MZK Słupsk

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Wersja z dnia 13:12, 7 kwi 2024 autorstwa Miszcz Joda (dyskusja • edycje) (Wycofano ostatnie edycje autorstwa 84.125.69.79; przywrócono ostatnią wersję autorstwa 84.125.65.146.)

MZK Słupsk (właściwie ZIM Słupsk) – zakład niosący posłanie diabła i siejący postrach na drogach Pomorza. W dzień zajmuje się zwykłym rozwożeniem osób autobusami po miejscach, do których nikt nigdy wcześniej nie trafił, ale w nocy wykrada małe i duże dzieci śpiącym rodzicom, sprawiając im w ten sposób wielką przyjemność.

Sposób jazdy autobusem MZK

  • odczekać na przystanku 30 minut więcej niż wynikałoby to z rozkładu;
  • wejść do pojazdu po sygnale, aby rozdrażnić kierowcę;
  • tu należy pchać się w ludzi by zająć jak najlepsze miejsce;
  • spróbować skasować bilet w niedziałającym kasowniku;
  • złapać się mocno uchwytu, informują o tym specjalne nalepki;
  • naciskać przycisk „stop” przy każdym przystanku na żądanie, aby powiększyć opóźnienie;
  • zająć miejsce dla wózków dziecięcych i nie ustępować go dla matek z wózkami (nawet jeżeli w wózku jest dziecko, a nie worek ziemniaków lub inne zakupy);
  • pod żadnym pozorem nie ustępować miejsca staruszkom (trzymać się fotela zębami i nogami);
  • nie okazywać kontrolerowi biletu (nawet jeżeli go mamy i jest skasowany);
  • przy wychodzeniu z pojazdu pchać się na pasażerów usiłujących doń wejść;

Tabor autobusowy

  • Scacanca OmniLink – doskonała odmiana wersji OmniCity, niegdyś napędzana Ludzkim Gazem Odbytowym zwanym oficjalnie Etanolem 95. Był to niezwykle ekologiczny pojazd, lecz pewnego dnia został cichaczem przerobiony na diesla, który gdy rusza z przystanku kopci na całą ulicę. Autobusy te są obsadzane na liniach, którymi podróżują m.in. gapowicze, rajdowcy i posłowie Partii Zielonych.
  • Scacanca OmniCity CNG – długo oczekiwana odpowiedź na Citelisa. Różni się tym, że jest krótszy, ma interesujące działające guziczki przy drzwiach, chociaż drzwi i tak zawsze otwiera i zamyka kierowca, aby śmiać się z przyciętej nogi babci, która usiłowała wsiąść. Zasilany jest CNG (cokolwiek to znaczy) i ma na dachu bardzo fajny pojemnik do przechowywania kanarów, tak samo jak w Citelisie. Zastąpił on ukochaną WIIMĘ.
  • Scacanca (Scania) OmniCity – wbrew nazwie nie ma nic wspólnego ze Szwecją ani zabawą. To ponury niskopodłogowy autobus budowany również w Zapyziałym Słupsku Słupnie. Ma hiper automatyczną skrzynię biegów; krzywe zwieszenie, które pomaga wejść Moherom do środka oraz magiczne przyciski „stop”, po których naciśnięciu w autobusie rozlega się hałas będący w stanie obudzić poległego rycerza z Bitwy pod Grunwaldem. Obsadzana jest na liniach, którymi podróżują ludzie bez poczucia humoru.
  • IrisBus Citelis CNG – Autobus stworzony w Kapenie, jako konkurencja dla scacanek. Niestety jest to fatalna konstrukcja. Piszczy i trzeszczy podczas jazdy i przy zamykaniu drzwi wydaje donośny i irytujący dźwięk, który przyprawia o Epilepsję nawet pracowników SPATu czy GROMu. Krążą plotki, że nawet Swat ich się boi, a Talibowie planują zakup kilku sztuk takich autobusów. Jak na ekologiczny autobus przystało jest napędzany Ludzkim Gazem Odbytowym. Jeździ na liniach, którymi podróżują uczniowie Państwowej Szkoły Muzycznej.
  • Scania Citywide – Autobus bez tylnej szyby, który dodatkowo trzeszczy niemiłosiernie, tak że niektórym pasażerom wypadają zęby w trakcie podróży. Latem dobrze ogrzewane, a zimą skutecznie klimatyzowane. Jednak palą się do roboty: jedna już poszła z dymem. Jeździ na liniach, którymi podróżują chorzy na klaustrofobię.
  • Elektryczna Scania Citywide – tandeta mająca za zadanie wytępić starsze autobusy. Jej sygnał zamykania drzwi jest tak głośny, że słychać go w Grudziądzu (dlatego jeździ na liniach, którymi podróżują głuchoniemi).

