Geocaching

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
To jest najnowsza wersja artykułu edytowana „16:22, 13 paź 2024” przez „Dronerczyk (dyskusja • edycje)”.
(różn.) ← przejdź do poprzedniej wersji • przejdź do aktualnej wersji (różn.) • przejdź do następnej wersji → (różn.)
Skrzynia skarbów w geocachingu

Geocaching (znany także pod lokalnymi nazwami geocashing, geocatching, geokrzaking, geokeszing; uwaga! nie mylić z geohashing!) – zabawa w chowanego dla starszych dzieci i dzieci nieco młodszych, polegającą na poszukiwaniu pudełek na żywność i pojemników laboratoryjnych za kilka złotych zwanych cache'ami (skrytkami) w terenie przy wykorzystaniu technologii satelitarnych wartych miliony dolarów. Niektórzy wierzą, że ktoś schował w skrytce tysiąc euro, a tymczasem jest to kłębek sznurka lub cukierek – jeden, żeby się nie przejeść! Trochę podobny do marszu na orientację, z tą różnicą, że skrytki są ukryte bardziej perfidnie i nie widać ich z kilkudziesięciu metrów.

Początki gry[edytuj • edytuj kod]

2 maja 2000 roku Amerykański Departament Obrony, właściciel systemu GPS (działający od 1980) przestał celowo zakłócać sygnały swoich satelitów w celu obniżenia precyzji wyznaczania pozycji przez cywilnych użytkowników. Naciśnięcie czerwonego guzika zaowocowało prawie 10-krotną poprawą precyzyjności wskazań i już 3 maja 2000 roku pewien nerd postanowił to wykorzystać do zakopania wiadra ze skarbami ze strychu na podanych publicznie współrzędnych geograficznych. Już wkrótce zabawa rozszerzyła się na całe USA i inne kraje. Powstało wiele systemów ukrywania skrytek, ale najpowszechniejszy stał się system geocaching.com – protoplasta geocachingu (płatne konto premium).

Zasady[edytuj • edytuj kod]

Obecnie zbiór zasad stale się zmienia skutecznie wprowadzając w zakłopotanie osoby zakładajace skrytki jak i wandali. Ogólnie podział jest na dwa systemy: opencaching – gdzie zasadą jest brak zasad, i geocaching, gdzie na wbicie gwoździa trzeba mieć kwit z nadleśnictwa i zgodę właściciela terenu na zaparkowanie samochodu na parkingu pobliskiego hipermarketu. Naczelną zasadą jest ochrona środowiska – jakkolwiek by jej nie rozumieć (malowanie oznakowania szlaków turystycznych czy mycie tunelu z grafitti).

Zwykle zabawa ogranicza się do znalezienia pojemnika z logbookiem ukrytego gdzieś na współrzędnych geograficznych zarejestrowanych i dostępnych na stronie internetowej zabawy. Trudność ukrycia i terenu ma znaczenie i często wpśółrzędne nie są podane jawnie. W logbooku, czyli zeszycie skrzynki, należy się podbić albo podpisać (czy wyhaftować), a znalezienie zarejestrować elektronicznie w systemie w formie loga. Zawartość skrytki bywa różna – zasadą jest, że gdy coś bierzesz, to odkładaj coś od siebie o podobnej wartości. Oczywiście, w Polsce skrzynki są zazwyczaj puste.

Dodatkowo zabawę uatrakcyjniają przedmioty podróżne podróżujące po skrzynkach – TB, GC, GK (travel bug, geocoin, geokret i inne pathtagi) – przedmioty fizyczne posiadające swój unikalny kod i historię choroby, które można odkrywać i zazwyczaj ochotniczo przemieszczać.

Pojemniki[edytuj • edytuj kod]

Pojemniki ukochane przez geokeszerów dzielą się na kilka kategorii w zależności od rozmiaru:

  • mikro: PET (zwane petlingami, petkami) – półfabrykaty do wytłaczania butelek Coli, eppendorfki – probówki laboratoryjne itp., podkategoria nano obejmuje zwykle kupne pojemniki z oficjalnego sklepu geocachingowego;
  • małe: pudełka śniadaniowe, pojemniki na mocz i kał (bez wsadu, najchętniej nieużywane), słoiki do 1 litra;
  • normalne: słoiki do 5 litrów, pojemniki na amunicję, małe wiadra;
  • duże: powyżej 5 litrów – pojemniki na amunicję, skrzynie na piasek, budynki;
  • nieokreślone: różne dynksy, przeważnie magnetyczne;
  • bezpojemnikowe: do skrzynek wirtualnych;

Geokeszer i czym to się je[edytuj • edytuj kod]

Geokeszer, czyli znajdywacz geoskrytek, jest na ogół stworzeniem nerdopodobnym, z kompleksami malejących statystyk, bez oporów w grzebaniu w śmieciach i chodzenia po warszawskich trawnikach. Wiek nie gra roli, ale im starsi tym bardziej wczuwają się w rolę. Wyjątek czyni tylko dla statystyk, gdy może sie pojawić na spotkaniu zwanym w zależności od skali wydarzenia: eventem (detalicznie > 2 szt. nerdów), megaeventem (> 500 szt). albo giga eventem (hurtowo > 1000 szt.). Wyjątek czyni też dla imprez CITO – czyli sprzątania, bo to też dobrze w statystykach wygląda.

Geokeszer może też grasować stadnie, w celu poprawienia statystyk znalezień. Geołowy z nagonką pozwalają na skutecznie płoszenie największych wrogów geokeszera, zwanych mugolami (statystyczny obywatel znajdujący się w niewłaściwym czasie w niewłaściwym miejscu).

Podział geokeszerów z uwagi na technologię:

  • geokeszerzy oldskulowi – posiadacze odbiorników GPS i skrzętnie z nich korzystający, także do zgrywania swoich znalezień do systemu;
  • geokszerzy nowofalowi – posiadacze smartfonów, dla których zwykle pojemnik nie jest na kordach, a znalezienia logują na miejscu przez wpis "TFTC" albo nawet ".";
  • gekoszerzy kanapowi – znalezienia logują sprzed komputera, no bo przecież kto to sprawdzi na miejscu?
  • geokszerzy przejezdni – przejeżdzałem dziś tą drogą, a to zaloguję, że byłem. O byłem pod tym pomnikiem 20 lat temu – to wrzucę zdjęcie, że byłem!

Podział geokeszerów z uwagi na zaawansowanie:

  • młody narybek – zalogował się z fejsbuka szukając pokemonów, znalazł kilka keszy;
  • zarażony – ma już prawie 100 znalezień, myśli o założeniu swoich skrytek a może już je nawet posiada;
  • sezonowy – nudził się w wakacje, coś tam znalazł albo skończył się projekt unijny na zakładanie skrytek;
  • uzależniony – gdzie jest, tam odpala aplikację i patrzy czy czegoś nie ma ukrytego, także na spacerze w parku z wózkiem;
  • nieuleczalnie zarażony – wyjazdy na wakacje organizuje pod kątem statystyk znalezień, tydzień bez znalezienia to tydzień stracony;
  • stary wyjadacz – kilkaset znalezień miesięcznie, dawno wymaksował kilka razy już wszystkie statystyki, nie obcy mu fake gps i posiada nawet własny odbiornik;
  • reviewer, rewiułer – ochotniczy recenzent namaszczony przez HQ na pomniejsze bóstwo obdarzone mocą naciśnięcia przycisku 'publish'.

Dodatkową kategorią kliniczną są łowcy FTF – czyli za wszelką cenę szukający w terenie nowo opublikowanych skrzynek, oczywiście dla statystyk.