Dream Evil

Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
Plik:Dreamevil.jpg
Podczas zarabiania na życie

Szablon:Tszwedzki zespół power metalowy założony przez producenta, a zatem skrajnie komercyjny. Mimo to wydał jeden utwór, który wyszedł poza konwencję i, co ciekawe, do dzisiaj jest jedynym cenionym utworem grupy. Członkowie zespołu występują pod pseudonimami, bo sami się go wstydzą.

Historia

Pewnego dnia Fredrik Nordström został zaproszony na tzw. przyjęcie artystyczne, zwane przez pospolitą tłuszczę, libacją alkoholową. Poznał tam młodego greckiego gitarzystę o bardzo skomplikowanym nazwisku. Było ono do tego stopnia skomplikowane, że Nordström jeszcze tego samego dnia zwracał się do gitarzysty per Gus. Wraz z ilością wypitego alkoholu wzrastała też przyjaźń między dwoma muzykami. W pewnym momencie dojrzała na tyle, że postanowili mieć razem dzieci założyć własny zespół. Do współpracy zaprosili perkusistę Snowiego Shawa oraz dwóch gości znalezionych pod budką z piwem – wokalistę Niklasa Isfeldta i basistę Petera Stålforsa.

Jako że już na wejściu mieli do dyspozycji studio nagraniowe i wejścia w branży Nordströma, debiut nie sprawiał im najmniejszych trudności. Skład wydał w ciągu trzech lat trzy nie różniące się od siebie utwory, z czego na ostatnim znalazł się utwór, który uczynił zespół znanym w całej Europie. Gy wydawało się, że czeka ich już tylko sława, wino, kobiety i śpiew, Gus postanowił opuścić zespół i, pewnego dnia udawszy się w mrok, już nie wrócił. Zastąpiono go imitacją gitarzysty i zespół zaczął się powoli staczać. Dlatego też postanowili odejść także wokalista i basista, ale po kilku miesiącach na bezrobociu wrócili. Wydawało się, że w tym składzie wydany zostanie następny album, ale zespół postanowił zostać dobity przez Snowiego Shawa, który odkrył w sobie talent wokalny (szkoda, że nie odkrył go nikt poza nim) i również odszedł. Co gorsza, również nie wrócił.

Wkrótce Nordström znalazł sobie nowego pałkarza i nagrał czarty album, który dzięki nieprawdopodobnym umiejętnościom gitarzysty prowadzącego został zjechany zarówno przez krytyków, jak i fanów. Pchnęło to szefa do znalezienia nowego gitarzysty, z którym zespół wydał jeszcze jedną płytę i gra do dziś.

Kwestia nazwy

Wbrew pozorom nazwa zespołu nie odnosi się do ich stylu gry, a jedynie do albumu Dio o tej samej nazwie. Do Dio miał też nawiązywać śpiew Isfeldta, ale nie wyszło. Już bardziej nawiązania widoczne są w warstwie lirycznej utworów, trzeba mieć jednak bardzo dużo szczęścia, aby zrozumieć teksty. Isfeldt włada bowiem dziwną odmianą angielskiego, z gatunku tych propagowanych przez polskie nauczycielki.

Skład

  • Szablon:Twokal, rzężenie, propagowanie przesadnej angielskiej wymowy. Wytłumaczenie jego pseudonimu jest tak skomplikowane, że aż strach je przytaczać. Otóż, nie chodzi bynajmniej o nawiązanie do mhroku, a o to, że wspomniany Dio śpiewał m. in. o dzieciach nocy (children of the night). Niklas przekonuje nas, że jego tatusiem był on. Ten noc.
  • Szablon:Tgitara rytmiczna, bezczelne wykorzystywanie danych osobowych znanych muzyków oraz ich twórczości.
  • Szablon:Tudaje, że gra solówki od 2007 roku. I nawet to udawanie jakoś mu wychodzi.
  • Szablon:Tgitara z czterema strunami. Jego pseudonim sugeruje masochizm lub sadyzm.
  • Szablon:Tniby wali w gary, ale Snowy Shaw i tak robił to lepiej. W zespole znalazł się w 2006.

Byli członkowie

  • Szablon:Tgitara prowadząca i to taka dobra.
  • Szablon:T}gitara, ale taka niedobra.
  • Szablon:Twymiatanie na perkusji, czasem także wokal wspierający.
  • Jake Lundberg i Tommy Larsson – tak naprawdę nie wiadomo kim byli ani na czym i jak grali, gdyż zespół nie zagrał nawet pół koncertu z ich udziałem. Zastępowali Isfeldta i Stålforsa, gdy ci mieli focha w 2005.

Płyty

  • Szablon:Tpierwsza płytka będąca tak naprawdę odbiciem Killing the Dragon Dio. Bardo bladym odbiciem, dodajmy.
  • Szablon:Ttu byłoby trochę lepiej, gdyby nie fakt, że znaczną część utworów stanowią ballady, co przy dykcji Isfeldta czyni płytę prawie niesłuchalną.
  • Szablon:Tjedyny znany album grupy. Dzięki piosence The Book of Heavy Metal doczekał się nawet wznowienia i oceny 666/5 gwiazdek u wszystkich szanujących recenzentów.
  • Szablon:Tbezsprzecznie najgorszy album zespołu. Zaprzepaścił wszystko, co udało się zawojować trzema poprzednimi i jeszcze trochę.
  • Szablon:Tznów całkiem sensowna płyta, daleko jej jednak do Książki.