Tabor wycofany z eksploatacji

  • MANiek jednoczłonowy – niemiecki autobus niskopodłogowy, specjalnie modernizowany w Jugosławii, w miejscowości Rijeka. Wyposażony był w czeski silnik przeznaczony do ciągników rolniczych marki Zetor oraz automatyczną skrzynię biegów z jugosłowiańskiej fabryki Zastava. Wewnątrz zainstalowano parowy system ogrzewania, zbudowany na licencji wypisanej przez samego Jamesa Watta. Dodatkowo autobus posiadał specjalne świetlówki z nowojorskiego metra, których trupio-fioletowo-zielone światło doprowadzało pasażerów do halucynacji (Dlatego obecni byli tam czarni mieszkańcy Nowego Jorku ze słuchawkami w uszach.). MZK obsadzało go na liniach, którymi podróżowali EMO, narkomani i dziwni ludzie, których trudno przydzielić do jakiejkolwiek grupy społecznej.
  • Scacanca N113 – Autobus zbudowany przez Szwedów współpracujących z Danią (po bańce bimbru można zdziałać wiele). Do Słupska, pojazdy te trafiły z przemytu. W tym wehikule wewnątrz unosiła się wspaniała woń spoconych pracowników fabryk (szczególnie latem) i oddechu amatorów czosnku i mocnych trunków.
  • MANiek – niemiecki autobus niskopodłogowy, wożący kiedyś podopiecznych domu starców w Monachium. Silnik był kopią kosmicznego UFO-Tronics UT-1,03 z instrukcją w języku niemieckim, rosyjskim, serbsko-chorwackim, aramejskim, łacinie, węgierskim, szwedzkim, duńskim i góralskim. Te pojazdy były obsadzane na liniach, którymi nikt nie podróżował.
  • ZIUtek 268 – radziecki trolejbus, będący rozwinięciem konstrukcji kutra rybackiego. Były wyposażone w pancerne szyby, nadwozie ze stali hartowanej oraz pantografy z drewna i lin okrętowych. Posiadały niezwykłe silniki elektryczne, które można spotkać w pralkach "Wiatka". Wycofano je z eksploatacji, ponieważ zostały skradzione.
  • Jelcz PR110E – trolejbus wykonany w Kapenie w Słupsku, na bazie Jelcza Limuzyny (PR110). Docelowo Jelcze miały zastąpić skradzione ZIUtki, jednak radzieckie pojazdy okazały się być konstrukcją niezastąpioną. W Jelczach nie zastosowano silnika z pralki, lecz z wiertarki (co pogorszyło właściwości jezdne), pantografy były wykonane z rurek kanalizacyjnych, a zamiast lin okrętowych, zastosowano sznurowadła z kaloszy. Wycofano je z eksploatacji wraz z siecią trolejbusową, zgodnie z dekretem Kazimierza Wielkiego.
  • Ikarus 280 – luksusowy, węgierski autobus, który zdominował komunikację miejską na świecie. Posiadał silnik RABA D-10 (znany także z Ikarusa 260 i jego sportowej wersji, czyli Jelcza M11), bezdotykową skrzynię biegów „Csepel”, skórzane fotele, miękkie zawieszenie, klimatyzację 100-strefową, restaurację i kącik kinowy. Został wycofany z eksploatacji, na zlecenie prezydenta miasta.
  • Ikarus 280E – trolejbus zrobiony ze starego Ikarusa 280 z dziurą w dachu. Do złożenia starego Ikarusa użyto silnik trakcyjny DK210 produkcji Elmoru o mocy 5000 pijanych koni oraz kilka drutów "pożyczonych" od kochanych radzieckich sąsiadów. Był przegubowy, miał 17 m i miał na imię PROTOTYP. Mało używane zostały wymienione na rozsypujące się Jelcze M11, bo nasi tyscy przyjaciele myśleli, że w Kapenie mamy czarodziei i zrobią z nich odrzutowce.
