra! To jest przełęcz! Wciśnięta pomiędzy dwa Mięguszowieckie Szczytu. Znajduje się nad Morskim Okiem w sąsiedztwie Rysów i najpewniej z tego powodu prawie nikt o niej nie wie, bo po pchać się na jakąś przełęcz jak najwyższy szczyt Polski na wyciągnięcie ręki. Z tego powodu spotkać tam tylko prawdziwych łojantów i ludzi, którzy zapatrzyli się w ekran telefonu i pomylili drogi.
- Starorobociański Wierch – najwyższy szczyt polskiej części Tatr Zachodnim, o którym nikt jednak nie wie, bo nie widać go z Zakopca, no i nie jest Giewontem… Sąsiaduje z najwyższymi Słowackimi szczytami, lecz jest od nich dużo ładniejszy czym zachęca do zdobycia go.
- Kopieniec Wielki – kolejny obok Nosala szczyt kojarzony głównie z tego, że przy dobrych chęciach i determinacji da się na niego nawet wejść tyłem. Chociaż dużo mniejszy niż Diablak czy Śnieżka, o tatrzańskich kolegach nie wspominając, jest ambitnym celem dla stonki z gatunku tej, która to ma już dość ścisku na asfalcie prowadzącym do MOK-a i chce zdobyć coś więcej niż Grań Krupówek.
- Kozi Wierch – tutaj zaczyna się poważny temat. Jest to najwyższa górą położona w całości w Polsce, czyli jest chętnie odwiedzana, prawda? Otóż nie, gdyż aby dostać się na wierzchołek trzeba pokonać pokrytą złą sławą i śliskimi kamieniami „Orlą Perć”. Jeżeli już zamierzasz podjąć wyzwanie to polecamy przed wyjściem zapisać numer TOPR-u, bo bardzo możliwe, że się przyda.
- Kościelec – znany z tego, że można z niego zobaczyć wszystkie możliwe Stawy Gąsienicowe[6]. Jego nazwa nie pochodzi od kości, a od podobieństwa do kościoła przez co niekiedy postrzegany jest jako najpiękniejszy szczyt Tatr ku zdziwieniu taterników i ludzi obdarzonych zdrowym rozsądkiem.