Transport kombinowany
Transport kombinowany – pomysł wywodzący się z założeń nauki znanej jako inżynieria komunikacyjna, który opiera się na założeniu, że nie posmarujesz, nie pojedziesz transport powinien odbywać się z wykorzystaniem najbardziej optymalnego środka transportu. Co więcej z naukowych badań przy kieliszku wynikło, że rodzaj najbardziej opłacalnego transportu zależy od odległości na jaką transport ma być wykonywany.
A tak konkretnie?[edytuj • edytuj kod]
Chodzi o to, że na duże odległości znacznie bardziej opłacalny jest transport przy użyciu pociągów lub statków zamiast ciężkiego transportu drogowego. Jak łatwo przewidzieć, takie podejście rodzi szereg problemów:
- Gęstość sieci – sieć dróg jest tak gęsta, że można podjechać nawet pod klatkę schodową. Pociągiem lub tym bardziej statkiem tego nie zrobimy, chyba że mieszkamy przy stacji w Juracie.
- Rozbudowa sieci – jest kłopotliwa ze względu na ilość miejsca, jakie trzeba poświęcić na budowę torów czy tym bardziej kanałów. Nawet w Wenecji im to średnio wyszło, gdyż społeczeństwo spasionych grubasów mieszkających z niemniej spasionymi mamusiami rozpacza, że mają za długie strefy dojścia i ucieka do innych miast.
Rozwiązaniem obu problemów jest tak zwany transport kombinowany, znany u nas pod chwytliwym hasłem Tory na tiry Tiry na tory. Polega to na przeniesieniu zawartości jeżdżących przez całą Polskę rosyjskich i litewskich tirów na wagony kolejowe[1], tak by towar dojechał sobie bezpiecznie do stacji przeładunkowej na zachodzie i jednocześnie zostało oszczędzonych kilkaset ton CO2 i paru szwendających się po drogach krajowych zawianych panów.
Więcej problemów[edytuj • edytuj kod]
W tym miejscu wypada przypomnieć czytelnikowi, że mieszka w Polsce, co oznacza, że zarządzanie przewozami kolejowymi znajduje się niemal wyłącznie w gestii Polskich Kolei Państwowych. Już samo to zwiastuje, że nie da się. A nie da się po kolei:
- Zmusić zarządu PKP Polskich Linii do wpuszczenia na tory większej ilości pociągów towarowych.
- Zmusić zarządu PKP Cargo do zainteresowania się transportem kombinowanym.
- Zmusić tegoż samego zarządu do zakupu wagonów przystosowanych do transportu kombinowanego. Używanie do tego obecnych, pamiętających Gierka przypomina wpychanie kwadratowego klocka w okrągły otwór lub ewentualnie na odwrót.
- Zmusić Rosjan i Litwinów do korzystania z zalet transportu kombinowanego i wspierania wszystkich spółek PKP stosowną dopłatą. A właściwie głównie to ostatnie.
Jak widać przyszłość transportu kombinowanego nie rysuje się w zbyt ciekawych barwach, a stwierdzenie Nie posmarujesz, nie pojedziesz sprawdza się i w tym wypadku.
Przypisy
- ↑ Dalej na wschód opłaca się to wieść na samochodach, bo Rusek musiał się wyłamać i zrobić sobie o 9 cm szersze tory niż reszta świata. Tak, wszystko musi być u nich bolszoje