  • Autosan H9-35 – low-rider z pneumatycznym zawieszeniem, dzięki któremu mógł skakać stojąc na skrzyżowaniach. Był wymalowany w przeróżne wzory i kolory (każdy autobus miał unikalne malowanie), zawsze był pełen lasek. Na lusterku obowiązkowo kompakt lub dwie, futrzane kostki, a z głośników Radio ZET z prawdziwą, offową muzyką. Autosan musiał mieć złote alufelgi i nisko-profilowe opony. Silnik to jednostka dwucylindrowa, dwu-suwowa, benzynowa rodem z Trabanta. Z czasem wszystkie jednostki napędowe zostały wymienione na trzy-suwowe silniki diesla, konstrukcji radzieckiej. Zostały wycofane z eksploatacji i sprzedane do Lęborka, bo to miasto zazdrościło Słupskowi tych cudownych autobusów.
  • Jelcz 043 – kultowy w całej Polsce autobus-warzywo, będący ohydną podróbką Skody 706RT. Wycofany z eksploatacji, ponieważ każdy egzemplarz został zjedzony (w całości, lub nie) przez myszy i ślimaki.
  • Scacanca 112 WIIMA – autobus starszy od Benedykta XVI i o.Tadeusza Rydzyka. Napędzany był silnikiem żółwio-obrotowym 1,5 cylindrowym o mocy 22KM, dlatego rozwijał przy tym zawrotną Vmax 25km/h. Po 129 latach eksploatacji MZK zdecydowało się na modernizację polegającą na wstawieniu sportowego tłumika, dzięki któremu nawet gołębie na dachach wieżowców tracą słuch. Autobus był obsadzany na liniach dla studentów, którzy nawet nie wiedzieli jak mają na imię. Jego koniec stał się końcem ery dinozaurów autobusów wysokopodłogowych.
  • Solaris Urbino 15 – jak sama nazwa wskazuje autobus zbudowany przez kosmitów z planety Urbino. Wyglądał futurystycznie i był napędzany silnikiem od statku kosmicznego marki UFO-Tronics. Został zabrany z powrotem w kosmos, gdyż przeszedł pomyślnie próby wandalizmu słupskich dzieciaków.
  • Jelcz M11 – wyścigowa wersja Ikarusa 260. Najszybszy autobus w MZK. Wyposażony był w węgierski silnik RABA D-10 [czyt. żaba]. Od zera do sześćdziesiątki rozpędzał się w 2,5 sekundy. Rozwijał Vmax 1020 km/h. Był nieszczelny, głośny i prosty w konstrukcji (w końcu to wyścigówka a nie jakiś autobus, nie?). Żeby nacisnąć przycisk „stop” trzeba było być koszykarzem, bo jest on umieszczony wysoko nad drzwiami. Za kierownicą tego potwora mogli usiąść tylko byli kierowcy trolejbusów F1, bądź młodzi zapaleńcy, którzy żyją dla brawurowej jazdy. Pojazd był obsadzany na liniach, którymi podróżują amatorzy ulicznych wyścigów Autobus vs inni użytkownicy drogi lub namiętni gracze Need for Speed Underground 2. Przez ich zabójcą prędkość wszystkie egzemplarze się spaliły.
  • Jelcz PR110 (oraz 120MM, M121, PR110U) – Jelcz M11 w wersji limuzyna. Dlatego jak na limuzynę przystało był nie wiele szybszy od Scacanki 112 WIIMA. Dla niepoznaki był wyposażony w czarne nitro, czyli wypluwał oleiste mazuty z rury wydechowej w momencie wciśnięcia gazu przez kierowcę. Jest wyposażony w kopię silnika Leyland i przycisk Super High Stop Nad drzwiami (patrz Jelcz M11). Wszystkie ewoluowały w trolejbusy.
  • Neoplan Transliner – ten autobus przyśnił się Einsteinowi w 1932 roku. Zbudowali go Niemcy pod nadzorem słynnego fizyka. Z racji tego, iż autobus wyglądał jak wizualizacja teorii względności, został sprzedany do MZK, gdzie był używany liniach Transvillage i Ustka village. Fani PKSów potajemnie wykradli wszystkie Neoplany i tak nadszedł kres Linii Regionalnej.
  • Iveco – włoski pojazd zbudowany na ramie motoroweru Komar. Napędzał go silnik od włoskiego skutera Piaggio. Autobus był obsadzany na liniach nocnych (można w nim spotkać wilkołaka lub Małego Głoda jak dobrze się przyjrzymy). Ten malutki busik nie mógł pomieścić aż tylu pijanych dzieciaków, więc został zastąpiony przez większe egzemplarze.

Zobacz też