Denethor
Ogniu, krocz za mną.
- Dewiza Denethora
Denethor – namiestnik bez króla. Piroman. Rządził Indorem. Chciał być samodzielny, ale w wyniku schizy potrzebował opiekuna i ubezwłasnowolnienia. Nie zdążył. Zginął w blasku… swoich palących się włosów.
Rodzinka[edytuj • edytuj kod]
Miał takową. Był on, była jego żonka. I tak powstały… pyszne płatki o czekoladowym smaku dziecioczki. Mianowicie dwóch synów. Boromir i Faramir. Boromir bardziej zajmował się machaniem mieczem (w czym i tak był słaby, bo zabiło go zaledwie stu dobrze zbudowanych i śmierdzących Uruk hai), Faramira bardziej zajmowała poezja i muzyka (w wyniku czego poderwał największe emo Śródziemia, a ogólnie to przeżył). Jak to bywa, tatuś jednego kochał bardziej (Boromirek), drugiego mniej (Faramir). Teorie takiego układu miłości Denethora mówią, że bliżej mu było do potomka, który też miał problemy z głową.
Początek końca[edytuj • edytuj kod]
Podobno początkowo rządził fajnie. Jak umarła jego żona, zamknął się w sobie. Gdy Oko zaczęło się mocno jarać, Denethor sam zaczął jarać, ale marihuanę. W swojej chorobie spojrzał w smoczą kulę i jego duszę zaczęła palić schiza. Jak zobaczył zabitego Boromira, to już mu całkiem walnęło na łeb. Gdy przybył Gandalf i spojrzał na wariata, orzekł w jednoosobowym składzie niepoczytalność namiestnika i sam ogłosił się jego opiekunem. Wyrok nie był prawomocny. Denethor odwołał się i czekał na drugą instancję i prawomocny wyrok. Gandalf nie miał czasu, bo musiał rozporządzać wojskiem, więc dla ochrony pupila ustanowił innego opiekuna – Peregrina Tuka-Tłuka. Ten nie ogarnął i Denethor dał upust swojej chorobie, podpiekał żywcem rannego Faramira i samego siebie. Faramir uszedł z życiem, a Denethor popełnił samospalenie. Stał się pierwszą czarownicą, która sama siebie spaliła na stosie.